ROZDZIAŁ 3

132 15 22
                                    

MIŁEGO DNIA KOBIET!

wiecie, co robić

Twitter: #czarnemotylewattpl
_____

AMARA

— Nadal nie rozumiem, pani dyrektor.

Siedziałam już w gabinecie tej suki od pół godziny i nadal nie rozumiałam, z jakiej racji to Marcelo miał zostać ukarany, a nie jego rówieśnicy.

— Powiedzmy to głośno, panno Carneiro. Marcelo jest głuchy i nigdy nie da rady dostosować się społeczeństwa — powiedziała ta szuja.

— Moment, powiedzmy to głośno, pani dyrektor. A nie... pani wice dyrektor. Stoi pani właśnie po stronie sprawców, a nie ofiary. Skoro Marcelo jest prześladowany za to, jaki jest, to może jest problem w wychowaniu innych, a nie jego.

— Stoję po stronie szkoły, panno Carneiro. A Marcelo jest zagrożeniem dla swoich rówieśników i siebie.

Tymi słowami przelała szalę mojej irytacji. Wstałam gwałtownie z krzesła i trzasnęłam dłońmi w biurko. Kobieta podskoczyła na swoim obracanym krześle. Nachyliłam się tylko jej stronę, posyłając jej najbardziej nienawistne spojrzenie, jakie tylko potrafiłam.

— Marcelo nie wybrał sobie, że zostanie głuchy. I stara się dostosować do społeczeństwa. Potrafi czytać z ruchu warg, nie potrzebuje nikogo, żeby mu tłumaczył cokolwiek na migowy, ma nieskazitelne oceny, a sam pomaga jako wolontariusz. Czy naprawdę pani broni jakiś dwóch dzieciaków, którzy dosłownie zepchnęli go ze schodów?!

— To był wypadek — upierała się. — Chłopacy się gonili po korytarzu i po prostu wpadli na Marcelo. Gdyby nie był głuchy, to usłyszałby ich.

No przysięgam, że miałam ochotę jej przyłożyć.

— A gdyby oni się nie gonili jak jacyś pajace, to nic by się nie stało. Po drugie, Marcelo opowiedział całkowicie inną historie, pani wice dyrektor. Ponoć robili sobie z niego żarty, popychali i szczypali, a następnie zepchnęli go ze schodów.

— Ale mówię pani tak, jak było.

— Czyli pani oskarża go o kłamstwo?

— Tak czy siak, Marcelo nie powinien chodzić do tej szkoły. On potrzebuje szkoły specjalnej. A gdy przejdzie operację, to dopiero wtedy powinien wrócić do normalnej.

Zacisnęłam szczękę, powstrzymując się od uderzenia jej. Dłonie mnie świerzbiły, żeby poprawić jej ten krzywy nos. Mimo wszystko tego nie zrobiłam. Nie miałam żadnego prawa tego zrobić. Niestety.

Dlatego skorzystałam tylko z szantażu. Pf, tak jakby to też było w zupełności legalne.

— Jeśli jeszcze raz Marcelo zostanie oskarżony w podobnej sytuacji, to przysięgam pani, że znajdę każdy zapyziony brud w tej szkole. Wyciągnę każdy możliwy przekręt, a wie pani, iż jestem w tym naprawdę dobra.

Kobieta przełknęła ślinę. Przez sekundę na jej twarzy zauważyłam przerażenie. Zaraz jednak się opanowała, ale było już za późno. Miała coś na sumieniu. Inaczej by się aż tak nie przeraziła. Jej blada twarz ją zdradziła.

— Jeśli do jutra prześladowcy Marcelo nie zostaną ukarani, to zobaczy pani swoje brudy w czwartkowej brazylijskie gazecie — wyszeptałam, po czym po prostu wyszłam z jej gabinetu. Trzasnęłam trochę drzwiami, żeby wyjść z hukiem.

W sekretariacie siedział na krześle Marcelo. Machał nogami niezrażony, wpatrując się w podłogę. Dopiero po chwili wyczuł na sobie moje spojrzenie. Uniósł głowę, spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

ʀɪᴅᴅʟᴇ ᴏғ ᴅᴇᴀᴛʜ. szepty czarnych motyli [16+]Where stories live. Discover now