Rozdział 8

351 47 4
                                    

Vincent

- Słucham? - Chloe spogląda na mnie z szeroko otwartymi oczami - Czy mógłbyś powtórzyć? Chyba coś źle usłyszałam.

- Musisz się dzisiaj do mnie wprowadzić.

Po moich słowach w pomieszczeniu nastaje cisza. Kobieta wpatruje się we mnie ze zdziwieniem i niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Jej piękne długie czarne włosy, które jeszcze niedawno podtrzymywałem przed zabrudzeniem, spięła w wysokiego kucyka, a kilka pasm, które z niego wypadło spływa po jej długiej szyi. Mruga kilkakrotnie i otwiera usta jakby zamierzała coś powiedzieć, jednak nic się z nich nie wydostaje. Ten ruch sprawia, że mój wzrok skupia się na nich. Na tych pełnych wargach, których smak pamiętam po dzień dzisiejszy i których tak bardzo pragnę skosztować po raz kolejny. Karcę się w myślach za ten pomysł. Ta kobieta jest mi potrzebna, ale tylko po to, żeby wypalił mój plan. Między nami musi pozostać relacja na poziomie zawodowym. Już i tak popełniłem ogromny błąd zostając na noc w jej mieszkaniu, ale nie mogłem zmusić się, aby wrócić do siebie, kiedy Chloe była w tak kiepskim stanie.

- Zamierzasz coś powiedzieć? - pytam wrzucając do ust jedną z czereśni, które znalazłem w lodówce. Kobieta wpatruje się we mnie w osłupieniu i wzdryga się na moje pytanie.

- Ja... - odchrząkuje - Chyba jeszcze się nie obudziłam i z powodu kaca mam jakieś dziwne sny - powstrzymuję się przed roześmianiem.

- To wcale nie jest sen Księżniczko. Naprawdę musisz się do mnie wprowadzić. Tak będzie bardziej wiarygodnie. No wiesz... Wszyscy dużo szybciej uwierzą, że naprawdę jesteśmy w związku.

- A dlaczego niby nie wyglądałoby wiarygodnie gdybyśmy mieszkali osobno? Wiele par tak robi.

- Ale ja bym tak nie zrobił. Słuchaj jeśli chcemy, żeby to zagrało i nikt nie miał wątpliwości co do prawdziwości naszego związku powinniśmy zamieszkać razem. Mówiłem ci przecież, że będzie to czysto współlokatorski układ. Nie będziemy spędzać ze sobą czasu, a każdy z nas będzie miał swoje życie. Jedynymi momentami, w których będziemy musieli się do siebie zbliżać to te, kiedy obok nas ktoś będzie. Dlatego nie musisz się niczego obawiać, bo tak jak już mówiłem z mojej strony nic ci nie grozi. Nie zrobię ci krzywdy i nie dotknę cię. Przynajmniej nie na siłę - żałuję tych słów od razu jak tylko opuszczają moje usta. Kobieta otwiera szeroko oczy i uchyla usta, w sposób jakby chciała coś powiedzieć. Nie pozwalam jej jednak na to i kontynuuję - Przecież musimy mieć jakieś wytłumaczenie dla tego związku. Pomyśl... Kiedy powiemy naszym przyjaciołom, że jesteśmy razem wyda im się to dziwne, skoro do tej pory nic im o sobie nawzajem nie wspominaliśmy.

- Racja. Więc co chcesz im powiedzieć? W jaki sposób niby jesteśmy razem i ze sobą mieszkamy w tak krótkim czasie?

- Sprzedamy im historyjkę, która tylko delikatnie będzie różniła się od prawdy.

- Ta znaczy? - widzę, że moje słowa zainteresowały kobietę.

- Zapewne opowiadałaś Avie i Emily o naszej pamiętnej nocy - brunetka przytakuje, a ja dostrzegam w jej oczach jakby błysk, czegoś nad czym wcale nie chcę się zastanawiać - Ja też wspominałem o tym Joshowi i Christianowi. Dlatego możemy to pociągnąć. Powiedzieć, że tak naprawdę przez ten cały czas mieliśmy ze sobą kontakt, że spotykaliśmy się na wyjazdach i ukrywaliśmy przed nimi fakt, że jesteśmy razem.

- No nie wiem. Ava jest tak bardzo podejrzliwa... Mam wątpliwości, czy od razu nas nie przejrzy. A co powiemy jeśli zapytają nas dlaczego się ukrywaliśmy?

- Powiemy, że nie chcieliśmy robić im nadziei, a teraz sytuacja stała się dużo bardziej poważna i postanowiliśmy przenieść naszą relację na wyższy poziom.

Relacja z wyboru  | Dary losu #3 | W TRAKCIEWhere stories live. Discover now