1. Wiadomość

1.9K 40 20
                                    

Wstałam wcześnie rano, mimo iż była sobota, ostatnio wogóle nie mogę spać, wstałam o 5:27 tak wstałam o 5 w sobotę, jak już mówiłam mam straszne problemy ze snem naprzykład dziś poszłam spać o 2:43 no i wstałam tak wcześnie, byłam zmęczona, ale nie mogłam iść spać moje ciało odmawiało, więc chciałam pójść do łazienki by móc się ogarnąć, gdy wstawałam z łóżka zabrzęczał mój telefon, chwyciłam go do ręki i zobaczyłam wiadomość od nieznanego numeru Kolejna.

Nieznany

Jesteś jednym wielkim
Problemem braci Monet,
Gdyby mogli pewnie
By cię gdzieś oddali,
Ale muszą dbać o reputację
Jesteś jednym wielkim
Problemem!

Rozpłakałam się, rozpłakałam się jak małe dziecko w przeczytaniu tych słów, zawsze starałam się być twarda, ale to już mnie przerasta i mam tego dość, to już któraś z kolei taka wiadomość, i ja już se naprawdę nie daje z tym rady, a braciom nie mogę powiedzieć bo co jeśli oni mają rację? Że jestem największym problemem Monetów, którego tak naprawdę nawet nie chcą? Z tymi myślami rozpłakałam się jeszcze bardziej, i chyba ktoś mnie usłyszał bo zza moich drzwi zaczęły dobiegać kroki o nie! Nie mogą mnie zobaczyć w takim stanie!

Kroki dobiegały z korytarza i chyba kierowały się do moich drzwi, modliłam się żeby tak nie było żeby tylko przychodziły obok. Pukanie usłyszałam ciche pukanie, jestem spalona jak ja się z tego wytłumaczę? Kolejne stukanie w moje drzwi już teraz myślałam nad dobrą wymówką, ale nic nie mogło przyjść mi do głowy.

- Hailie? - rozpoznałam ten głos, i gdy se uświadomiłam kto to jest to aż przeszły mnie dreszcze Dylan.

- T...Tak? - starałam się brzmieć jak najbardziej normalnie, a nie płaczliwie.

- Otworzysz? - nie mogę mu teraz otworzyć nie mogę!

Zebrałam się z podłogi, bo tak tam usiadłam po przeczytaniu tej wiadomości, gdy se o niej przypomiałam łzy znowu zaczęły spływać po moich policzkach.

- Dylan, nie mogę teraz przyjdź później - wiedziałam jak brzmiałam, jak małe płaczące dziecko, ale nie umiałam tego opanować, poprostu nie umiałam.

- Ej, co jest? - Dylan był zdezorientowany, albo już wkurzony nie chciałam mu sprawiać problemów.

- Nic idź już stąd! - wykrzyczałam, chyba budząc przy tym cały dom.

Usłyszałam jak Dylan jeszcze coś tam mówi, ale nie inetresowało mnie to zbytnio bo teraz w planach miałam pobiec do łazienki i się w niej zamknąć. Tak też zrobiłam pobiegłam do łaznieki, a jak spojrzałam w lustro zauważyłam że z mojego nosa leje się krew, nie wiedziałam czym jest to spowodowane, nawet się nie domyślałam. Próbowałam zatamować krwawienie, ale bez skutku, krew lała się jak opętana. Usłyszałam otwieranie drzwi do mojego pokoju i kroki i to chyba nie jednej osoby, a może kilku? Po chwili do drzwi od łaznienki dobiegło pukanie.

- Ej młoda otworzysz? - był to chyba Shane, nie mogłam rozpoznać tego głosu bo wszystko słyszałam jak przez mgłe, doszły do tego jeszcze mroczki przed oczami.

Po chwili doszło do mnie czym może być spowodowany ten krwotok, wczoraj w szkole jakiś chłopak mnie uderzył w twarz i to mocno też wtedy leciała mi krew z nosa, ale po kilkunastu minutach przestała, oczywiście nie powiedziałam o ty braciom bo myślałam że to nic istotnego.

- Nic mi nie jest idźcie - zaczynała boleć mnie głowa, a z nosa spływało coraz więcej krwi.

- Najpierw otwórz - nie wiedziałam kto do był, ale, chyba ktoś ze świętej trójcy przynajmniej tak mi się wydawało.

Zaczynałam się coraz gorzej czuć, krew była dosłownie wszędzie w umywalce na podłodze, a już nawet nie wspomnę o moich rękach który były całe czerwone, wiedziałwm że to może się źle skończyć, ale nie spodziewałam się tego co się stało teraz, zaczęłak pluć krwią, byłam przerażona ledwo stojąc podeszłam do drzwi łaznieki otworzyłam je i osunęłam się po ścianie przymykając powieki, święta trójca wparowała do łaznieki prawie taranując się nawzajem. Wszyscy przykucneli przy mnie, a ja cały czas miałam oczy zamkniętę.

- Kurwa Hailie! - ktoś krzyczał i mnie lekko szturchał, ale ja nie miałam siły otworzyć oczu, a tym bardziej się ruszyć.

- Co tu się stało? - był to Shane? Tak to on! Ale czemu nie było tu jeszcze Willa albo Vinc'a to mnie teraz zastanwiało.

- Japierdole co my mamy kurwa robić?! - jakiś głos wrzeszczał nie był to raczej Shane może Dylan?

- Nie wiem dzwoń do Vinc'a! - odkrzyknął mu ktoś to był raczej Tony?

- Japierdole Hailie coś ty sobie zrobiła? - gdybym była teraz w stanie spytał bym o to samo.

Resztę dźwięków słyszałam jak przez mgłe, ktoś chyba gadał z Vinc'em i nie wiedział co ma robić, ktoś mnie cały czas lekko szturchał, ale ja na to nic, udało mi się nawet na chwilę uchylić lekko powieki nikt tego nie zuważył, ale ja za to zauważyłam płaczącego Tony'ego byłam w szoku Tony płacze? Lecz moje powieki znowu zaczęły mi ciążyć więc je zamknęłam i chyba teraz zemdlałam? Bo nie słyszałam ani nie widziałm już nic.

Kolejny raz obudziłam się w aucie ktoś mnie trzymał był to chyba Tony? On cały czas płakał, nie to jest nawet złe określenie on desperacko krztusił się własnymi łzami, przypomniałam sobie o wiadomości zaledwie sprzed tygodnia treść brzmiała coś typu zabije cię, a twoi bracia też będą przy tym cierpieć nie pamiętam dokładnie, ale chyba coś takiego, chciałam o tym teraz powiedzieć Tony'emu, wcześniej chciałam to zachować dla siebie, ale teraz to mi już obojętne zebrałam w sobie siły i spróbowałam my to powiedzieć.

- T...Tony - każde słowo sprawiało mi nieznośny ból, ale teraz moim celem było mu o tym powiedzieć.

- Hailie, ciii wszystko będzie dobrze naprawdę tylko nie zasypiaj - starałam się słuchać jego słów, ale przychodziło mi to bardzo opornie.

- Te... Telefon w kie... Kieszeni - chyba zrozumiał bo sięgnął ręką do kieszeni moich spodni i wyjął z niej urządzienie - Wi... Wiadomości - nic więcej nie mogłam mu przekazać bo ból był nie do zniesienia.

Wpatrywałam się w twarz Tony'ego jak jego mimika automatycznie się zmienia w jego oczach przeważała złość, chyba znalazł te wiadomość.

- Już jesteśmy! Szybko! - poinformował Tony'ego głos z przodu który należał chyba do Dylana.

Moje powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu je zamknęłam i nie czułam nic nie słyszałam nie widziałm poprostu została tylko pustka, wtedy zaczęłam się zastanawiać czy tak wygląda śmierć?

___________________________________________

Hejciaaa to moje pierwsze opowiadanie z Rodziny Monet mam nadzieję że pierwszy rozdział wam się spodoba i gwarantuje że kolejne będą lepsze, z góry przepraszam z wszystkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne mam nadzieję na miły odzew ♥️

Krytyka -

Błędy -

Opinia -

Wzkazówki -

Mile widziane ♥️😁

Do następnego rozdziału ♥️♥️♥️

Hailie Monet - Koszmar Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon