9. Mnie prosi się na kolanach, skarbie.

2.4K 109 16
                                    

Zaciągnęłam go za koszulę do swojej sypialni, żeby pomówić z nim na osobności. Zaczął się głupio śmiać, gdy zatrzasnęłam drzwi za nami.

– Chcesz powtórki, że mnie tu zaciągnęłaś? – Zaczął rozpinać pasek w ostentacyjny sposób. – Nie musisz mnie namawiać, Lilith.

– Uspokój się. – Złapałam go za szyję. – Co jej zrobiłeś?

– Zamknąłem w swojej trumnie do hibernacji za karę.

– Nie żartujesz? Poważnie?

– Nie udusisz mnie, bo nie oddycham. – Zdjął moją dłoń ze swojej szyi. – Wyglądam, jakbym żartował?

– Ma tam chociaż jak oddychać?

– Nie wiem i średnio mnie to obchodzi. – Założył ręce na piersi, opierając się o ścianę. – Najwyżej ją zmienię w wampira, jak mi tam wykorkuję.

– Jesteś przerażająco okropny. Pochowałeś ją żywcem.

– Wampiry, to nie anioły. – Odbił się od ściany, żeby wyjść. – Jesteśmy raczej tymi złymi.

– Paska nie zapomnij zapiąć, ostatni kretynie.

– Ciesz się, że cię lubię, bo normalnie za takie wyzywanie, podzieliłabyś los Kylie.

Znowu trzasnął za sobą drzwiami. Nie lubił mnie, tylko moją krew. Zawsze będzie patrzył na mnie przez ten pryzmat. Mógł kłamać, lecz ja wiedziałam swoje. Doprawdy przykre, że byłam dla niego smaczną krwią i opcją seksualną.

W drodze na uniwersytet nie odezwałam się do niego nawet słowem. Cały czas Giulia z nim rozmawiała. Mój poziom stresu wciąż rósł, bo po tym co działo się w nocy, ostatnim na co miałam teraz ochotę, było prezentowanie projektu przed profesorem. Oczy same mi się zamykały. Wręcz spałam na siedząco.

Spojrzenia wszystkich uczniów na nas, gdy podjechaliśmy pod uniwersytet mercedesem 770, a oni mokli idąc pieszo, zdawały się bezcenne. Nie lubili nas. Nic zresztą dziwnego. Zazdrość bowiem była pierwszym stopniem nienawiści.

Nasza trójka miała odpowiadać o piętnastej. Staliśmy przed salą, czekając aż poprosi nas profesor. Tylko Vess zdawał się nie stresować. Ja z Giulią umierałyśmy wewnętrznie przez możliwość zostania skreślonym z listy studentów.

– Zapraszam.

Serce podskoczyło mi do gardła, a dłonie zaczęły jeszcze bardziej się pocić. Na miękkich nogach weszłam do sali za Vess'em i Giulią. Nakazał nam rozłożyć wszystkie materiały, co zaczęliśmy zaraz robić. Tyle dobrego, że Vess wcześniej się zgodził prezentować swoją część jako pierwszy.

Zaczął opowiadać, jakby on prowadził wykład, a profesor był tylko studentem. Już wiedziałam, że nie będę w stanie mu dorównać. Jeśli nie będę się jąkać ze stresu, to już będzie sukces.

Po brunecie przyszedł czas na Giulię. Jakoś dawała sobie radę, mimo że język jej się trochę plątał. Kibicowałam przyjaciółce w duchu, umierając ze stresu. Zaraz miałam przyjść kolej na mnie, a ja z każdą upływającą sekundą, czułam się coraz mniej gotowa.

– Dziękuję, to wszystko z mojej części.

Teraz ja. Ze sztucznym uśmiechem na ustach, zaczęłam odgrywać rolę bardzo inteligentnej osoby niczym najlepsza aktorka. W takich sytuacjach, zazwyczaj miałam ochotę podciąć sobie żyły kartkami papieru. Teraz jednak nawet tego nie mogłam, bo Vess spiłby wszystko ze smakiem.

– To wszystko, pani Northsaint?

– Ode mnie tak, ale pan Harred ma coś jeszcze do przedstawienia na koniec.

VAMPIRE STUDENTWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu