10. Czemu?!

822 23 2
                                    

Perspektywa Shane

Wyszliśmy z chłopakami z sali Hailie i już planowaliśmy co zrobić temu człowiekowi za to że skrzywdził naszą siostrę, wsiadaliśmy do samochodu, a dokładniej to czarnego jeepa Willa bo tylko w nim mogliśmy zmieścić się wszyscy, Dylan wysiadł za kierownicę po krótkiej kłótni z Tony'm, a ja bez żadnych kłótni poszedłem na tył auta, pierwsze 5 minut jechaliśmy w ciszy, ale postanowiłem się odezwać.

- Ej chłopaki, jak myślicie kto to będzie? - zagadnąłem do nich.

- Nie wiem pewnie jakiś debil co chce się zemścić na nas, ale wie że Hailie jest łatwiejszym celem - powiedział niewzruszony Dylan.

Tony się nie odzywał tylko wpatrywał się w szybę.

Gdy dojechaliśmy do rezydencji, gdzie podobno jest ten facet, wysiedliśmy wszyscy z auta i podeszliśmy do ochroniarzy którzy stali przy schodach.

- Gdzie jest ten facet? - spytał Dylan przez zaciśnięte zęby.

- Jaki facet? - ochroniarz wyglądał na zdezorientowanego.

- Ten którego przyprowadzili ludzie Vinc'a - dodałem.

- Przyprowadzono dzisiaj tylko jakiegoś faceta, ale miał być nowym ochroniarzem, i przyprowadzono także jakąś dziewczyna - po tych słowach staliśmy zdezorientowani i wpatrywaliśmy się w ochroniarza.

- To gdzie w takim razie jest teraz ta dziewczyna - zapytał Tony gdy już się ogarnął.

- W gabinecie u Pana Vincenta - ruszyliśmy i z chłopakami do gabinetu Vinc'a.

Gdy byliśmy już pod gabinetem Dylan otworzył z impetem drzwi, gdy weszliśmy do środka zamurowało nas, siedziała tam była Dylana, był z nią może 3 miesiące, ale potem stwierdził że jest chujowa i o wszystko zazdrosna i od tamtej pory jej nie widzieliśmy, aż do teraz.

- To była serio kurwa ty?! - wy wrzeszczał na nią Dylan.

- Nie krzycz na mnie - powiedziała surowym głosem.

- Jak mam na ciebie nie krzyczeć?! - wykrzyczał jeszcze głośniej Dylan.

- Tak, inaczej ta suka ucierpi - wyszczerzyła się potem w szyderczym uśmiechu.

- Gdzie jest twój pratner? - spytałem tym razem ja.

- Nie wiem, gdzieś go zabrali - odpowiedziała nie wzruszona.

- Chodźcie do niego, nią zajmiemy się potem - zaproponował mój bliźniak.

- Dobra chodźcie od tej pizdy - dodał Dylan i przy tym parskanął.

Wyszliśmy z gabinetu i poszliśmy do pokoju obok, i jak się spodziewaliśmy tam był ten facet, czyli jej partner.

- Hejka, chcesz się pobawić - odezwał się do niego Tony z szerokim uśmiechem.

- Zostawcie mnie! - wykrzyczał ten człowiek co nie zabardzo zrobiło na nas wrażenie.

- A co tam proponujesz w zamian? - odezwałem się ja, z przesłodzonym uśmieszkiem.

- Powiem wam co planują ta dziewczyna - powiedział już do nas nieco spokojniej.

Zainteresowała nas ta propozycja, wymieniliśmy z chłopakami znaczące spojrzenia i Dylan skinął głową na znak, że mamy dać mu powiedzieć.

- Gadaj - powiedział do niego szorstkim głosem Dylan.

- Ona chce ją zabić, przy najbliższej okazji jaką się nadaży, ma jeszcze dużo innych ludzi - wytłumaczył szybko ten typek.

- Gdzie oni są? - Dylan zadał kolejne pytanie tym samym szorstkim głosem.

- Nie wiem, ja ją poznałem w barze i odrazu stamtąd kazała mi zabić siostrę Monetów - tłumaczył się, może wyszło by mu to na plus, gdyby nie próbował zamordować naszej siostry.

- Czemu?! Czemu się na to zgodziłeś? - spoglądałem na niego z nie rozumieniem.

- Miałem dostać kasę dobra? Groziła mi, że jak jej nie zabije to ona zrobi to mi jasne? - na końcu prychnął z pogardą.

- Nie mogę w to uwierzyć - kręciłem głową z nie dowierzaniem.

- Dobra chłopaki bierzemy się za niego - Dylan zaczął podchodzić do mężczyzny, a on próbował się wyrwać ale na marne.

Gdy Dylan był wystarczająco blisko wywrócił faceta razem z mi krzesłem na ziemię, na co ten jęknął z bólu, Dylan podszedł do niego jeszcze bliżej i zaczął okładać go po mordzie, cały czas krzyczał i prosił o litość, ale to ignorowaliśmy.

Facet leżał już ledwo przytomny na ziemi i zaczął pluć krwią, wiedzieliśmy że jeszcze Vince i Will chcieli by z nim coś zrobić więc zostawiliśmy go, w takiej samej pozycji jak skończyliśmy.

Jak wyszliśmy z pomieszczenia Tony zaproponował fajny pomysł.

- Ej, może pójdziemy jeszcze do tej laski i z niej wyciągniemy jakieś informacje - zaproponował, z Dylanem przystanęliśmy na jego propozycję, gdy kierowaliśmy się do gabinetu drzwi były.

Otwarte?...

Weszliśmy tam, nie było już tej dziewczyny, byli tylko ochroniarze, leżeli na ziemi, a z ich ciała sączyła się krew, w gabinecie było ich dwóch, i obaj leżeli teraz na ziemi, obydwaj byli jeszcze przytomni, nie czekając podbiegłem do jednego z nich.

- Co tu się stało?! - zacząłem klepać jednego z nich po policzku, żeby zraz nam tu nie odpłynął.

- Miała... Nóż za... Zatakowała nas... - wytłumaczył.

- Dylan, zadzwoń po pogotowie! - odwróciłem się do Dylan, a on wykonał moje polecenie i sięgnął po telefon.

- Karetka będzie za 2 minuty - odezwał się Dylan, podbiegając do mnie.

- Jak ona to zrobiła? - spytał Tony.

- Nie wiem, ale Hailie może się coś stać trzeba ostrzec Vinc'a! - powiedziałem Tony'emu i on odrazu zadzwonił do Vinc'a.

Usłyszałem z zza okna dźwięki karetki na co odrazu mi ulżyło.

! WAŻNE !

___________________________________________

No hejka hejka przepraszam że nie było wczoraj rozdziału, ale wydarzyła się ważna dla mnie sytuacja i nie mogłam napisać ale już jestem! I zapowiadam że w przyszłym tygodniu od poniedziałku do niedzieli będą codziennie rozdziały!

Krytyka -

Opinia -

Błędy -

Wskazówki -

No to narka do następnego ♥️

Hailie Monet - Koszmar Where stories live. Discover now