Rozdział 4 - Nie da się zatrzymać przeznaczenia

349 33 0
                                    

      Tej nocy, gdy Bai Luo Yin kładł się już spać, otrzymał telefon od instruktora.

      – Xiao Bai, nasza eskadra organizuje jutro uroczysty bankiet, musisz tam być!

      Skubiąc wargę w zamyśleniu, milczał przez chwilę.

      – To będzie w bazie wojskowej, czy gdzieś indziej? – zapytał w końcu.

      – Odbędzie się w sali bankietowej na piątym piętrze Międzynarodowego Centrum Konferencyjno-Wystawowego. Muszę ci powiedzieć, że wszystko zostało już zarezerwowane, więc nie trudź się szukaniem wymówek, żeby się wymigać. Wielu młodych ludzi chętnie wychodzi, ale ty nie uczestniczysz w żadnych zajęciach innych niż treningi. Czy w tym momencie powinienem cię pochwalić, czy ukarać?

      – W porządku. Pójdę, dobrze? – W głosie młodego pilota zabrzmiała bezradność.

      Po drugiej stronie telefonu rozległ się serdeczny wybuch śmiechu.

      – Jako zastępca dowódcy musisz częściej wchodzić w interakcje z nowymi rekrutami, aby nawiązać z nimi więź. Nawet jeśli musisz zaznaczyć swoją pozycję, nie ma potrzeby przesadzać. Niektórzy z nowych rekrutów są tak onieśmieleni, że boją się nawet podnieść głowy, kiedy cię widzą.

      Bai Luo Yin ściągnął brwi, aż na czole utworzyła mu się mała zmarszczka.

      – Czy to nie jest przesada?

      – Idź i spójrz teraz na siebie w lustrze!

      Major, choć niechętnie, odważył się stanąć przed lustrem.

      – Pamiętaj, aby założyć mundur, niektórzy z wyższych rangą dowódców będą obecni na początku bankietu i jestem pewien, że będą chcieli zrobić zdjęcia na pamiątkę – upomniał instruktor.

      – Dobrze.

      Gdy połączenie się skończyło, Bai Luo Yin uważnie przyjrzał się swemu obliczu i zamyślił się.

      Czy moja twarz naprawdę jest taka straszna dla innych?

      Aby wyglądać bardziej przystępnie, zdecydował się zgolić brodę po wzięciu przyjemnego prysznica. W momencie gdy smarował twarz pianką do golenia, usłyszał pukanie do drzwi.

      – Kto tam?

      – Majorze, to ja. – Zza drzwi dobiegł głos Liu Chonga.

      Kiedy Bai Luo Yin otworzył, ujrzał podwładnego ubranego w gruby bawełniany płaszcz z cienką warstwą śniegu pokrywającą jego ramiona.

      – Co się stało? – zapytał obojętnie.

      Nie odwracając wzroku, młody żołnierz szybko wepchnął trochę ubrań w ręce swojego przełożonego. Potem cofnął się i bez słowa odszedł z powrotem w chłodny wiatr.

      Nieco zaskoczony tym osobliwym zachowaniem, dowódca opuścił głowę, by rzucić okiem na pakunek. Ubranie, które wepchnięto mu w ręce, było mundurem wojskowym. Musiał go założyć na jutrzejszy bankiet. Zostawił go wcześniej w pralni i nie miał jeszcze czasu odebrać, ale, co zaskakujące, Liu Chong przyniósł mu wszystko z wyprzedzeniem. Uniknąwszy kłopotów związanych z wychodzeniem na zewnątrz, mężczyzna poczuł ciepło ogarniające jego serce.

..............

      Tego dnia, na piątym piętrze Międzynarodowego Centrum Konferencyjno - Wystawowego, odbywała się również spektakularna doroczna konferencja firmy Gu Haia. I wyglądało na to, że tylko jedna ściana oddzielała ten pokój od uroczystego bankietu eskadry lotników.

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz