Rozdział 18

20 5 0
                                    


        Starsza kobieta unosi wzrok. Dostrzegam w nich czułość i spokój. Dziewczyna z brązowymi włosami odwraca się, lecz nie jest to moja siostra. Wygląda podobnie, ale to nie ona. Czuję, jak nogi się pode mną załamują. Upadam na kolana. Oni się pomylili. To nie jest Alice.

Łzy napływają mi do oczu. Moja podróż była na marne.

– Arieen – odzywa się kobieta – kogo do nas przyprowadziłaś?

– To jest Keitha, siostra Alice – odpowiada. – Kethio, to jest Brea.

– Moje drogie dziecko. – Brea podchodzi. – Wstań, proszę.

Przyglądam się pomarszczonej przez czas dłoni, którą ku mnie wyciąga. Ujmuję ją i wstaję. Wraz z kobietą przysiadamy na sofie.

– To jest moja córka, Alani. – Wskazuje na kobietę, którą pomyliłam z Alice. – To ona pomagała mi przy opiece nad twoją siostrą.

Pomału dochodzą do mnie jej słowa.

– Alice to takie złote dziecko – mówi z matczyną czułością. – Chętna do pomocy i, nie powiem, dość uparta. – Uśmiecha się. – Ale równie zaradna, jak na taki młody wiek przystało.

– Gdzie ona jest?

– Nie martw się o nią, dziecko. Sloan zabrał ją na przechadzkę. Niebawem powinni wrócić.

Wstaję.

– Kim jest Sloan?

– Spokojnie, jest jednym z nas – odzywa się Arieen. – To on dowiedział się, że twoja siostra przemierza las. Miał ją pilnować, aż do naszego powrotu.

No tak... Wspominali mi o nim.

– Gdzie oni są? – pytam nerwowo.

– Usiądź, proszę.

Niechętnie opadam z powrotem na swoje miejsce.

– Alani, przynieś proszę napar z ziół dla Keithy – prosi Brea.

Zaciskam zęby. Nie chcę żadnego naparu, tylko zobaczyć się z siostrą. Mimo niechęci odbieram jednak gorący kubek. Spoglądam na parujący płyn i biorę łyk. Smakuje naprawdę dobrze.

– Co to jest?

– Mieszanka ziół – odpowiada zdawkowo.

– Jakich?

– Rozmaryn, mięta pieprzowa, dziurawiec i lawenda. Działają uspakajająco.

Unoszę na nią wzrok.

– Uspakajająco? – Odkładam gwałtownie kubek, rozlewając przy okazji jego zawartość. – Nie jest mi to potrzebne.

– Właśnie widzimy, jak tego nie potrzebujesz – prycha Arieen.

Rzucam jej złowieszcze spojrzenie, a ona się tylko uśmiecha.

– Gdzie jest moja siostra? – ponawiam pytanie. Gdy nikt nie odpowiada, z irytacją mówię: – Proszę mi powiedzieć, w którą stronę poszła!

Wymachuję przy tym ręką, którą nagle ujmuje Brea.

– Na bogów! Któż ci to zrobił?

Dopiero gdy mnie dotyka, ból przeszywa mi całe przedramię. Ręka jest opuchnięta i sina. Nie czułam tego wcześniej przez emocje, ktore buzowały mi w krwi. Teraz nie tylko odczuwam spokój, ale przenikliwe pulsowanie.

– To nic takiego. – Odsuwam się. – Eliseo wytrącił mi łyżkę.

Zaskoczenie pojawia się na jej twarzy.

Tajemniczy LasWhere stories live. Discover now