Pół godziny później pod dom blondyna podjechały dwa auta. Z pierwszego wyszła Hermiona razem z Pansy, natomiast z drugiego Blaize z psem na rękach i niezadowoloną miną. Nie był zbyt zadowolony, bo pies Dracona zwymiotował mu dwa razy na tylnie siedzenia, a auto którym jechał miało dopiero parę tygodni.
Wszyscy się ze sobą przywitali i podeszli do drzwi które po chwili otworzył im właściciel budynku. Przywitał się z gośćmi i zaprosił ich do salonu.
- Podobno Harry z tobą teraz mieszka, gdzie on jest? - spytała Hermiona głaszcząc psiaka obok nich.
- Jest na górze, przed ostatni pokój po lewej, rozpakowuje się
- Pójdę do niego- wstała z kanapy, ruszając na górę, a zaraz za nią potruptal szczeniak.
Zapukała do pokoju bruneta i po usłyszeniu cichego proszę weszła do środka. Po otworzeniu drzwi do środka jak torpeda wbiegł pies i zaczął obskakiwac Pottera, który siedział na podłodze układając swoje ciuchy. Od razu gdy zobaczył młodego psiaka jego twarz się rozjaśniła, a w oczach zabłysły iskierki szczęścia. Przywitał się jeszcze z Hermioną i razem usiedli na łóżku.
- Jakiś smutny się wydajesz, coś się stało?
- Nie, po prostu trochę mi smutno przez moją ciotkę, lubiłem ją, a teraz nawet nie mogę być na jej pogrzebie - skłamał gładko, wiedział, że Hermiona raczej nie powiedziała by o tym co na prawdę go smuci Draconowi, ale powiedziała by pewnie swojej dziewczynie, która już by mu to powiedziała.
- Rozumiem Cię, będziesz jutro w szkole? - zmieniła szybko temat.
- Nie, muszę pracę sobie poszukać, jutro mam rozmowę o 12 w kawiarni niedaleko- już od paru miesięcy myślał o poszukaniu sobie pracy, nie chciał w końcu żyć na pieniądzach wujów przez cały ten czas.
Rozmowa ciągnęła się jeszcze przez dłuższy czas w trakcie którego para przyjaciół układała rzeczy młodego Pottera do szafek i półek, chodź na początku Harry nie chciał się zgodzić by Hermiona mu z tym pomogła to po chwili się ugiął. Gdy uporali się z rzeczami nastolatka usiedli na łóżku i co jakiś czas głaszcząc psiaka leżącego między nimi rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Podczas gdy dwójka przyjaciół rozmawiała w pokoju Harrego na dole w salonie Draco kucił się z swoimi znajomymi. Jego twarz była cała czerwona od złości, a ręce wszystko nadmiernie gestykulowały.
- Pansy, ale ty tego nie rozumiesz! Wiesz dobrze, że alkohol zawsze pomaga mi się uspokoić! Wiesz co widziałem, a i tak nie chcesz mi pomóc! Gdy ty pokłóciłas się z Granger to pozwoliłem Ci się upić i cię wspierałem i pilnowałem, czemu nie chcesz tego zrobić dla mnie?!- wrzasnął.
Cała kłótnia zaczęła się od tego co działo się wcześniej tego dnia, blondyn ufając swoim znajomym opowiedział im co dokładnie widział w oknie domu Astorii, poprosił ich również o załatwienie mu więcej alkoholu ponieważ nie chciał jeździć motorem z szkłem na tyle, bo to ani razu nie skończyło się dobrze. Pansy jednak nie zgodziła się na to, wiedziała, że blondyn miał problemy z złością jednak znała na tyle Harrego by wiedzieć, że ten na pewno niczego nie zrobił z Astorią, a pewnie przejażdżka na motorze z wściekłym blondynem pewnie też nie była zbyt miła i Potter teraz pewnie boi się wsiadać z blondynem na motor, a danie zimnookiemu alkoholu gdzie ten traci po nim wszelkie granice podczas gdy ma opiekować się brunetem też nie było by najlepsze.
Pansy widziała jak ta dwójka zachowuje się w swoim towarzystwie i wiedziała, że teraz Harry nie ufa tak Draconowi jak wcześniej. Gdyby ten zaczął się na niego drzeć czy co gorsza dobierać to na pewno nie zaufa mu bardziej, a co najwyżej straci do niego zaufanie.
Była już późna godzina, dobijała 23, a mimo tego Draco nadal nie odpuszczał. Wrzeszczał na swoich przyjaciół na zmianę i chodź było to jego zwyczajowe zachowanie Blaize coraz bardziej się wkurzał, wstał więc gwałtownie z kanapy i przepychając się przez blondyna wyszedł z domu wsiadając do swojego auta.
Blondyn widząc to uspokoił się trochę, usiadł więc na krześle obok pansy i westchnął.
- Pansy co ja mam w końcu zrobić? - spytał zrezygnowany.
- Pogadaj z nim, zacznij wykonywać jakieś ruchy w jego stronę, zacznij po prostu powoli obczajac teren na którym stoisz- zaczęła - poza tym to co widziałeś nie musiało być tym o czym myślisz, my teraz siedzimy koło siebie i nic nie robimy, może po prostu o czymś rozmawiali?
- Może, ale jestem prawie, że pewien, że oni coś robili
- Ale nie wiesz tego, nie widziałeś konkretnie co robili, tylko twoja zazdrość się przejawia
-Nie jestem zazdrosny! Tym bardziej nie o Pottera
- Mów co chcesz, ja wiem swoje, poza tym my się będziemy zbierać, zawołam Hermi i będziemy lecieć bo mamy trochę drogi do przejechania.- powiedziała i otrzepała sobie ubrania z niewidzialnego kurzu, ruszyła po chwili na górę i zapukała do pokoju, po chwili bez odpowiedzi z środka zmarszczyła brwi i weszła do środka.
Uśmiech automatycznie pojawił się jej na twarzy gdy zauważyła, że przyjaciele zasnęli na łóżku, a pomiędzy nimi leżał na plecach mały szczeniaczek. Pansy po cichu podeszła do łóżka i wzięła swoją śpiącą dziewczynę na ręce w stylu panny młodej wychodząc po cichu przymykając drzwi.
Położyła Hermione na w połowie leżące siedzenie w aucie i zapiela jej pasy. Pansy pomachała jedynie Draconowi na pożegnanie i wskazała na górę domu pokazując by tam poszedł.
Chwilę później gdy dziewczyny już odjechały Draco zamknął drzwi i ruszył do swojego pokoju, po drodze zerknął do pokoju Harrego i widząc go śpiącego z psem w ramionach na łóżku uśmiechnął się, zrobił im szybko zdjęcie i przykrył kocem.
Gdy później tego dnia Malfoy kładł się do łóżka uśmiech nadal nie zniknął z jego twarzy.
Tamtej nocy postanowił, że później pogada z Harrym o tym co się działo u Astorii i na drodze. Tak, zrobi to rano przy śniadaniu.
...
Hi muffiny!
Znów krótki i nieskładny rozdział, przepraszam, ale przez przypadek skasowałen 3 rozdziały i pisze je w przerwach pomiędzy lekcjami.
~Ksiexycowy
YOU ARE READING
Miłość wyglądająca przez okno // Drarry
Teen FictionHarry jest nowy w szkole. Przeprowadził się z swoim chrzestnym i Remusem. Znajduję przyjaciół w nowej szkole jednak jeden z nich nie pała do niego szczególną sympatią. Okazuje się jednak, że jest to jego sąsiad co przynosi dużo korzyści jak i dziwny...