Rozdział 23 Part 2

17 3 0
                                    

– Czy twoi przyjaciele wiedzą? – zapytał Harry.– Że zaprosiłeś mnie na randkę? – zapytałem.Uśmiechnął się lekko. "Tak".Skinąłem głową. "A twoi?"Wzruszył ramionami.Zaśmiałem się lekko. "Jak możesz nie wiedzieć?"Uśmiechnął się do mnie. "To znaczy, że im nie powiedziałem, ale jestem pewien, że Hermiona wie. Ona zawsze wie".Uśmiechnąłem się do niego, ale zauważyłem lekkie zmarszczenie brwi. "Czy nie chcesz, żeby ludzie wiedzieli?"Spojrzałem na niego zdezorientowany: 

"Dlaczego pytasz?"Wzruszył ramionami. – Wcześniej puściłeś moją rękę.Lekko ścisnąłem jego dłoń, ale też odwróciłem wzrok i lekko zmarszczyłem brwi. "Nie obchodzi mnie, czy ludzie wiedzą. Po prostu nie byłam pewna, czy chcesz spotykać się ze śmierciożercą".Harry zatrzymał się i zwrócił mnie w swoją stronę. "Draco, nie jesteś śmierciożercą. Dla mnie nie. I lubię cię i chcę, żeby ludzie o tym wiedzieli, bo wiele dla mnie znaczysz i chcę, żeby wszyscy to zobaczyli".Uśmiechnąłem się do Harry'ego. "Tak inspirujące, nic dziwnego, że byłeś Zbawicielem".Harry zaśmiał się lekko i przyciągnął mnie do siebie. Objął mnie ramionami i położył głowę na mojej szyi.

Poczułem, że się uśmiecham. – Ja też cię lubię, Harry. Bardzo.Poczułem jego uśmiech na szyi, zanim się ode mnie odsunął. Znów złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę domu.Zanim otworzyłem drzwi, zwróciłem się do Harry'ego: „Czy wszyscy o nas wiedzą czy coś? Pansy jest z tego powodu niezwykle szczęśliwa, więc bądź po prostu przygotowany, tak?"Potter zaśmiał się lekko, ale skinął głową.Odwzajemniłaem uśmiech, ale ostrożnie otworzyłam drzwi.Pansy nagle pojawiła się przede mną, uśmiechając się promiennie. „Hermiona i Ron są tutaj", powiedziała.Skinąłem głową i lekko wskazałem na Harry'ego stojącego za mną. Jej uśmiech się rozjaśnił, więc posłałem jej lekkie spojrzenie, ale mnie zignorowała.- Witaj, Harry! Chodźmy do pokoju wspólnego. – powiedziała Pansy z uśmiechem.Skinąłem głową i ruszyłem za Pansy, a Harry tuż za mną.– Jak się miewa Teddy? – zapytała

.Uśmiechnąłem się lekko. „Jest dobrze. Chodzi do czegoś, co nazywa się szkołą podstawową"."Co to jest?" – zapytała mnie Pansy.Wzruszyłam ramionami. „Nie mogę ci powiedzieć, ale zawsze prosi o pomoc w matematyce. Jednak nic z tego nie rozumiem".Harry zachichotał lekko, a ja odwróciłam się i posłałam mu zdezorientowane spojrzenie.„Przepraszam, po prostu nigdy nie myślałem, że usłyszę, jak powiesz, że czegoś nie rozumiesz". Powiedział z uśmiechem.Pokręciłam głową, ale uśmiechnęłam się lekko.Pansy spojrzała na mnie jasnymi oczami, po czym zwróciła się do Harry'ego. - Draco bardzo się zmienił, Harry. Ale to rzadka okazja nawet dla mnie. Zaśmiała się lekko, a ja przewróciłam oczami.- Byłeś kiedyś mugolem, prawda, Harry? Powiedz nam, czym jest matematyka. Zapytałam, siadając na podłodze obok Blaise'a.Uśmiechnął się lekko i usiadł. „No cóż, to tak, jakby mieć jedną liczbę i połączyć ją z inną, aby uzyskać inną liczbę, jeśli ma to sens".Potrząsnąłem głową. „Zdecydowanie nie. Dobrze, że zostałeś Aurorem Potterem, byłbyś okropnym profesorem."Przewrócił oczami, ale się uśmiechnął.

