Prolog

435 58 5
                                    

*Nayeli*

Zawsze na samym początku stycznia wymyślałam sobie jedno życzenie na ten rozpoczynający się rok. Życzenie, ponieważ gdy wymyślałam postanowienia, przeważnie trzymałam się ich tydzień i to by było na tyle. Raz nawet postanowiłam sobie, że będę systematycznie chodziła na siłownię. Byłam trzy razy i zrezygnowałam.

A w tym roku marzyłam o tym, żeby wreszcie się zakochać. Żebym myślała o kimś przed snem i po przebudzeniu. Żebym uśmiechała się do telefonu za każdym razem, gdy do mnie napisze.

Chciałam być dla kogoś ważna. Po prostu.

Dotychczas całe moje życie kręciło się wokół pracy i jedzenia. Lubiłam swoją pracę, nie mogłam powiedzieć, że nie. Po prostu czasami czułam się trochę wypalona. Codziennie z samego rana jeździłam do studia telewizyjnego, w którym nagrywana była śniadaniówka, a ja każdego dnia u nich gotowałam albo coś piekłam. Dawałam naszym widzom przepisy, które mogli wykorzystywać we własnych kuchniach. Lubiłam pracę przed kamerą. Lubiłam to, że później część widzów wysyłała mi zdjęcia tego, co upiekli.

Kilka dni w tygodniu popołudniami razem z moją ekipą nagrywaliśmy też filmy na mój kanał, a także kilka nieco krótszych na inne media społecznościowe.

Bywały jednak dni, gdy nie mogłam po pracy patrzeć na jedzenie. Wydawało mi się, że nawet mniej jadłam przez to, że przez cały dzień nawdychałam się tych wszystkich zapachów.

– Nayeli, ogłosisz jeszcze zwycięzcę naszego konkursu i się pożegnasz. Później włączą reklamy, to wtedy możesz uciekać – spojrzałam na kobietę, która się do mnie zwróciła i kiwnęłam lekko głową. – Tutaj masz kopertę, w środku jest imię i nazwisko. Otworzysz na wizji.

– Kiedy ten zwycięzca tutaj przyjedzie, żeby ze mną piec? Za tydzień? Nie pamiętam, przepraszam.

– Tak, za tydzień. Walentynki się zbliżają, to może zrobicie coś walentynkowego? Wymyślisz coś pysznego. Zrobimy wam tutaj fajną scenografię... W sumie to by było dobre, zostańmy przy Walentynkach.

– Nienawidzę Walentynek.

– Prywatnie ich nienawidzisz. A tutaj... – zerknęła na mnie i na mojej twarzy od razu pojawił się wymuszony uśmiech.

– Kocham Walentynki.

– Dokładnie.

Chwyciłam kopertę i odwróciłam się tyłem do kobiety. Uśmiech automatycznie zniknął z mojej twarzy. Jedyne, o czym marzyłam w tamtym momencie to ciepłe łóżeczko i sen. Nie miałam tego dnia zaplanowanych żadnych innych nagrań, co najbardziej mnie cieszyło. Musiałam tylko powrzucać coś na swoje social media, a resztę dnia spędzić na oglądaniu filmów w łóżku.

Poprawili mi na szybko makijaż i stanęłam w wyznaczonym miejscu, czekając, aż będę mogła otworzyć kopertę i ogłosić zwycięzcę. Jednak imię i nazwisko kobiety, która wygrała, nic mi nie mówiło. Miałam tylko nadzieję, że cieszyła się z wygranej i że będzie nam się dobrze współpracowało, gdy przyjedzie do studia na nagrania.

Miłość o zapachu cynamonu | short storyWhere stories live. Discover now