kolacja

606 26 2
                                    

- Hailie chciałem byś na ich uważała na ich. - powiedział Dylan patrząc mi się prosto w oczy.

- Ty sam uważaj na swoje towarzystwo. – zaśmiałam się lekko

- Do ciebie mówić to jak do ściany. – warknął i sobie poszedł.

Wzruszyłam ramionami i poszłam na kolacje. Nałożyłam sobie porcje naleśników i usiadłam do stołu. Jadłam sobie spokojnie, gdy do pokoju wszedł Vincent.

- Jutro obiad rodzinny – powiedział i ssę po prostu poszedł.

Parę godzin przed rodzinnym obiadem

- Shane, jeśli masz jasną górę i ciemny dół to nie oznacza, że to jest eleganckie- Krzyknął Will

A no tak trzeba się elegancko ubrać. Westchnęłam i ruszyłam powolnym krokiem do garderoby. Weszłam do pomieszczenia i wzięłam zwieszaka moją ulubioną sukienkę. Prosta prawie do ziemi czarna suknia z lekką koronką na dekolcie. Wyszłam z garderoby i poszłam do łazienki i się przebrałam. Włosy upięłam w schludny kok i pomalałam się trochę mocniej niż zwykle. Wzięłam jeszcze czarną torebkę na złotym łańcuchu. Założyłam szpilki i zeszłam na dół. Na dole czekali wszyscy moi bracia. Szczerze mówiąc pierwszy raz widzę świętą trójcę. Robi wrażenie a ja myślałam ze nawet nie wiedzą, że coś takiego istnieje.

- O księżniczka się wygramoliła – zaśmiał się Dylan a ja spiorunowałam go morderczym wzrokiem.

- Dobra Hailie i Tony jadą z Willem a reszta ze mną – rozkazał i wszyscy poszli w kierunku garaży

Wsiadłam do białej Tesli którą mi wskazał Will Zajęłam miejsce z tyłu a Tony usiadła po drugiej stronie. Cała drogę gadaliśmy o tym, że nasz Tonuś robi tatuaże na zamówienie i ja spytałam czy kiedyś też będę mogła komuś zrobić, bo rysuje nawet dobrze a on powiedział, że Shane jest chętny pewnie. Po 30 minutach byliśmy pod luksusową restauracją. Ogólnie nadal się nie przyzwyczaiłam, że jest bogata i prawie się zrobiłam minę jak mysz do sera. Przed drzewami stali dwojga ochroniarzy. Poszliśmy wszyscy w kierunku wejścia a Will coś rozmawiał do jednego mężczyzny. Nie przysłuchiwałam się im. Po chwili weszliśmy do środka. Marmurowe ściany z złotymi zdobieniami i innymi świecidełkami. Na wyglądzie nie oszczędzali. Szliśmy za kelnerem, do stolika którego tam jest reszta. Usiadłam między Willem a Dylanem. Kelner podał nam menu i zaczęliśmy wybierać. Po chwili nadeszła kolej na mnie.

- To ja poproszę makaron z krewetkami a na deser Lody Waniliowe i Cytrynowe. A do picia Cole – powiedziałam przyglądając się dokładnie karcie.

- Dobrze pańskie zamówienie będzie za pół godziny- powiedział mężczyzna i odszedł od nas

- Więc Hailie powiedz, jak ci jest tutaj? – zaczął Vincent

- Ogólnie macie tu fajnie. Jeszcze się do końca nie przywykłam do tego otoczenia. Ale w liceum już się przyzwyczaiłam i mam nawet już znajomych – oznajmiłam.

- Ta jeszcze trochę do rozpierdoli całą szkołę – dodał Dylan

-Dylan słownictwo – upomniał go Vinc

-A może coś opowiesz o sobie, bo prawie nic o tobie nie wiemy? – zapytał Shane

- No to tak. Mieszkałam przyszywaną matką i babcią w średniej wielkości mieszkaniu w dość małym miasteczku. W szkole byłam bardzo znana za różne sytuacje, ale miałam zawsze średnią 4.80. Wygrałam 2 razy konkurs między narodowy z malarstwa. Chodziłam 7 lat na różne sztuki walki i samoobronny. -powiedziałam

W tym samym czasie przyszedł kelner z jedzeniem. Jadłam sobie na spokojnie jedzenie a bracia coś tam opowiadali. Po skończonym posiłku Vincent zapytał:

- A jak jesteśmy w temacie o twojej przeszłości Hailie to powiedz o co chodzi z tymi wszystkimi zarzutami przez policje.

Kurwa przecież to zatuszowano dawno. Serce zaczęło mi mocnej pić a ja nie mogłam się wysłowić. Przeanalizowałam to wszystko szybko i nałożyłam maskę obojętności, żeby się nie dowiedzieli o prawdzie.

- Emm to były jakieś fałszywki jakiś hacker to podmienił więc ja nie mam nic z tym wspólnego – poinformowałam tak żeby było jak najbardziej neutralne.

- No dobrze. Ja idę zapłacić a wy wszyscy do samochodów – powiedział

Poszłam w stronę parkingu. Całą drogę powrotną spędziłam na TikToku. Gdy już dojechaliśmy pobiegłam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam na podłodze. Westchnęłam. Nagle zadzwonił mi telefon. Chociaż chwili spokoju nie dadzą.


Rodzina Monet inna historiaWhere stories live. Discover now