Rozdział 26

21 7 0
                                    



Po kilku minutach od zakończenia naszej rozmowy wszyscy wracają do komnaty. Stoję przy kominku, obserwując, jak wnoszą tace z jedzeniem, dzbanki i butelki z różnymi trunkami, kielichy oraz niskie szklanki. Wszystko to zostaje rozłożone na niewielkim stoliku między sofami. Zayden podnosi fotel i przynosi go, stawiając tuż obok mnie. Następnie siada na nim, a Attie podaje mu szklankę złocistego płynu. Mnie natomiast daje talerz z chlebem, serem, kawałkiem mięsa i owocami.

Z niechęcią go odbieram, ponieważ nie mam ochoty nic teraz jeść. Przysiadam z talerzem na boku fotela. Zmuszam się, by wziąć gryz chleba, jak zawsze jest świeżo upieczony. Cicho mruczę na jego smak - będę bardzo za tym tęsknić, jak tylko wrócę do domu, ale najpierw muszę odzyskać siostrę. Na początku myślałam, że będę mogła ją tutaj zostawić, by wiodła beztroskie życie, lecz teraz nie ma osoby, która ją pokochała. Mężczyzny, który oddałby za nią życie, ponieważ już to zrobił. Żal zalewa moje ciało z tego powodu. Alice nie poradzi sobie z moją decyzją, by wrócić do naszego nędznego domu i... - wzdycham.

- Wszystko w porządku? - pyta Zayden.

- Tak. - wpycham sobie ser do ust, by o nic więcej mnie nie pytał.

Unosi szklankę i upija spory łyk. Ciekawe, co to?

W pomieszczeniu rozbrzmiewają rozmowy jakby niby nic. Jakby to, co ode mnie usłyszeli, nie miało miejsca, z resztą taką miałam nadzieję, lecz ona szybko przemija.

- Powiedz nam Keitha - odzywa się Brann - jak to się stało, że czułaś to, co Sloan.

Z trudem przełykam kawałek mięsa, słysząc jego słowa. Wstaję, odkładam talerz na stolik i wracam na swoje miejsce.

- Nie potrafię tego wyjaśnić, bo sama tego nie wiem - wzdycham - to przyszło nagle.

Napinam wszystkie mięśnie, gdy spoglądam na niego. Patrzy na mnie z przymrużonych oczu, jakby mi nie wierzył.

- To nie spotykane - mówi Arieen - w księgach nic nie pisali o śmiertelniczce, która może wejść w świadomość wilkołaka.

- Ani o takich zjawiskach - dodaje Farrell.

Zapada niezręczna cisza. Duna podchodzi do mnie ze szklanką tego samego płynu, co Zayden.

- Proszę, przyda ci się - lekko się uśmiecha, choć wiem, że za nim kryje się smutek.

- Tylko uważaj, bo jest mocne - odzywa się Attie.

Odbieram szklankę, patrząc na niego nieżyczliwie. On tylko wyszczerza zęby w nieszczerym uśmiechu. Przewracam oczami na ten gest. Upijam łyk, nie spuszczając go z oczu, gdy nagle czuję niemiłosierne pieczenie w przełyku. Trunek jest tak mocny, że do moich oczu napływają łzy. Ignoruje to, choć chęć odkaszlnięcia jest silniejsza ode mnie, ale się powstrzymuje. Przymykam powieki, kiedy pieczenie ustaje.

- Co to jest? - pytam piskliwym głosem.

- Whisky - odpowiada Zayden.

- Faktycznie mocne - przełykam ślinę.

- Attie wisisz mi dzban piwa - mówi Arieen.

Patrzę na nią w niemym pytaniu.

- Założył się ze mną, że po pierwszym łyku chwycisz za wodę - wskazuję brodą dzbanek - ale ja się upierałam, że tego nie zrobisz i w ten sposób wygrałam. - dumnie się prostuje.

Attie za to naburmuszony coś mruczy niezrozumiale pod nosem.

Zaskoczona przeskakuje wzrokiem z niego na nią.

Tajemniczy LasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz