Rozdział 4

331 47 4
                                    

Vincent

- Panie Rex, Pan Foster do pana - spoglądam na stojącą w drzwiach asystentkę.

- Wpuść go.

Kiedy kobieta znika, mój telefon ponownie się rozdzwania. Po ostatniej rozmowie z ojcem, w której oświadczyłem, że mam narzeczoną uparcie ignoruję połączenia od niego. Wyciszam dźwięk urządzenia, odkładam dokumenty z księgowości, które dostałem do przeglądnięcia i blokuję komputer. W końcu nigdy nie wiadomo co wpadnie do głowy mojemu gościowi.

Kieron Foster. Dziedzic jednej z najbogatszych rodzin w Anglii. Kilka tygodni temu po śmierci ojca przejął władzę nad legalną i nielegalną częścią imperium, a jego nowym celem stało się jeszcze intensywniejsze uprzykrzanie mi życia i jak się okazuje szantażowanie młodych modelek.

- Ooo... Kogo my tu mamy. Mój ulubiony ochroniarz.

Unoszę wzrok i spoglądam na wkraczającego do pomieszczenia mężczyznę. Jak zwykle otoczony swoimi cennymi ochroniarzami, bez których nie rusza się nawet do łazienki. Ubrany w czarny garnitur i białą koszulę wygląda bardziej jak biznesmen niż mafiozo i zabójca. Ma czarne włosy i delikatny zarost okalający mocno zarysowaną szczękę.

- Które wiatry cię tu sprowadzają?

- Wiesz doszły mnie pewne słuchy... - teatralnie siada w fotelu przed biurkiem - Że jednak nie rozwiązałeś umowy z Gabe'em.

- Nie pozwoliłem ci usiąść - zauważam oschle.

- Wiem, po prostu cię uprzedziłem. Przecież nie kazałbyś mi stać cały czas. Więc?

- Co?

- Dlaczego nadal współpracujesz z Gabe'em?

- Bo jest moim klientem, a tobie nic do tego.

Gabriel Olson jest głową rodziny, która od lat jest na drodze wojny z Fosterami Jednak w przeciwieństwie do mężczyzny na przeciwko mnie, Gabe nie torturuje i nie zabija niewinnych ludzi. Jemu chodzi jedynie o zysk i pieniądze. Nie tyka się brudnej roboty. Współpracujemy razem od wielu lat. Wielokrotnie osobiście towarzyszyłem mu w wyjazdach zagranicznych. Razem ze swoją żona Daisy mieszkają jakieś piętnaście minut drogi ode mnie i dość często nawzajem się odwiedzamy. Bezkompromisowo mogę zaliczyć ich do grona moich przyjaciół.

- A nie pomyślałeś, że może ja chcę cię zatrudnić? A nie jest to możliwe, kiedy współpracujesz z moim wrogiem.

- A nie pomyślałeś, że ja nie chcę z tobą pracować? - prycha.

- Każdy chciałby ze mną współpracować. Poza tym zapłacę ci więcej niż on.

Pieniądze. To właśnie one są największym problemem ludzkości. To one rządzą całym światem. A takie bogate gnojki myślą, że dzięki nim wszyscy będą im się kłaniać w pas. Ale niestety nie ze mną takie numery.

- Nie potrzebuję twoich brudnych i skażonych krwią pieniędzy.

Mężczyzna śmieje się, ale bynajmniej nie słychać w tym wesołości. Jest to swego rodzaju ostrzeżenie.

- O czym ty znowu bredzisz? Podziel się ze mną tą tajną informacją - spoglądam na niego jak na wariata, a on niezrażony kontynuuje - Co łykasz, że masz taki haj?

- Czyli nie masz pojęcia o tych polowaniach na młode modelki, które w ostatnim czasie się zaczęły?

- Polowanie na modelki? Stary. Niezłą masz wyobraźnię.

- Skoro ty o tym nie wiesz, to może ktoś z twoich ludzi robi to za twoimi plecami?

Wbijam szpilkę tam, gdzie wiem, że go najbardziej zaboli. Foster ma fioła na punkcie kontroli, więc kiedy zarzuca mu się jej brak, robi się wściekły.

Relacja z wyboru  | Dary losu #3 | W TRAKCIEWhere stories live. Discover now