Dzień 3 Będzie aż tak źle?

10 2 0
                                    

Usłyszałem dzwonek budzika i głośny huk, nie otworzyłem oczu, przewróciłem się na drugi bok  wtulajac się w jego umięśnione ciało, dotykając jego gładkiej delikatnej skóry. Spojrzałem mu w oczy. Czarne. Całe czarne. Czarne już było nawet białko oczu! Rzucił się na mnie gryząc szyję. Czułem podniecenie i ból. Przywiazał mnie do dużego betonowego słupa. Na sobie nie miałem nic. Wokoło wszyscy patrzyli się martwym wzrokiem. Usłyszałem jak zboku coś piszy. Chomik. Na sobie miał dziwnie wyglądający przedmiot. Nagle zmienił się w ogromnego człowieka. Potem była tylko ciemność. I z tamtad te ślepia które się patrzyły. Podszedł bliżej. Jego dotyk koił wszystkie moje zmysły. Ktoś mną szarpał.

- Nie śpię.- Otworzyłem oczy ale odrazu je zamknąłem było tak widno że mylałem że wypaliło mi wzork, poczułem ból w skroni.

- Przyniosłem ci tabletkę.- Ktoś wcisnął mi w dołonie butelkę wody i tabletke.

- To nie pigułka gwałtu?- Zapytałem jeszcze mało przytomny.

- Nie, skąd wogule ta myśl?- Zaśmiał się. Po śmiechu mogłem się domyślić że to Dawid.

- Miałem chyba koszmar. Gwalcili mnie.- Wyznałem połykając niebieską tabletke. Uchyliłem lekko powieki. Przedmną siedział ciemny blądyn w szarej bluzie, zauważyłem na jego szyi ładny naszyjnik z pereł, dodawał mu elegancji i stylu.

- Kto cię gwałcił?- Zapytał z troską i rozbawieniem. Zawsze był takim tatusiem? Rozejrzałem się czy nikogo oprucz nas nie ma.

- Demon- Powiedziałem cicho. Przywołując na myśl satanicznego Mateusza. - Gdzie jest Kamil? - zmieniłem temat.

- Umarł.- Powiedział z powagą.

- J A K T O?!- Usiadłem na baczność patrząc na niego wyczekująco, ten huk uderzył się w głowę czy co, nie było chyba innej przyczyny.

- Żartuje, albo i nie, chodzi na kacu po górach.- Pokazał zdjęcia niezbyt uśmiechniętego nastolatka.

Uderzyłem go lekko pięścią w ramie.
Pokazał mi jeszcze jedno zdjęcie, z naszej grupy. Byłem na nim ja i napierający mnie, całujący Kamil.

- Boże.- Zakrylem sobie oczy rękami. Pamiętałem to, to prawda, ale jagby przez mgle, musiałem się bardzo wyslic żeby do tego sięgnąć. - Przegrałem zakład.- To była najlepsza prawdo·wymowka jaka mogłem powiedzieć. Nie zamierzałem się nikomu dziś pokazywać. Chyba że Filipowi. Tylko go mogę tolerować jako mojego towarzysza, chwila, on też chodził teraz po górach. Dzisiajszy dzień to tragedia.

- Wiem, powiedział mi.- Uspokoił mnie Dawid. - Widzę że nie jesteś z tego zadowolony?

- A mam być?- Skuliłem się w sobie. Co prawda głowa już przestała mnie boleć, ale zbyt przeżywałem to że zapewne wszyscy to widzieli, i przekażą to dalej, i w najbliższym czasie będę w centrum plotek a może nawet szydzenia. Że gej. Mimo tolerancyjnej społeczności zawsze znajdzie się ktoś kto ma za małe ego żeby to zaakceptować.

- Zależy.

Już nie chciałem o nic pytać. Nie poruszać tego tematu. Zapaść się w materac i pozostać tam. Lecz muszę powrócic do rzeczywistości. Po jakimś czasie wszyscy zapomną, muszą.

- Która jest godzina?- Zapytałem ostatkami głosu rozsądku który był kierowany dużym brakiem jedzenia, kiszki zamiast marsza grały całą operę, a może nawet koncert?

- Około 14. śniadanie już się skończyło- Przewidział o co mi chodzi. Bardzo podobnie jak robił to Kamil. Dużo że sobą przebywją. To widać. - Wybieramy się do jakiejś restauracji na wczesny obiad, bo ten tutaj ma być dopiero o 18 jako obiadokolacja dla nas i dla tamtych wędrowników. - Idziesz z nami?

12 Dni Do Poznania Szczęścia (Boyxboy)Where stories live. Discover now