24. Twoje oczy są warte tysiąca zachodów.

21 3 0
                                    

Aurora

Ten poniedziałek minął mi dosyć szybko. Po wspólnym śniadaniu z Jamesem wybraliśmy się wspólnie do kina, co było spontanicznym pomysłem mojego przyjaciela. Spędziliśmy we trójkę większość dnia, a na koniec niestety przyszło mi się pożegnać z Milesem.

Obiecał jednak, że następnego dnia zabierze mnie na randkę. Stwierdził, że to będzie nasza pierwsza oficjalna randka, więc byłam ciekawa, na co wpadł. Przez kawałek nocy główkowałam, co to mogło być, a te myśli sprawiały, że uśmiech z moich ust nie potrafił zejść.

Jednak wiedziałam, że będzie mi coraz ciężej utrzymywać się w tak świetnym humorze. Póki co starałam się nie myśleć o tym, co miało niedługo nadejść. Chciałam cieszyć się teraźniejszością.

Zamknęłam się w niej, choć wiedziałam, że dzień, kiedy z powrotem miałam zmierzyć się z rzeczywistością, zbliżał się nieubłaganie.

~~~

Oczekiwałam z niecierpliwością Milesa, siedząc na schodkach przed domem i głaszcząc mojego psa. Dolar trzymał pyszczek na moim kolanach i przyglądał się ruchowi na ulicy. Gdy coś się na niej pojawiło, podnosił się na moment, a potem ponownie się kładł. Miał tego dnia wyjątkowego lenia. Podobnie jak ja.

Próbowałam zdusić w sobie irytacje tym, jaka atmosfera panowała w domu. Znowu miałam wrażenie, że rodzice coś przede mną ukrywali. Jakaś tajemnica wisiała w powietrzu, ale nie chcieli się do niczego przyznać. Powiedzieli jedynie, że lada dzień będę mogła przenieść się do kolejnej kliniki. Co znaczyło, że zdobyli pieniądze. Cholernie ciekawiło mnie skąd, bo znałam doskonale swoich rodziców i wiedziałam, ile zarabiali.

Wiedziałam też, że na pewno nie zaoszczędzili tych pieniędzy, bo lubili podróżować. Przez myśl mi nawet przeszło, chociaż szybko to wybiłam sobie z głowy, że musieli coś ukraść.

Westchnęłam głęboko, starając się pozbyć negatywnej energii. Obok mnie leżała granatowa bluza Milesa, którą zostawił u mnie poprzedniej nocy, więc chciałam mu ją oddać. Nie miałam zamiaru mu się przyznawać, że przespałam w niej całą noc, aby czuć przy sobie jego obecność.

Myślałam, że minęły wieki, zanim dojrzałam na drodze czarnego dodge challengera. Wstałam, wygładzając na sobie beżową sukienkę na ramiączkach. Sięgała mi do połowy ud.

Skoro to miała być randka, to chciałam ładnie wyglądać. I to była dobra decyzja, bo kiedy samochód się zatrzymał i Miles z niego wysiadł, zobaczyłam, że również elegancko się ubrał.

W koszulach wyglądał wspaniale. Jakby wyrwał się z jakiegoś pokazu mody.

Powitał mnie szerokim uśmiechem, zanim wszedł na moją posesję. Zaczęłam zmierzać w jego stronę.

- Jak to możliwe, że jesteś coraz piękniejsza? - spytał.

Kąciki moich ust uniosły się wyżej.

- Może po prostu pogarsza ci się wzrok - zażartowałam.

Rzucił mi karcące spojrzenie, po czym mnie objął.

- Teraz muszę się zastanowić, czy zasłużyłaś na ładne powitanie za to, jakie bzdury wygadujesz.

Spojrzałam na jego usta. Naprawdę miałam ochotę go pocałować. Ale skubany odsunął się, nim zdążyłam się zbliżyć.

- O nie, nie. Nie ma tak łatwo - postanowił się ze mną podrażnić.

- Chętnie przekonam się, kto się pierwszy podda - oznajmiłam prowokująco.

Skrawek niebaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum