26. Zakopie go w lesie.

911 56 9
                                    

Vess nie był mnie w stanie powstrzymać. Zostawiłam pierścionek na pościeli, po czym przy pomocy wampirzego tempa, wyszłam na zewnątrz. Od razu padłam z bólu na kolana. Czułam się, jakbym płonęła żywcem. Zaczęłam krzyczeć, przyglądając się swoim dłoniom, które wyglądały jak poparzone przez słońce. Z każdą sekundą było coraz gorzej.

– Lilith! – usłyszałam męski krzyk za sobą, lecz się nie odwróciłam. – Co ci strzeliło do głowy?! Chciałaś się zabić?! – krzyczał w silnych nerwach, wręcz wciągając mnie do środka, bo wierzgałam się bez opamiętania.

– Naprawdę nie musisz udawać, że moja śmierć by cię przejęła!

– Nie przeżyłbym twojej śmierci! Kocham cię! Tak trudno to zrozumieć?! – Chwycił za moje policzki bez delikatności, by zacząć składać na moich ustach nerwowe pocałunki. – Kocham, rozumiesz?

– Miłości się nie porzuca – ledwo z siebie wyrzuciłam przez płacz.

– Nigdy bym cię nie porzucił. Po prostu chciałem przerwy na myślenie jak cię z tego wyciągnąć. Oboje jako ludzie byśmy do siebie wrócili – wyjaśniał, ale mu nie wierzyłam.

– Przestań mydlić mi oczy, Vess – wyrzuciłam z siebie, tonąć w gorzkich łzach. – Boisz się mnie i tego, że cię znowu zmienię w wampira, dlatego mnie rzucasz.

– Nie płacz. Będzie dobrze, tylko daj mi trochę czasu.

– Teraz już sama nie wiem, czy będę chciała do ciebie wrócić po tej przerwie.

***

Nasze drogi się rozeszły.

Wróciłam do mieszkania z Giulią, przygarniając swoją siostrę również wampira do swojego pokoju. Pod moją opieką była bardziej bezpieczna niż mamy, która sobie z nią nie radziła.

Stałam się żeńskim Vess'em. Zabijałam bez najmniejszego oporu sumienia. Wypijałam z przypadkowych ludzi krew do ostatniej kropli. Moja frustracja i złość, że zostałam na to skazana, rosła z każdą ofiarą.

Tęskniłam za nim każdego dni. Nie mogłam spać, więc kładłam się na łóżku w nocy i patrzyłam w sufit, a łzy spływały mi po twarzy. Przed niewidzącym wzrokiem, miałam uśmiechniętego Vess'a, który biegł do mnie z utęsknieniem i krzyczał jak bardzo mnie kocha.

Diana nie potrafiła zrozumieć mojego smutku, więc często bywała na mnie obrażona. Nie umiałam wytłumaczyć jej miłości do mężczyzny, który z reguły tylko krzywdził. Za każdym razem, kiedy ja płakałam, ona też. Ja przez Vess'a, ona przeze mnie. Płakałyśmy więc razem.

Często zadawałam sobie pytania co teraz mógł robić i czy też tęsknił. Nie łudziłam się, że mógł choć raz za mną zapłakać. Miałam tylko nadzieję o jego pamięci o mnie.

Czesałam akurat Dianę na łóżku, gdy okno w sypialni, nagle się uchyliło, a wiatr, jaki się przez nie dostał do środka był podejrzanie silny.

– Co się stało? – zapytała zaciekawiona dziewczynka.

– Nie wiem. Nie ruszaj się z łóżka. – Wstałam z niego. – Podejdę do okna to sprawdzić.

– Uważaj – ostrzegła mnie.

– Spokojnie, będę ostrożna.

VAMPIRE STUDENTWhere stories live. Discover now