Dzień 3 (cz.3) Głebia jego oczu

8 2 0
                                    

Wzruszył ramionami

- Każdego tak manipulowałes? - Rozumiałem co ma na myśli ale nadal nie umiałem zaakceptować tego faktu że tak dobrze umiał manipulować, no tak wynikało z jego opowieści, Mateusz ma charyzmę a to często mają psychopaci, tak samo umieją rozkochiwac.

- W różny sposób tak. Dlaczego nikogo nie masz? Nikt cię nie pociąga? - Zapytał, na dworze zrobiło się ciemniej, deszczowe chmury już na dobre przysłoniły słonce.

- Nie mam takiej odwagi jak ty, żeby do kogoś zagadać i nawiązać kontakt albo coś, i chyba jeszcze nikt nie podobał mi się aż tak, może jedna lub dwie osoby ale dawno dawno temu. Nie umiem, nie mam żadnego doświadczenia w podrywaniu.

- Spróbuj na mnie.- Zrobił zalotną mine. Zakręciło mi się w głowie i ścisnęło w brzuchu. Ten chłopak podobał mi się, mogłem to przyznać sam przed sobą. Dlatego nie wyobrażałem sobie, go nieudolnie podrywać, albo zbłaznic się.

- Nie ma takiej opcji.- Skrzyżowałem ręce na piersi.

- Na Kamilu, co prawda on już szaleje za tobą ale możesz popróbować.

- Nie zrobię tego, to nie w porządku w stosunku do niego, on mi się nie podoba.- Zwróciłem uwagę na lekką podłość czarnowłosego.

- Ale Antoni całowałes się z nim.- Przypomniał

- To nic nie znaczyło- Zaznaczyłem.

- Może dla ciebie nic ale dla niego.- Miną zasugerował to co miał na myśli

- amuszę z nim naprostować niektóre sprawy.- Powiedziałem ucinając ten temat.- A tobie się ktoś podoba?- Przypomniałem sobie pytanie które mi zadał

- Może... Może- Wzruszył ramionami, zamyślając się.- Nie liczę na nic bo nie mam dobrych doświadczeń, więc łudzę się że to minie.

- Czyli jednak ktoś ci się podoba, kto taki?- Zapytałem starając się udawać szczęśliwy ton, w myślach przeklinając że nie mam u niego szans. Ponieważ zauroczył się w jakiejś osobie. Więc na co ja liczę, nadzieja matką głupich. Mateusz tylko usmiechnął się i ponownie wzruszył ramionami.

- Nikt szczególny, nie ważne jak już mówiłem stawiam że nic z tego nie będzie.- Powtórzył.

- Czyli nie masz nikogo?- Dopytalem chcąc się upewnić że nie żyje w poligami lub cos.

- Nie. - Zaśmiał się smutno.- Może zmieńmy temat, widziałem że masz dobry gust do jedzenia, chipsy z batatów?

- Tak, najlepsze, nie wiedziałem że też je lubisz, dopuki mi nie zjadłeś resztki. - Wspomniałem.

- Dam ci coś w zamian, potem kiedyś.- Usmiechnął się niewinnie.

- Trzymam cię za słowo.- W chwili rozległ się dzwonek, jego telefonu. Chłopak sprawdził kto dzwoni spojrzał na mnie i odebrał odwracając głowę.

-Nie mogę teraz gadać, jak wróce pogadamy.- Dzwoniący nadal się nie rozłaczyl- Bartek potem serio.- Oddalił telefon sprawdzając wyświetlacz. - 17, 18 jak nie będzie padać, pa. - Rozłączył się.

Patrzyłem na niego pytająco oczekując jakiejś odpowiedzi kto dzwoni po co albo cokolwiek ale nic nie powiedział.

- Kiedy wracamy?- Zapytałem się nie mogąc doczekać sie z jego strony żadnych slów.

- Jak przestanie padać, chyba że chcesz zmoknąć.- Odparł już mniej przyjemnym tonem.

Myslałem chwilę czy napewno mu powiedzieć ale w końcu zdecydowałem się.

12 Dni Do Poznania Szczęścia (Yaoi)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu