5. Koniec?

1K 31 5
                                    

( sceny 18+ , możliwy spoiler )

Perspektywa Hailie

Leżałam na tej samej betonowej podłodze w tej piwnicy, jak się domyślałam była to piwnica, miałam nadzieję że moi bracia zaraz mi pomogą uratują mnie, bo mnie kochają prawda?

Po jakiś 15 minutach wszedł tu jeden z tych ludzi i zaczął do mnie podchodzić.

- Zostaw mnie! - wykrzyczałam i zaczęłam się cofać.

- Perełko spokojnie to tylko zabawa - po tych słowach wyciągnął jakiś mały nożyk z tylnej kieszeni swoich czarny jeansów.

Na ten gest zaczęłam jeszcze bardziej cofać się do tyłu, bo może nie wspominałam, ale jeszcze próbowałam otworzyć drzwi, ale były zamknięte, więc się cofnęłam na środek pokoju.

Ten mężczyzna tylko uśmiechał się do mnie szyderczo, i dalej do mnie podchodził, gdy już był wystarczająco blisko zaczął ciąć mnie po policzkach, a krew tylko spływała, miałam całą twarz we krwi, ale na tym się nie skończyła jego zabawa potem zaczął ciąć moje nadgarstki próbowałam się wyrywać, ale byłam za słaba, potem jeszcze przeszdł do moich kostek, i już po chwili byłam cała we krwi, bolało, tak cholernie bolało, a ja nie mogłam nic zrobić, mogłam tylko się modlić żeby przeżyć.

Gdy już skończył, wyszedł, poprostu wyszedł jakby nic się nie stało, a ja leżałam zakrwawiona na podłodze.

Wykrwawiałam się.

Tak miało skończyć się życie słynnej Hailie Monet? Perełki Monetów? Królowej ojca?

Ja już się poddałam nie widziałam już nadziei, było za późno, a ja powolutku umierałam a krwi sonczyło się coraz więcej i więcej.

Gdy już myślałam, że to koniec, on znowu wszedł, znowu chciał mi coś zrobić, a ja byłam bezsilna, poprostu leżałam i się w niego wpatrywałam.

- Oj, perełko to nie czas żeby umierać, jeszcze przed nami trochę zabawy - po wypowiedzeniu tych słów zaczął do mnie podchodzić, a co ja na to? Nic poprostu nic leżałam i się wpatrywałam w jego okropną twarz.

Gdy był już obok mnie zaczął zrywać że mnie moją bluzę, a potem spodnie, wiedziałam co chce zrobić, bardzo dobrze wiedziałam, ale ja nie mogłam nic zrobić nie mogłam się ruszyć poprostu nic, potem zerwał ubrania z siebie i dobrał się do moje bielizny, ja nic nie mogłam zrobić tylko płakałam.

Po jakiś 15 minutach, ubrał mi z powrotem mój szary dres, no może już nie szary, a bordowy. Wyszedł zostawiając mnie w tym stanie, tak udało mu się zgwałcił mnie, a ja czułam się brudna tak nijaka.

Byłam już pewna śmierci, ale nie tego co się stało.

Ten facet znowu tu wrócił, tym razem z bronią w ręce i we mnie celował.

- Żegnaj perełko zaraz wyśle twoją lokalizację, bracią Monet, byłaś świetna - i strzał, trafił w podbrzusze, a ja tylko patrzyłam jak moja bluza jeszcze bardziej się zabarwia.

Rzucił w moim kierunku mój telefon i wyszedł z piwnicy, przed tym posyłając mi jeszcze spojrzenie pełne dumy.

Ja już ignorując ból dochodzący z każdej kończyny mojego ciała przeczołgałam się po mój telefon i wybrałam pierwszy lepszy numer.

Dylan

Rozmowa Hailie i Dylana

- Dylan? - mój głosik był tak cichy że ledwo był słyszalny.

- Hailie ty żyjesz! Gdzie jesteś?! - na pierwsze słowa Dylana się skrzywiłam bo ledwo żyje, ale nic nie mówiłam.

- Nie wiem błagam pomóżcie mi! - napadł mnie atak kaszlu, i zauważyłam że z mojej buzi wydobywa się krew i zaczęłam chisterycznie płakać, bo nie chciałam umierać, ale byłam już pogodzona z tym faktem.

- Hailie co się dzieje? - jego głos był zdesperowany.

- Dylan... Ja chyba umieram - wymamrotałam do słuchawki.

- Hailie nie mów tak już jedziemy - Dylan chyba płakał?

- On mnie postrzelił... - mój głos był tak cichutki że myślałam że Dylan tego nawet nie słyszy.

- Kurwa... - to były ostatnie słowa jakie usłyszałam z ust Dylana bo potem obraz zaczął mi się rozmazywać i zapadła ciemność czy to był koniec?

Obudziłam się, gdy zaczęłam się rozglądać obraz był rozmazany, zamrugałam kilka razy, ale odrazu potem przeszedł mnie przeszywający ból, zauważyłam że nadal jestem w tej piwnicy, a podemną zaczęła się wormować dosyć sporych rozmiarów kałuża krwi.

Moje powieki znowu zaczęły mi ciążyć, ale starałam się ich nie zamykać co sprawiało mi wiele trudności.

Po jakiejś chwili usłyszałam huk nie był jak z wystrzały pistoletu był trochę cichszy, a po chwili do moich uszu dobiegły kroki, przymknęłam lekko powieki ze strachu.

- Hailie! - rozpoznałam ten głos, był to Dylan!

- Dylan... - wyskomlałam tak cicho że wątpiłam że ktoś go usłyszy.

- Chłopaki pomóżcie mam ją! - po tych słowach Dylan odrazu przeszedł do oglądania moich ran, najbardziej przeraziła go ta postrzałowa.

- Dylan... Po... Powiedz chłopakom... Że ich ko... Kocham - wypowiedziałam to z wielką trudnością bo każde słowo sprawiało mi miłosierny ból.

- Nie, nie! Hailie sama im to powiesz dasz radę! Jesteś silna! - Dylan płakał, nie on chisterycznie dusił się łzami.

Nie jestem silna, przecież umieram.

___________________________________________

No witam witam was misiaczki, po wyświetleniach widać że wam się chyba podoba. Dziękuję za wszystkie głosy i wyświetlenia ♥️♥️♥️

Krytyka -

Błędy -

Wskazówki -

Opinie -

Milutko widziane więc do następnego rozdziału misiami ♥️♥️♥️


Hailie Monet - Koszmar Where stories live. Discover now