3. Impreza

1.2K 35 0
                                    

- Hailie - Tony nawet na nic nie czekał tylko wstał i odrazu mnie przytulił - Nie wiesz nawet jak się z chłopakami martwiliśmy - wyszeptał mi do ucha.

Gdy, Tony się już odemnie oderwał to dopiero wtedy zauważyłam, że reszta już nie śpi.

- Witaj droga Hailie - mój wzrok padł na Vinc'a i na jego lodowatą twarz, nie wiem czemu, ale się przestraszyłam, więc siedziałam cicho.

- Malutka, wszystko dobrze - Will popatrzył na mnie ze zmartwieniem.

Ja tylko skinęłam głową i właśnie sobie coś uświadomiłam, ja się boję tych ludzi.

- Hailie, za dwa tygodnie możesz wyjść ze szpitala - skinęłam głową na słowa Vincenta i położyłam się na łóżku i chyba zasnęłam, bo dalej nic już nie pamiętam.

Dwa tygodnie później

Dziś był dzień w którym wracam do domu cieszyłam się z tego faktu, ale mniej, niż cieszyła, bym się kiedyś. Odkąd trafiłam do szpitala moje stosunki z braćmi się zmieniły, no może stosunki braci wobec mnie się nie zmieniły, ale moje zachowanie do nich zmieniło się diametralnie, cały czas milczałam i starałam się nie odzywać, a jak któryś z braci mnie zagadywał to się odrazu cała spinałam i udzielałam szybkiej odpowiedzi, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, i to mnie przerażało.

- Siema Hailie dziś wychodzisz, ze szpitala - do sali wszedł Shane.

- Mhm fajnie - i właśnie tak wyglądały moje odpowiedzi na dosłownie wszystko.

- Ej, młoda co się z tobą dzieje? - Shane położył się obok mnie na łóżku, a ja zmierzyłam go wzrokiem - ja nic złego nie zrobiłem - uniósł ręce w geście obronnym, a ja na to zakryłam głowę rękami, nie wiem czemu, może bałam się że mnie uderzy, tak jak to zrobił ten chłopak?

- Hailie? - uniosłam głowę, a gdy to zrobiłam zauważyłam zdziwioną twarz Dylana. Dylan spoglądał to raz na mnie to na Shane który już położył ręce.

- Ej młoda co się dzieje? - do rozmowy wtrącił się Tony.

- Nic - wyszeptałam ledwo słyszalnie - Możemy już jechać? - chłopcy skineli głowami na potwierdzenie, że możemy iść.

Tony wziął moją torbę, i wyszliśmy z sali, skierowaliśmy się na parking, lecz Tony zaczął coś mówić.

- Słuchaj młoda, dziś o 21 idziemy na imprezę idziesz z nami? - Shane z Dylanem popatrzyli się nie pewnie na Tony'ego, ale się nie odezwali.

- Vinc'e się nie zgodzi - wyszeptałam i wbiłam wzrok w moje buty.

- Zgodził się, ale jak będziemy cię pilnować i będziesz się dobrze czuła - Popatrzyłam się na Tony'ego i się lekko uśmiechnęłam.

- No to mogę iść - Tony się uśmiechnął i zerknął na twarze chłopaków.

Gdy doszlślimy do samochodu Dylan otworzył mi drzwi od auta, a Tony włożył moją torbę do bagażnika. W trakcie drogi  nikt się nie odzywał tylko Shane posyłał mi jakieś podejrzliwe spojrzenia, ale nic nie mówił.

Jak dojechaliśmy do domu odrazu pobiegłam do pokoju, aby uniknąć niepotrzebnych rozmów z braćmi, pamiętałam że dziś idę ze świętą trójcą na jakąś imprezę, średnio miałam na to ochotę, ale jak już się zgodziłam to pójdę.

Była 20 więc stwierdziłam, że zacznę się już szykować, ubrałam jakiś zwykły szary dres i zrobiłam lekki makijaż, położyłam się na łóżku, a już po chwili do mojego pokoju zaczęło dobiegać pukanie.

- Proszę! - i do pokoju wszedł Tony opierając się o farmugę drzwi.

- Jesteś już gotowa? - spytał po chwili ciszy.

- Tak - Tony zlustrował mnie spojrzeniem i chyba nie znalazł rzeczy do której mógłby się przyczepić.

- To chodź już do garażu, bo Shane chce wcześniej jechać - skinęłam głową i podniosłam się z łóżka na równe nogi.

Gdy schodziłam po schodach zakręciło mi się w głowie i pojawiły się lekkie mroczki, musiałam przytrzymać się poręczy schodów, by z nich nie spaść.

- Hailie? - kurwa zapomniałam że Tony idzie za mną.

- Hm? - mruknęłam w odpowiedzi.

- Wszystko okej? - podniosłam głowę by na niego spojrzeć, wpatrywał się we mnie intensywnie.

- Tak, tak możemy iść - oderwałam się od barierki i zaczęłam schodzić po schodach modląc się żeby ta sytuacja się nie powtórzyła.

Na moje szczęście, ze schodów zeszłam już bez żadnych problemów.

- Jedziemy we dwójkę, bo Dylan pojechał razem z Shane'm bo stwierdzili że za długo się obijamy - z ust Tony'ego wydobyło się ciche parsknięcie.

I znowu skinęłam głową, aby jak najbardziej unikać rozmowy, co muszę przyznać że mi się udawało.

Wsiedliśmy na motor Tony'ego, bałam się jeździć motorem, ale nic nie powiedziałam tylko posłusznie założyłam kask na głowę.

W trakcie drogi nagle Tony diametralnie przyśpieszył na co jeszcze mocniej zamknęłam go w uścisku, zrobił to nagle, a ja po chwili usłyszałam kilka strzałów jakby za nami? I po chwili przeszywający ból.

___________________________________________

No witam witam

Mam nadzieję że rozdział się podobał, bo na niego średnio miałam wenę, ale i tak napisałam specjalnie dla was

Oczywiście jak zwykle

Krytyka -

Błędy -

Opinia -

Wzkazówki -

Mile widziane więc do następnego misiami ♥️♥️♥️

Hailie Monet - Koszmar Where stories live. Discover now