17. Cztery kolejne dzwonki

424 25 12
                                    

Obudziłam, się o godzinie 4:40, dziś szłam pierwszy dzień do szkoły, po mojej długiej przerwie, jednakże nie wiem czemu wstałam tak wcześnie, może to stres? Pomyślałam, ale w sumie niczym się nie stresowałam, no może troszkę. Wolnym krokiem ruszyłam do łazienki i zaczęłam się szykować, wyprostowałam włosy, a następnie szybko obmyłam twarz, nie wyglądałam najlepiej, może makijaż to poprawi? Zaczęłam nakładać na twarz korektor, trochę różu, na policzki, tusz na rzęsy, i przejechałam także błyszczykiem po ustach, wyglądałam lepiej, może nie najlepiej, ale przynajmniej nie, aż tak źle. Szybko ubrałam mundurek i powolnym krokiem ruszyłam na dół, na zegarku widniała godzina 5:30 było wcześnie, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić, miałam ochotę się komuś wygadać, nie wiem czemu, nigdy tak nie miałam.

Potrzebowałam tego, może bym poszła do któregoś z braci, nie powiedziałabym im wszystkiego, ale zawsze by mi coś dało, Vincent, odpada zaraz wymyśli mi jakiegoś psychologa, Will, także odpada, bo pewnie pobiegnie do Vinc'a odrazu, Shane się przejmie tym, i pewnie też powie Vinc'owi, zostali Dylan, i Tony, najgorszy wybór, ale jednak najlepszy, Dylan może być zły i zaraz sobie coś ubzdura w tym swoim, pustym łbie, więc wychodzi na Tony'ego, on mnie posłucha powie kilka miłych słówek, i będzie miał potem wszytko w dupie.

Więc stwierdziłam, że pójdę właśnie do niego, znowu wspięłam się po schodach, ruszyłam pod pokój ze złotą literką T, zapukałam raz, odpowiedzi brak, zapukałam znowu, także brak odpowiedzi, więc stwierdziłam, że wejdę, po otworzeniu drzwi, odrazu zauważyłam Tony'ego leżącego na łóżku, spał jak zabity. Podeszłam do niego powolnym krokiem, i zaczęłam go szturchać w ramię.

- Tony, wstawaj - mówiłam szturchając go za ramię.

- Godzina? - wyjęczał.

- 5:40, wstawaj - szturchnąłam go znowu.

- Po co? - wysapał do poduszki.

- Chce pogadać - oznajmiłam - To ważne, serio.

Tony zebrał się w sobie, i usiadł na łóżku przecierając oczy.

- To co chcesz? - spytał, a ja nie wiedziałam jak zacząć.

- Miałeś kiedyś tak, że odechciewało ci się robić wszystko? - zmarszczył brwi - miałeś kiedyś dni, że nawet nie miałeś siły wstać z łóżka?

- Czasami, rzadko, coś się stało? - posłał mi uważne spojrzenie.

- Poprostu, ja się tak czuję, i to nie rzadko, a praktycznie cały czas - wypuściłam z siebie powietrze.

- Robiłaś coś z tym? - spytał, a ja po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.

- Nie, nie wiem co mam z tym zrobić - wzruszyłam ramionami.

- Podwiniesz rękawy? - i tak nic tam nie zobaczysz, przynajmniej nie tam.

Powolnym ruchem podwinęłam moje rękawy, a Tony przyglądał mi się w skupieniu, gdy zobaczył moje czyste nadgarstki, zauważyłam że w jego oczach błysnęła ulga, zwinnym ruchem objął mnie, i zamknął w szczelnym uścisku.

- Kocham cię młoda, i pamiętaj jakby coś się działo to możesz do nas przyjść, pamiętaj o tym - skinęłam głową, a bliźniak wypuścił mnie ze swojego uścisku.

- Dzięki, Tony - poprawiłam swoje, rękawy, przy tym wstając z łóżka, i ruszyłam do wyjścia.

- Jakby się coś działo, przyjdź - odezwał się na koniec.

Posłałam mu miły uśmiech, który odrazu po zamknięciu drzwi od jego pokoju zszedł mi z twarzy, właśnie takiej reakcji oczekiwałam, pogadał, powiedział miłe słówka i mnie zostawił. W spokoju. Samą. Bez nikogo. Tylko ja i moje myśli.

Pośpiesznym krokiem ruszyłam do salonu, zasiadając na kanapie, przy tym właczając jakiś serial, był dosyć nudny, przerobiłam już wszystkie najciekawsze.
Na zegarku widniała 5:50 oczy zaczęły mi się same kleić, w końcu przestałam się opierać i je zamknęłam.

Obudziło mnie, lekkie szturchanie, gdy uchyliłam powieki, odrazu zauważyłam Tony'ego, który wpatrywał się we mnie ze zmartwieniem, serio Tony? Teraz ty będziesz się bawić w troskliwego? Wstałam z kanapy i powolnym krokiem ruszyłam do kuchni, przy której siedzieli już Dylan i Shane, dosiadłam się do nich z kubkiem wody, siedziałam powoli opróżniając moją szklankę, bracia co jakiś czas posyłali mi podejrzane spojrzenia. Tony się wygadał? Nie, nie zrobił by mi tego, prawda?

- O co wam chodzi? - wymamrotałam, w końcu.

- Mi? - spytał głupio Shane - O nic.

Przymknęłam powieki, byłam na nich zła, bo jak zwykle ja nic nie mogę wiedzieć.

- Wszystko dobrze? - odezwał się tym razem Dylan.

- Tak - wycedziłam przez zęby.

Bracia już się więcej nie odzywali, co mi bardzo odpowiadało, no ale cóż, ich podejrzliwych spojrzeń uniknąć nie mogłam.

O 7:40 wyszliśmy z domu, jak wyszło jechałam z Dylanem, czemu? Nie wiem, jakoś tak wyszło, a ja nie chciałam robić awantury. Droga mijała nam w przyjemnej ciszy, do czasu słów Dylana.

- Jak tam? - zaczął - Jak się czujesz? - wiedział, wiedział od Tony'ego, brat któremu zaufałam, wygadał wszystko.

- Dobrze, skąd takie pytania - starałam się utrzymać spokój, co było naprawdę ciężkie.

- Tak poprostu - podrapał się po karku, kłamał.

Byłam już naprawdę zła, i to bardzo, Tony brat któremu zaufałam, wszystko wygadał.

Nie odzywałam się już do niego, nie chciałam, nikomu już nie mogłam zaufać.

Gdy dojechaliśmy pod szkołę, życzył mi jeszcze miłego dnia, ale ja zignorowałam to i poszłam dalej bez słowa, jak się dziś okazało Mona jest chora, a Leo jest na wakacjach zajebiście, więc zazwyczaj siedziałam sama w klasie, a na przerwie na parapecie i obserwowałam osoby, które zapewne były szczęśliwe radosne, albo też zakładali maski.

Dla moich braci mogło się wydawać dziwne, że Hailie Monet siedzi sama, ja nie byłam jak moi bracia, którzy otaczali się każdym człowiekiem ze szkoły, ja tak nie umiałam.

W sali rozbrzmiał dzwonek szkolny, gdy już wszyscy mieli wychodzić, nagle zaczęły dzwonić cztery kolejne dzwonki, łącznie rozbrzmiało pięć krótkich dzwonków.

___________________________________________

Hejka wam, jak tam?

Wiem że nie wszyscy zrozumieją o co chodzi z pięcioma dzwonkami, ale wytłumaczenie jest proste, nie będę wam go pisać tutaj, ale jak ktoś sobie wyszuka to też spoko, ale jak nie to będzie troszkę wiesza niespodzianka :D

Krytyka -

Błędy -

Opinia -

Wskazówki -

I jeszcze sorki, że tak długo nic nie wrzucałam więc postaram się częściej, do następnego misiaki ♥️





Hailie Monet - Koszmar Where stories live. Discover now