Rozdział 25 - Lód musi kiedyś stopnieć*

2.1K 127 9
                                    

*perspektywa Ann*

Budzik zadzwonił punktualnie. Niestety. Udałam się od garderoby, a następnie do łazienki w celach wiadomych. Po 10 minutach wyszłam z lekkim makijażem i ubrana w czarną koszulkę z białą czaszką, miętowe rurki oraz czarne trampki. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. 

W kuchni zjadłam płatki z mlekiem i zabrałam ze sobą jabłko. Ruszyłam w stronę szkoły, lecz po chwili poczułam że ktoś mnie złapał od tyłu. Nieświadomie obróciłam się i unieruchomiłam tą osobę. Tia, nauki samoobrony od Luke'a i kilka lat trenowania karate nie poszły na marne. 

- Kobieto to boli! - usłyszałam głos Karola.

- Przepraszam, wystraszyłeś mnie. 

- No ale nie musisz mnie od razu bić!

- To ty zacznij ćwiczyć. Unieruchomiła cię młodsza dziewczyna. 

- Po prostu to było z zaskoczenia! Nie byłem przygotowany. 

- Tia, jasne. 

- Skończmy temat. Ej a dzisiaj czemu nie na czarno?

- Zmieniam się. Lód musi kiedyś stopnieć*

- No, no. Jest progres. 

- No raczej. Przygotowujesz się coś do matury. To już za niecałe 2 miesiące.

- Jakoś na razie nie bardzo. 

- To zacznij! - Nagle zmieniłam temat. - Karol, mogę cie o coś prosić?

- No jasne. O wszystko.

- Pójdziesz ze mną na spotkanie z Chrisem? Boję się tego co mogę usłyszeć.

- Oczywiście, że z tobą pójdę. - przytulił mnie.

- Dziękuje. Za wszystko. 


Po kilku minutach byliśmy w szkole i każde z nas poszło na swoją lekcje. Nie potrafiłam się na niczym skupić. Zresztą nauczyciele i tak nigdy mnie nie pytają. Nadal się boją. 


*perspektywa Karola*


Czy ja się zakochałem? Nie mogę kochać dziewczyny kumpla. Nawet jeśli ta dziewczyna zawróciła mi w głowie tak, że nie liczy się dla mnie już nic innego. To jak ją dzisiaj przytuliłem a ona to odwzajemniła... Zapach jej perfum... NIE! Nie myśl o tym! 

Nigdy nie sądziłem, że jedna dziewczyna postawi moje życie do góry nogami. Nie sądziłem, że zakocham się w takiej dziewczynie. Dziewczynie zimnej jak lód, ale czy na pewno jest taka zimna? Przecież sama dziś powiedziała, że lód musi kiedyś stopnieć! Myślałem o niej cały dzisiejszy dzień. Ona jest jak narkotyk. Ciągle chcesz więcej. Uzależnia, a kiedy jej nie ma nie potrafisz normalnie funkcjonować. Mam tak odkąd ją poznałem. Od pierwszego spotkania, pierwszego pocałunku... Wiem o niej dużo, ale ciągle czuje, że to tak naprawdę jest bardzo mało. 

Odkąd ją poznałem obserwowałem jak się zmienia. Widziałem zimną jak lód, słodką jak miód... 

Ciągle zastanawiam się o co chodzi z tym jej przyjacielem. Dlaczego ją okłamywał i co ma jej powiedzieć, że ona się tego tak boi? Niedługo się wszystkiego dowiem. Mam taką nadzieję. 

Po lekcjach czekałem na nią przed szkołą. Niedługo pojawiła się. 

- Czekasz na kogoś? - kocham ten jej głos.

- Na ciebie. 

- Nie musisz.

- Ale chce. Kiedy mamy się spotkać z tym twoim znajomym?

- Nie wiem. Czekam na znak od niego. Mam tylko nadzieje że znalazł plecak z pieniędzmi na lot.

- W jakiej sprawie w zasadzie mamy się z nim spotkać?

- Wyjaśni mi sprawy z przeszłości.

- A dokładniej?

- Chodźmy do mnie. Wytłumaczę ci wszystko. 

- Nie możesz teraz?

- Ulice mają uszy.

- Co?

- Znasz moją przeszłość, powinieneś rozumieć. 


Ruszyliśmy w stronę jej domu. Jak zwykle znaną mi trasą udaliśmy się do pokoju Ann. Ruchem ręki wskazała mi bym usiadł na kanapie i poszła po coś na górę. Wróciła po kilku minutach z albumem na zdjęcia. Zaczęła wertować strony aż do zdjęcia jakiejś całującej się pary. Czyżby ta dziewczyna to Bella?

- To ja i Jack. Mój chłopak. Były chłopak. Miałam 16 lat. Jack'a poznałam przypadkiem. Na jednej z imprez. W zasadzie to poznałam go przez jego brata, ale to zupełnie inna historia. Jak wiesz brałam udział w nielegalnych wyścigach. Pewnego dnia Jack też spróbował. Wygrał wyścigi nowych. Później miał być chrzest. Polegał on na tym, że trzy osoby, które wygrały wyścig nowych brały udział w wyścigu z mistrzami. W tym ze mną. Mógł wygrać tylko jeden. W zasadzie to rzadko zdarzało się, że przeżyło ich więcej. Uprzedzając twoje pytanie. Ja nie miałam chrztu. Wtedy jeszcze nie obowiązywał, ale kiedy przypadkowi ludzie zaczęli węszyć wprowadzono zabezpieczenie mające odstraszać idiotów. Wracając, jak się zapewne domyślasz chrzest jest cholernie niebezpieczny dla nowych. Prosiłam go by nie brał w nich udziału, ale nie słuchał mnie. - po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Przytuliłem ją. - Wsiedliśmy na motocykle i ruszyliśmy. Na początku było wszystko dobrze, ale w pewnym momencie ktoś mnie popchną odbiłam się od jakiegoś motoru. To był jego motor. Jack'a. Ratując siebie zabiłam jego. Tak wtedy myślałam. Eric dał ci paczkę. Maciek mi ją przekazał. Wiesz co w niej było? Szkatułka. Tylko ja miałam do niej klucz i.. Jack. W środku był lis pożegnalny i ta właśnie bransoletka. - pokazałam mu rękę. - W liście Jack napisał, ze nie radził sobie z czymś i chciał umrzeć. Myślałam, że zmarł z mojej winy, a teraz okazuje się, że od początku chciał zginąć. - Już się uspokoiła. Postanowiłem dopytać jeszcze o Chrisa.

- A co ma do tego Chris?

- Przyjaźnił się z Jack'iem i okazuje się, że wiedział o jego problemach. Mam mu za złe, że mi nie powiedział. 

- Czyli tylko o to chodzi?

- Uwierz, z to jest cholernie ważne. 

*********************************************************

818 słów. 

*Lód musi kiedyś stopnieć - Jest to tytuł drugiej części. Nie wiem jeszcze kiedy ona się pojawi, ale wcześniej opublikuje inne fanfiction. Info niżej

UWAGA!

O godzinie 15.30 pojawi się na moim profilu nowe FF o Rembolu tym razem pt. Mroczna, zapraszam do czytania :)

I jeszcze jedna wielka prośba. Przypominajcie mi, że mam  dodać rozdział jeśli nie pojawi sie on o 15.00. Piszcie mi na asku najlepiej, bo przynajmniej wtedy będę mieć powiadomienie na telefonie. 

ASK: ask.fm/lunazwattpada

~ Luna ;3

Zimna jak lód, czy na pewno? |FF Kaiko|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz