rozdział szósty

193 17 15
                                    

Rozdział dedykowany dla MINIONEKEKEKE

Był poniedziałek. Harry jednak bał się pójść do szkoły. Po tym co zrobił ostatnio było mu wstyd pokazać się Malfoyowi na oczy, nie teraz, nie po tak krótkim czasie. Nie miał jednak wyboru, musiał pójść do szkoły i zmierzyć się z tym zadaniem.

Pierw jednak pójdzie spytać czy jednak może nie iść, w końcu jest początek listopada, mógłby poudawać, że jest chory, przecież Remus by się nie zorientował racja?

Poszedł więc powolnym krokiem do szafy, wyjął zimowe skarpetki w reniferki i zabrał koc z łóżka. Postanowił zrobić to co robił zawsze gdy był chory. Nałożył ciepłe skarpety na nogi i owinął się kocem. Poszedł do łazienki i stanął przed lustrem.

Roztrzepal swoje i tak już roztrzepane loki i wziął jakiś róż z półki. Nałożył sobie go trochę na szyję i odstawił. Spojrzał na swoje odbicie i postanowił wytoczyć ciężkie działa.

Włączył mały strumień wody i zamoczył sobie czoło. Przełączył wodę na gorącą i zabrał z półki krople do oczu. Zakroplil parę kropel i odłożył. Przetarł sobie gardło i okolice pod nosem by stały się bardziej czerwone i westchnął.

Zamoczył kawałek ścierki w gorącej wodzie i przytrzymał go przy czole wyłączając wodę. Gdy jego czoło stało się bardziej ciepłe wytarł je suchym końcem ręcznika i trzymał na czole swoją ciepłą rękę. To powinno utrzymać temperaturę.

Spojrzał ostatni raz na swoje odbicie i uśmiechnął się, wygląda jakby był na prawde chory. Teraz Remus na pewno nie puści go do szkoły.

Opuścił łazienkę i zszedł powoli po schodach. To co zobaczył jednak go zdziwiło. Zamiast Remusa siedzącego przy stole w kuchniki zauważył Syriusza siłującego się z tosterem.

- Syriusz? A gdzie jest Remus? Powinien wyjeżdżać do pracy dopiero za pół godziny - spytał zaskoczony.

- Pojechał na szczepienie, powiedział też coś tam, że dziś wraca później, nie wiem, próbowałem naprawić ten głupi toster bo nie działa- powiedział uderzając śrubokrętem w bok tostera.

- No nieee, czemu ma szczepienie akurat dzisiaj!?

- Coś się stało szczeniaku, że się tak wkurzasz, wiesz, że nie tylko Remi umie pomagać? Ja też tu jestem, więc jak coś to gadaj- spojrzał na młodszego podejrzliwym wzrokiem- jesteś chory ? Ja się nie znam, ale nosisz te skarpety i wiesz

- Nie łapo, nie jestem chory, po prostu nie chce iść do szkoły..

- Czemu nie chcesz iść? Podobno lubisz szkołę i masz tam dużo znajomych- spytał wracając wzrokiem do tostera

- No ja wiemm, tylko ostatnio miałem dość żenującą sprawę z sąsiadem i mi wstyd bo chodzimy do tej samej klasy.. - powiedział rumieniąc się soczyście.

- Jak nie chcesz nie musisz iść do szkoły- powiedział zostawiając toster i idąc do korytarza Syriusz.

-Serio!? - krzyknął - a-ale co z luniem, on jak się dowie to mi nogi z tyłka powyrywa

- Trudno, najwyżej powiesz, że.. no coś tam powiesz, wymyślisz coś, ale przygotuj czekoladę na wszelki wypadek. Ja spadam szczeniaku do pracy, jeśli będziesz mieć chwilę to możesz spróbować naprawić toster, nie wiem co z nim nie tak- mówił siłując się z butami w korytarzu.

- a podłączyłes go do prądu?

- oh, raczej nie, widzisz szczeniaku, już dziś coś zrobiłeś, naprawiłes toster, ja spadam paa- powiedział miezwiac niższemu włosy i wychodząc.

Miłość wyglądająca przez okno // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz