Rozdział 39

29 4 2
                                    


Staję twarzą w twarz z Kalleyem, a komnata wydaje się kurczowo kurczyć, jakby świat poza nami zniknął w jednej chwili. Rozglądam się, ale jesteśmy tu sami, jak dwie postacie w opuszczonym mieście. Mijam go, kierując się w stronę wyjścia, ale nagle czuję, jak chwyta mnie za ramię. Rzucam mu spojrzenie, w którym kipi złość, po czym z impetem wyrywam się z jego uścisku, jakby każdy dotyk przypominał mi o bólu, który sprawił zjawiając się tu.

– Dzieweczko, stój! – mówi stanowczo.

Nie słucham go.

– Powiedziałem stój.

Cichy ostrzegawczy głos brzmi mi w uszach, a dreszcze przechodzą po kręgosłupie. Zatrzymuję się tuż przed drzwiami.

– Dzieweczko.

– Nie mów tak do mnie. – Ripostuję z gniewem, odwracając się w jego stronę. – Mam na imię Keitha.

W kilku krokach staje przede mną. Zaplatam ramiona na klatce piersiowej i unoszę głowę. Nie pokażę mu, jak bardzo mnie zranił. Moje spojrzenie przekłada się na zimną determinację, gdy patrzę mu prosto w oczy.

– To nie było rozsądne z twojej strony zwracać się tak do królowej.

– Ona nie jest moją...

Przerywam, ściskając usta w zaciętą kreskę, odmawiając mu przyjemności prowokowania we mnie kolejnej fali emocji.

– Przekroczyłaś mur, więc teraz ona jest twoją królową.

– Doskonale wiesz, że się nie ugnę.

W jego oczach widzę wściekłość.

– Wypuść mnie stąd – podchodzę do kominka – musze odzyskać siostrę.

Przez chwilę nic nie odpowiada, po czym siada na jednej z sof.

– Nie mogę tego zrobić.

Odwracam się do niego.

– Niby dlaczego? Po co mnie tu przywiozłeś?

– Żeby otrzymać odpowiedzi.

– I co dostałeś je?

– Nie.

Pochyla się do przodu, opiera łokcie na kolanach, a dłońmi przeciera zmęczoną twarz. Dopiero ten jeden niewielki gest przykuwa moją uwagę do jego wyglądu. Pomimo eleganckiego ubioru, na twarzy dostrzegam znużenie. Szare oczy wydają się czerwone i podkrążone, jakby nie zaznał snu od kilku dni.

Nie! Teraz nie mogę mu współczuć przecież to on mnie zdradził. Najpierw zachowuje się jakby mu na mnie zależało, a na sali był wyrachowany i władczy. Teraz znów jest tym Zaydenem, którego poznałam. W co on pogrywa? A może to jest tylko maska, która wdziewa przed innymi. Tylko, która jest prawdziwa?

– Usiądź, proszę.

Waham się nie chce mu ulec, ale te jego błagający wzrok.

– Nie.

Zrezygnowany kręci głową.

– Dobrze, jeśli nie chcesz to mnie teraz wysłuchaj. – mówi łagodnie.

– Nie wysilają się, bo ja wychodzę.

Idę pewnym krokiem w stronę drzwi. Nie uwierzę w żadne słowa, które wychodzą z jego słodkich ust. Dotykam palcem miejsce, gdzie kilka dni temu całował mnie bez opamiętania. Szybkim ruchem opuszczam dłoń i zaciskam ją w pięść. Serce zaczyna mi szybciej bić z rozpaczy, jaką mi sprawił. Zdradził mnie, a teraz chce omamić swoim pięknym głosem. Sięgam do klamki, nagle Kalley chwyta mnie za nadgarstek i odwraca, tak że dotykam plecami drzwi. Przybliża się na tyle blisko, że nie mogę się ruszyć.

– Dzieweczko – mówi tym swoim zachrypniętym głosem, od którego miękną mi nogi.

– Puść mnie!

Próbuje go odepchnąć, ale stoi przede mną jak niezdobyta skała. Kładzie ręce po bokach mojej głowy, a klatka piersiowa unosi się i opada, kiedy bierze głębokie oddechy. Skłania lekko głowę, wciąga zapach moich włosów. Przymyka powieki, jakby właśnie zanurzał się w tej chwili. Wiem, że to tylko pozory, fasada, której nie chce przyjąć, bo to, co kryje się pod nią, budzi we mnie burzę uczuć, których nie chcę czuć. Stawiam w swojej głowie coraz grubszy mur, kolejne warstwy dosypuję, próbując zagłuszyć serce, które wiąż rwie się ku niemu.

– Dzieweczko – chrypi.

Dość muszę to przerwać, zanim moje zdradzieckie ciało pokaże mu jak bardzo go pragnie.

– Księciunio przypadkiem nie powinieneś teraz zadowalać swojej księżniczki?

Odsuwa się jak poparzony. Patrzy mi prosto w oczy, a jego łagodność znika.

– O czym ty mówisz?

Zaplata ramiona na klatce piersiowej.

– Czyżbyś była zazdrosna.

Wybucham fałszywym śmiechem.

– Nie.

– Jesteś tego pewna?

Robię krok w jego stronę, unoszę dumnie głowę i odzywam się wypranym z emocji głosem.

– To zbliżenie, które było w chacie nic dla mnie nie znaczyło. Jesteś kolejnym mężczyzną do zapomnienia.

Zaciska usta w wąską kreskę.

– Dostałeś to, co chciałeś tak jak Tavin Regan.

Wściekłość wymalowuje się na jego twarzy, cofam się w momencie, gdy uderza w drzwi pięścią tuż obok mojej głowy.

– Nie waż się mnie porównywać do niego.

– No tak – dotykam palcem usta udając, że się zastanawiam, po czym mówię – jedynie co różni się między wami to, to że on wziął siła, a ty za pozwoleniem.

Napina mięśnie, prostując się z determinacją. Jak za dotknięciem kropli deszczu, jego zachowanie zmienia się niczym nagły sztorm. Teraz przede mną nie stoi Zayden, któremu pozwoliłam wejść w zakamarki mojej duszy, lecz Kalley, który wyrwał mi cząstkę samej siebie. Patrzę w jego oczy, widząc w nich coś zupełnie innego niż dotąd. To nie tylko spojrzenie Zaydena, ale czysta esencja Kalleya, coś, co sprawia, że serce mi drży z niepewności i pogrąża mnie w chaosie emocji.

Przekręcam głowę w stronę jego pięści, z której kropelki krwi spływają jak obłoczki mroku. Otwieram szeroko oczy, a serce bije mi szybciej, próbując nadążyć za gwałtownym rytmem. Czy zamierzał mnie uderzyć? Odczuwam, jak krew odpływa mi z twarzy, gdy powracam do niego wzrokiem, jakby każde uderzenie serca sprawiało, że świat traci kolory.

Głośno przełykam ślinę, a on gwałtownie odrywa swoją rękę od drzwi. W kolejnej chwili jego dłoń łapie mnie za gorset, przyciąga do siebie. Ciało mi drży. To jest ten moment, w której emocje porywają mnie jak burza i nie jestem pewna, czy to jest koniec, czy początek czegoś, co sama rozpętałam.

– Należysz do mnie! – warczy.

– Nie! – unoszę głos – Już do ciebie nie należę, bo mnie zdradziłeś.

Odpycham jego rękę i idę w stronę kominka.

– Jesteś moja i tylko moja.

Staje za moimi plecami, ale mnie nie dotyka.

– Wracaj do swojej księżniczki, Księciunio – mówię stanowczo.

Warczy.

– Zawsze będziesz należeć tylko do mnie.

– Prędzej odbiorę sobie życie niż będę do ciebie należeć.

Utkwiłam wzrok w pomarańczowe płomienie.

– Dzieweczko.

Jego głos przeszywa mnie żalem i smutkiem, aż trudno mu się oprzeć. Szybko odwracam się, ale zanim zdążę zareagować, widzę jak zatrzaskuje za sobą drzwi. Wpatruję się w nie, jakby to miało mi dać odpowiedzi, ale serce rozbija się na kawałki. Upadam na kolana, zakrywam twarz dłońmi, pozwalając łzom swobodnie płynąć. To uczucie straty, jakby najważniejszy kawałek mojego życia właśnie opuścił je na zawsze.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 15 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tajemniczy LasWhere stories live. Discover now