rozdział jedynasty

122 10 1
                                    

Była już noc, Harry nadal był z Malfoyem nad wodą, godzina była dość późna jednak jeszcze nie było północy. Leżeli teraz na małym bujanym hamaku i oglądali gwiazdy które były teraz bardzo dobrze widoczne, a światło księżyca oświetlało im twarze. Obydwoje leżeli na plecach obok siebie pod ciepłym kocem ponieważ nocą obok wodospadu było dość zimno. Mały piesek leżał obok nich zwinięty w kulkę śpiąc sobie w najlepsze.

Harry właśnie opowiadał o tym co robił razem z ich paczką na pierwszym mocowaniu w jego domu. Śmiał się i uśmiechał na te piękne wspomnienia które były jedynym co mu zostało po tamtych chwilach.

-  .. wtedy gdy skończył się film i ja wróciłem z łazienki zacząłem chodzić po pokojach, wszyscy już albo spali albo sobie ze sobą rozmawiali, w moim pokoju też spało parę osób ledy były zielone więc mogłem ich zobaczyć, wyglądali jakby byli na kacu, leżeli na siebie nawzajem powyginani jakby skoczyli z siódmego piętra.-zasmial się

- Fajnie było jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że jedyne o czym mogłem myśleć to co teraz robi Astroia.- powiedział smutny

- Kto to Astoria? To twoja dziewczyna? - spytał trochę smutny

- Nie, ona ma dziewczynę, a ja jestem stu procentowym gejem, to moja przyjaciółka, gdy się wyprowadziłem to strasznie mi jej brakuje. Chodź ona mieszka jakąś godzinkę od mojego domu to nie mam jak do niej jechać.

- Gdzie ona mieszka?

- W Brighston

Zimnooki wyciągnął telefon i zaczął coś wpisywać. Brunet spojrzał na niego zdziwiony nie wiedząc co ten robi.

- Zadzwoń do niej czy może ma jutro wolne, gdybyśmy się pospieszyli w pół godziny tam dojedziemy. Odstawił bym Cię do domu przed 15, wyjechali byśmy koło siódmej byś miał czas z nią, co ty na to?- spytał. Harry dźwignął się na rękach i spojrzał z uśmiechem na blondyna.

- Serio byś to dla mnie zrobił?!- spytał szczęśliwy.

- Oczywiście, w końcu mam motor i moge zawieźć Cię gdzie chcesz- powiedział, a młodszy przytulił się do niego ze łzami wzruszenia w oczach cały czas powtarzając słowo dziękuję.

-Jednak nie ma nic za darmo młody- ostudził jego zapał. Usiadł prosto i spojrzał na niego z cwaniackim uśmiechem.

Harry usiadł prosto i spojrzał na niego swoimi zielonymi oczami który blondyn tak kochał. Dźwięki wodospadu były jedynym co Ci słyszeli, jedynym światłem które oświetlało okolice było światło księżyca w pełni. Harry przychylił swoją głowę w bok i spojrzał pytająco na Malfoya.

- Zawiozę Cię w zamian za buziaka- oznajmił w końcu. Obserwował z zadowoleniem jak policzki niższego przybierają rumianego koloru, a sam brunet odwraca od niego wzrok.

- Może być w policzek?- spytał patrząc w szare oczy blondyna. Wydawało mu się, że wyglądają tak samo pięknie jak księżyc nad nimi. Jego policzki zapiekły mocniej, gdy czekał na odpowiedź starszego.

- Jak się, aż tak wstydzisz to może być - zaśmiał się.

Harry pochylił się nad nim i gdy już go prawie pocałował w policzek blondyn przesunął głowę tak, że usta młodszego wylądowały na tych jego. Zaraz po tym Harry odsunął się w szoku i cały czerwony odwrócił wzrok. Malfoy patrzył na niego z łobuzerskim uśmiechem.

Zaraz przed tym jak Harry chciał zapytać czemu starszy to zrobił jego telefon zadzwonił.

