Epilog

22 3 0
                                    

Miles

Dzień pogrzebu Aurory bardzo mi się dłużył z jednego prostego powodu.

Z tyłu głowy cały czas myślałem o nagraniu, które mi zostawiła.

Po skromnym obiedzie u jej rodziców, postanowiłem od razu się za to wziąć. Odnalazłem jej aparat w pokoju, a następnie przerzuciłem nagrania dla rodziców i Jamesa na pendrivy, które znalazły się w jej domu. Przez to, że pliki były zapisane naszymi imionami, nie musiałem oglądać filmiku, by dowiedzieć się, który był dla kogo. Swój postanowiłem zostawić chwilowo na aparacie.

Bo właśnie tam go nagrała. I tam chciałem go obejrzeć.

Byłem pewien, że jej bliscy już dowiedzieli się, co miała im do powiedzenia. Ja starałem się przesunąć ten moment, dobrze wiedząc, że to ostatnia chwila, gdy mogłem ją zobaczyć. Myślałem, że wytrzymam dłużej, ale wystarczył powrót do domu, bym już znalazł się u siebie w pokoju z aparatem w ręce.

Położyłem się na łóżku i odetchnąłem głęboko. To był ten moment. Ręce zaczęły mi się trząść, a serce szybciej bić. Odnalazłem filmik, który był skierowany do mnie.

I zamarłem, wpatrując się w moją miłość życia.

Kiedy włączyła nagrywanie, usiadła z powrotem na łóżku. Przez pięć sekund wpatrywała się w obiektyw, nie wiedząc chyba, co mówić. Otworzyła i zamknęła usta, po czym głośno westchnęła.

- Dlaczego to jest takie trudne? - spytała, przykładając dłonie do twarzy.

Poczułem ukłucie w sercu.

Mogłem jedynie się domyślać, co czuła, siedząc wtedy w pokoju. Odetchnęła głęboko, ponownie spoglądając w aparat. Wydawało mi się, że chciała wyłączyć i znowu włączyć nagrywanie, aby zacząć od początku, ale szybko zmieniła zdanie. Schowała rękę i poprawiła swoją pozycję.

Siedziała po turecku, ręce miała położone na kolanach. Dźwięk jej głosu sprawił, że wszystko w moim ciele ożyło. Znowu mogłem ją usłyszeć, a było to dla mnie cenniejsze od jakichkolwiek skarbów.

- Ten film powstaje dlatego, że...

Pokręciła głową na boki. Brakowało jej słów. Albo wręcz przeciwnie. Miała chaos w głowie i nie wiedziała, jak go powstrzymać. Widząc ją, miałem ochotę ją przytulić. I najlepiej nie puszczać już nigdy w życiu.

Podniosła wzrok po raz kolejny na obiektyw, próbując zachować spokój. Wtedy coś się zmieniło. Jej wzrok już nie był rozbiegany. Domyślałem się, o czym mogła pomyśleć. A raczej o kim.

O mnie. 

- Nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym nie mieć czasu się pożegnać, więc jeśli zabraknie mi go w trakcie ostatnich dni czy nocy, gdy będę skupiona na tobie lub bliskich, to właśnie dlatego to nagrywam.

Serce zaczęło bić mi znacznie szybciej. W oczach stanęły mi łzy. Cholernie za nią tęskniłem. Nie sądziłem, że tęsknota mogła tak bardzo boleć. Nie tylko fizycznie.

- Ale zacznijmy od początku - zastanowiła się przez chwilę.

Kąciki moich ust drgnęły do góry. Nie potrafiłem się nie uśmiechać, kiedy mogłem ją obserwować.

- Dziesiąty lipca. To właśnie wtedy odbył się mecz, który wszystko zapoczątkował. Całą naszą relację. Doskonale pamiętam, jakie wywarłeś na mnie wrażenie - uśmiechnęła się delikatnie.

Zawsze tak pięknie się uśmiechała.

- Pamiętam naszą rozmowę na tarasie. To, jak mnie odkryłeś. Naszą sesję. Gdy wyznałam Ci, że umieram, a mimo wszystko zostałeś, chociaż wiedziałeś, do czego to może doprowadzić. Potem pojechaliśmy nad morze, gdzie czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi, choć momentami atakowały mnie złe myśli. Ale ty zawsze potrafiłeś je przegonić, mniej czy więcej, ale udawało ci się to. Nawet, gdy robiłeś coś za moimi plecami, to ja i tak nie potrafiłam się długo gniewać. Nie myśl sobie, że mam Ci to za złe. Chciałeś tylko, żebym żyła. I nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja tego bardzo pragnęłam, odkąd się w tobie zakochałam. Do tego stopnia, że nawet sama nie raz na ułamek sekundy miałam nadzieję, że się uda. Ale nie udało się. Teraz jestem pewnie gdzieś... - uniosła głowę w górę, mając zapewne na myśli niebo.

Bạn đã đọc hết các phần đã được đăng tải.

⏰ Cập nhật Lần cuối: Apr 17 ⏰

Thêm truyện này vào Thư viện của bạn để nhận thông báo chương mới!

Skrawek niebaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