- Czy mogłabyś wyjaśnić, czym jest matematyka, Hermiono? - zapytałam.Uśmiechnęła się promiennie. "Matematyka, czyli nauka o liczbach, kształtach i wzorach. W uproszczeniu jest to po prostu związek między dwiema liczbami".Skinąłem głową i odwróciłem się z powrotem do Harry'ego. "Widzisz, jak wyjaśniasz matematykę. Teraz widzę, jak przeszedłeś przez szkołę".Harry zaśmiał się lekko i przysunął się nieco bliżej mnie, opierając się na rękach. Uśmiechnąłem się do niego."W porządku. W jaką grę dzisiaj gramy?" – zapytała Millicenta Blaise'a.Uśmiechnął się i wyciągnął grę Monopoly, aby dołączyć do nas.Zaczął wyjaśniać Ronowi i wszystkim innym, jak grać, gdy obok grupy pojawiła się Dolly.

Ostatnio zyskałem dużą wrażliwość na magię, więc zrobiłem minę pełną bólu, kiedy to zrobiła.Harry posłał mi zmartwione spojrzenie i powiedział cichym szeptem: - Wszystko w porządku?Posłałam mu fałszywy uśmiech. - Nic mi nie jest, Harry.Dolly podeszła do grupy z uśmiechem. "Czy ktoś ma ochotę na drinka?""Dolly, czyż nie wyglądasz fantastycznie. Gdzie kupiłaś tę uroczą sukienkę?" – zapytał Blaise.Dolly uśmiechnęła się. "To wspaniałe, prawda!"Wszyscy zgodnie kiwnęli głowami. Spojrzałem na Hermionę, która lekko zmarszczyła brwi.Westchnęłam lekko. - Dolly mieszka tutaj, w jednym z naszych pokoi gościnnych. Ona i inne skrzaty domowe jedzą z nami kolację i cały czas zabieramy je na zakupy. Dolly jest bardzo modna i pomaga wybrać wiele moich ubrań."Dolly uśmiechnęła się promiennie. "O tak! Dolly uwielbia to miejsce. Mistrzyni Pansy i wszyscy jej przyjaciele są tacy mili dla Dolly.

"Hermiona uśmiechnęła się, a ja lekko skinąłem głową.„Dolly, kochanie, czy możemy dostać dla każdego butelkę whisky i kieliszki?" – powiedział Blaise z uśmiechem.Dolly skinęła głową. – Draco. Już czas na lekarstwa, proszę pana.Jęknęłam, a Pansy spojrzała na mnie gniewnie.Siedziałem jeszcze kilka sekund.- Draco, musisz wziąć lekarstwo - powiedziała Pansy.Znów jęknąłem, a ona posłała mi przerażające spojrzenie.Uniosłem ręce w obronnym geście. „W porządku, w porządku".Blaise wstał i powoli pomógł mi wstać z ziemi.Posłałam mu słaby uśmiech, po czym wyszłam za Dolly za drzwi.Przez chwilę stałem pod drzwiami. Jak zwykle bolała mnie głowa i znów zrobiło mi się niedobrze. Ja też byłam wyczerpana, ale chciałam spędzić ten czas z Harrym i moimi przyjaciółmi. Nie zostało mi wiele czasu.Dolly podała mi lekarstwo, które miało pomóc na choroby i bóle głowy, ale zwykle nie pomagało.Stałem oparty o drzwi i słuchałem cichych głosów za nimi.– Czy wiecie, kto może przełamać klątwę? - zapytał Harry.Westchnęłam lekko, ale postanowiłam zostać i posłuchać."Tak." – powiedziała cicho Pansy."Kto?" – zapytał desperacko Harry.Przez długi czas nikt się nie odzywał.Słyszałem, jak Harry wzdycha: 