Brunet spojrzał na swój telefon i widząc, że dzwoni Remus zaczął panikować. W końcu powiedział, że noc spędza u Rona, a gdy odbierze będzie słychać szum wody i możliwie głos Draco.

Wiedział jednak, że gdy nie odbierze będzie jeszcze gorzej.

Wstał więc szybko i o bosych nogach ruszył jak najbdalej od wodospadu i odebrał telefon.

- Halo

- Harry?

- Coś się stało?- spytał podczas gdy Draco podszedł do niego.

- Tak, pomiętasz kuzynkę Syriusza? Tonks? Okazało się, że parę godzin temu zmarła w szpitalu. Jej pogrzeb jest za dwa dni, jednak jak wiesz ona mieszkała w Niemczech. Musimy jechać na jej pogrzeb, i zostajemy tam na tydzień.

- Musimy jechać tam, aż na tydzień

-Wlasnie musimy ponieważ trzeba ogarnąć wszystkie papierkowe sprawy i musimy jej dom posprzątać. Jednak okazało się, że ty nie masz ważnego paszportu, a ogarnięcie go zajęło by nam co najmniej miesiąc.- powiedział smutny.

- Czyli co to znaczy- spytał z ściągniętymi brwiami.

- To, że nie możesz niestety z nami jechać szczeniaku. Przepraszam. Postaramy ogarnąć Ci miejce gdzie możesz zostać na ten tydzień, bo w naszym domu samego nie możemy Cię zostawić.- powiedział.

- Nie mogę na pewno zostać sam ?

- Niestety szczeniaku. Chyba, że masz jakiś pełnoletnich znajomych, jeśli oni by się zgodzili mógłbyś zostać z nimi. Jutro gdy wrócisz do domu porozmawiamy o tym, jeśli sam ogarniesz sobie opiekę którą znamy to możemy Cię z nimi zostawić, ale jeśli nie to my znajdziemy Ci opiekuna i nie gwarantujemy, że ta osoba Ci się spodoba.

- Kiedy wyjeżdżacie?

- Jutro o 23

- Okej, będę jutro przed 15 postaram się kogoś ogarnąć, to pa Remus, pozdrów Łapę - pożegnał się.

- Pa szczeniaku, dobranoc- rozłączył się.

Młody Potter szybko ruszył z powrotem na hamak by ogrzać swoje nogi usiadł po turecku przykrywając się kocem.

Blondyn ruszył zaraz za nim i spojrzał na jego smutną twarz siadając obok niego.

-Co się stało? - spytał zmartwiony patrząc na młodego bruneta na skraju płaczu.

- Moja Ciotka dziś zmarła, nie mam paszportu i nie mam nawet jak polecieć na jej pogrzeb. Poza tym przez tydzień muszę zostać u kogoś pełnoletniego w domu, a żaden z moich znajomych nie ma własnego domu, pewnie będę musiał zostać z jakąś starą sąsiadką z tysiącem kotów.- powiedział smutny.

- Ja jestem pełnoletni, jeśli chcesz możesz być u mnie. Mieszkam sam i dla twoich wujków to nie powinien być problem bo jestem przecież waszym sąsiadem - powiedział przytulając do siebie młodszego.

- Zrobił byś to dla mnie?

- Oczywiście, dla mnie to nie problem.

- Dziękuję Ci Draco.- przytulił się do niego i pocałował go w policzek.

Blondyn uśmiechnął się do siebie i przez parę minut siedział tak z młodszym w ramionach wpatrując się w niego do puki nie poczuł jak jego głowa powoli położyła się na jego ramieniu. Zerknął na twarz niższego i zauważył, że ten zasnął.

Chwilę później gdy wiedział, że młodszy się nie obudzi wziął go na ręce i powoli przeszedł z nim na rękach do domku za nimi, kładąc go na łóżko. Wrócił jeszcze po psa i koce i położył się na przeciw młodego bruneta zasypiając.

...

Hi muffiny!
Wesołego nowego roku
~Ksiexycowy





Miłość wyglądająca przez okno // DrarryWhere stories live. Discover now