Rozdział 67 - Jesteś najbardziej kłamliwy!

Start from the beginning
                                    

       Prezes wściekle wrzasnął na niego: – Złaź tu, kurwa!

       Ignorując osobę na dole, Bai Luo Yin wspiął się jeszcze wyżej.

       Prawdę mówiąc, Gu Hai naprawdę współczuł ukochanemu: – Kora drzewa jest naprawdę szorstka. Nie pocieraj więcej rąk, to tylko zaboli. Pospiesz się i zejdź na dół.

       Pilot spojrzał na niego.

       – Chodź, zeskocz na dół. Złapię cię. – Powiedział biznesmen, wyciągając ramiona.

       – Wystarczy, przestań mnie podpuszczać! – Major argumentował głośno: – Myślisz, że jestem głupi?! Twoje ciało jest pokryte cierniami!

       Przedsiębiorca opuścił ręce, – Więc powoli zejdź na dół. Nie będę z tobą zadzierać.

       – Zrób kilka kroków w tył... jeszcze kilka...

        Kiedy był w stanie stwierdzić, że było wystarczająco bezpiecznie, lotnik wykonał jeden skok na drugą stronę drzewa, co pozwoliło mu stanąć plecami do kochanka. Kiedy wylądował na ziemi, pewien „wilk" dojrzał już piękny widok wystający z jego spodni. Obietnica, którą początkowo złożył prezes, by się już więcej nie droczyć, została odrzucona przez jego głowę, po prostu z powodu uwodzicielskiego, ostrego ruchu Bai Luo Yina, gdy wstał.

       – Bai Shouzhang.

       Słysząc ten sprośny głos za sobą, ciało pilota zatrzęsło się mimowolnie i zanim miał szansę zareagować, został objęty przez kogoś pokrytego cierniami. Przypominające jeża ciało Gu Haia mocno go otaczało. To nie miało znaczenia dla majora. Najbardziej nikczemne było to, że ta osoba użyła kolczastych rękawów, by nakłuć jego bieliznę – uczucie było bolesne i swędzące. Lotnik był jak ryba błotna, ocierając się, wiercąc i ślizgając się, wbijając się w kochanka.

       – Ty skurwielu! Mogłem się domyślić, że wszyscy biznesmeni to kłamcy... nie można ufać żadnemu słowu... ała...

       W końcu to biznesmen był tym, który nie mógł tego dłużej znieść. Szybko powstrzymał Bai Luo Yina, zanim zasugerował ochrypłym głosem. – Przestań się trząść...

       Pilot odwrócił głowę, by spojrzeć, po czym szybko skorzystał z okazji, by go odepchnąć.

       Później, kiedy obaj usiedli pod drzewem, przedsiębiorca wyjął ciernie ze swoich spodni i powiedział do majora. – Wiesz, te ubrania kosztują kilkadziesiąt tysięcy. Jak mogłeś je tak zepsuć, co?! Tak nie może być, musisz mi za nie zapłacić!

       Z łobuzerskim wyrazem twarzy lotnik powiedział po prostu: – Nie stać mnie na zapłatę.

       – Jeśli cię nie stać, sprzedaj swoje ciało. Pozwól, że wszystko policzę przez chwilę... – Prezes zaczął rysować palcem kilka znaków na ziemi. – Mój cały garnitur kosztował 47 888 juanów [1]. Za każdym razem, gdy ze mną prześpisz się, dostaniesz 30. Oznacza to, że musisz przespać się ze mną 1500 razy, pozostawiając resztę w wysokości 2 888 juanów. Możemy pobawić się w sado-maso – 200 juanów za każdym razem, więc 10 razy to 2 000. Zostało jeszcze 888 juanów, zobaczmy, gra fabularna może kosztować 80 za każdym razem, co daje 800. Zostaje nam 88 juanów, możesz użyć ust, 8 za każdym razem, co daje 80. Wreszcie, za ostatnie 8 juanów, możesz po prostu użyć swoich rąk, 1 juan za każdym razem. W ten sposób wszystko jest odpowiednio obliczone. Co myślisz?

       Bai Luo Yin przybrał sztuczny uśmiech i spojrzał na kochanka: – Nie ma potrzeby przechodzić przez te wszystkie kłopoty. Po prostu pomogę ci się masturbować 47 888 razy!

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościWhere stories live. Discover now