„Dlaczego nie możecie mi powiedzieć?"— Draco nie chce, żebyśmy to robili. – powiedziała Astoria."Dlaczego?" - zapytał Harry.Przez długi czas nie było odpowiedzi, ale wkrótce Pansy przemówiła: - Słuchaj, Harry. Draco jest, no wiesz, Draco! Jest uparty, ma ogromne ego i jest dramatyczny, ale troszczy się o ludzi, nawet jeśli tego nie mówi głośno. No cóż, walczył przez życie i myśli, że jego śmierć będzie lepsza dla wszystkich. I widzisz, zależy mu na osobie, która musi go uratować, tak bardzo, że Draco wolałby umrzeć niż widzieć jego łzy. Nastąpiła długa pauza. – Podjął decyzję, Harry.Wziąłem drżący oddech i połknąłem resztę tabletek. Uśmiechnąłem się do Dolly, po czym wróciłem do pokoju. Wszyscy Ślizgoni doskonale odegrali to, co się właśnie wydarzyło, udając, że nic się nie stało.Niestety, złote trio nie było w tym tak dobre. Wszyscy spojrzeli na mnie ze współczuciem, a kiedy nawiązałem kontakt wzrokowy z Harrym, mogłem zobaczyć łzy gromadzące się w jego oczach.Westchnęłam i usiadłam obok niego. Delikatnie położyłam głowę na jego ramieniu i słuchałam, jak Blaise wyjaśnia resztę gry.Wkrótce rozpoczęła się gra. Usiadłem, co było obecnie częstym zjawiskiem ze względu na bóle głowy i ciągłe zmęczenie. 

Usiadłam obok Harry'ego, który był naprawdę podekscytowany tym wszystkim. Ron jednak ciągle miał problemy ze znalezieniem rozwiązania tej sytuacji i po około 30 minutach oświadczył, że zrezygnował.„Ta mugolska gra nie ma cholernego sensu!" Powiedział do Hermiony, która przewróciła oczami.Zaśmiałem się z nich lekko. „Grasz w szachy czarodziejów, Ron?"Skinął głową, a Harry uśmiechnął się lekko do niego, a potem do mnie. – Ron jest jednym z najlepszych szachistów, jakich znam.Uśmiechnąłem się do niego. „Świetnie, jestem mistrzem domu, więc zagrajmy".Odwzajemnił promienny uśmiech i wstał, żeby chwycić deskę.Pansy posłała mi zaniepokojone spojrzenie.

"Co?" Spytałem się jej.Pokręciła tylko głową, ale posłałem jej znaczące spojrzenie.Westchnęła. „Jesteś pewien, że powinieneś grać? Nie chcę, żeby twoje bóle głowy się pogorszyły".Westchnęłam na jej słowa. - Pansy, kochanie, przestań się o mnie martwić. Szczerze mówiąc, wszystko w porządku. I tak już się do tego wszystkiego przyzwyczaiłam.Pansy przygryzła wargę, ale nie odpowiedziała.Usiadłam na krześle naprzeciwko Rona i rozpoczęliśmy grę w szachy. Gra była długa. Harry miał rację, Ron był bardzo utalentowanym szachistą. W miarę upływu meczu moje bóle głowy nasilały się, ale zignorowałem je i próbowałem się skoncentrować.Po długiej godzinie gry w końcu wygrałem. Uśmiechnęłam się lekko do Rona, który wyglądał na całkowicie zdezorientowanego.Pozostali zakończyli grę kilka minut wcześniej i Harry podszedł za moje miejsce, delikatnie opierając brodę na czubku mojej głowy.

Uśmiechnęłem się do niego lekko, a Ron również lekko się zaśmiał.

To tak proste, jak Kocham Cię.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz