Rozdział 25

26 5 0
                                    



Gwałtownie się przebudzam, siadając i to jest największy błąd, jaki popełniam. Przeraźliwy pisk rozbrzmiewa mi w uszach, rozchodząc się po całej głowie, chwytam się za nią dłońmi, sądząc, że to mi w czymś pomoże. Otwieram oczy, ale oślepia mnie biały blask nie wiadomo skąd. To wszystko trwa kilka minut, aż nagle stopniowo ustaję. Obraz się wyostrza, a dźwięki stają się wyraźniejsze. Rozglądam się, jestem w komnacie sypialnianej Zaydena - jakby inaczej. Ostrożnie wstaję, przechodzę przez pokój i z rozmachem otwieram dwuskrzydłowe drzwi. W kolejnym pomieszczeniu odwracają się sześć par oczu, należące do Duny, Arieen, Farrella, Branna, Attie i Zaydena. Wszyscy uważnie mi się przyglądają. Ich wzrok wywiera na mnie presję, przez co zaczynam się denerwować i jedyną rzeczą, jaka mi przychodzi do głowy to ucieczka. Biegnę w stronę wyjścia, ale nawet do niego nie docieram. W połowie drogi chwyta mnie silne ramię.

- Wybierasz się gdzieś? - odzywa się Attie tuż przy moim uchu.

Zaczynam nieudolnie się szarpać i wyrywać jakbym pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Przez wiele miesięcy uczyłam się walczyć, a teraz zachowuje się jak bezbronna dziewczyna. Nie wytrzymuję, uderzam go lewą piętą w palce u stopy. Syczy z bólu, ale nie odpuszcza. Zamachuje się łokciem w jego brzuch, napina się, przez co natrafiam na jego mięśnie. Nadal nie drgnął. W końcu z niechęcią unoszę nogę i kopię go między nogi, ten cios powoduje, że mnie wypuszcza. Zgina się w pół, trzymając za przyrodzenie, jęcząc. Nie czekając ani sekundy dłużej dobiegam do drzwi, chwytam za klamkę, kiedy dochodzi do mnie głos.

- Keitha stój! - Zayden wypowiada te słowa z nutą ostrzeżenia.

Przystaję, lecz się nie odwracam. Zastanawiam się, dlaczego on tak na mnie działa.

- Usiądź, musimy porozmawiać. - dodaje.

- Nie - odpowiadam stanowczo - muszę znaleźć siostrę.

- Powiedziałem, usiądź! - rozkazuje.

Chce uciec, ale z drugiej strony coś mnie powstrzymuje. Jakaś wewnętrzna siła nakazująca mi bym tego nie robiła. A co jeśli postanowiłabym uciec? Podążyłby moim śladem? Czy może wysłałby za mną swoich ludzi?

- Dzieweczko wróć tu i siadaj, zanim stracę cierpliwość - oznajmia, nadając swojemu tonowi ostrzejsze brzmienie.

Puszczam klamkę, zaciskając dłonie w pięść, odwracam się, patrząc wprost na niego. Stoi wyprostowany z zaplecionymi ramionami na klatce piersiowej, a jego zacięty wyraz twarzy nie wróży nic dobrego. Przez chwilę mierzymy się wzrokiem.

- I to już! - dodaje cierpko.

Walczę ze sobą, by go nie słuchać, ale ulegam, chcąc się dowiedzieć, dlaczego nie chce mnie wypuścić, bym mogła znaleźć siostrę. Wściekła idę w jego stronę. Attie obolały przysiadł na sofie z nietęgą miną, przyglądając się mi z mordem w oczach. Mijam Zaydena i przystaje obok kominka, mając nadzieję, że dźwięk strzelanego drewna mnie odpręży. Wszyscy skupiają na mnie wzrok.

- O czym chcesz rozmawiać? - przerywam ciszę.

- Skąd wiedziałaś, że Sloan został zaatakowany? - pierwszy odzywa się Brann.

Otulam się ramionami, bo nagle przeszywa mnie zimny dreszcz. Przymykam powieki, przed którymi pojawiają mi się zielone blaknące oczy i blada twarz mężczyzny, który oddał życie, próbując uratować moją siostrę.

- Nie wiem. - odpowiadam przyciszonym głosem.

Gdybym się odezwała głośniej, gula w moim gardle urosłaby, sprawiając, że nie dałabym radę na nic więcej odpowiedzieć.

Tajemniczy LasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz