113

487 18 1
                                    

"Czy to możliwe?" - "Mary Potter?"

Odwróciłam się na ten znajomy głos, a na moich ustach pojawił się uśmiech, gdy Fred i George stanęli przede mną z podekscytowanym wyrazem twarzy.

"Powrót z martwych!" Dokończyli zdanie zgodnie, po czym mocno mnie przytulili.

"Wiecie, że za bardzo byście za mną tęsknili, gdybym zniknęła na dobre" wzruszyłam ramionami i chociaż wiedzieli, że mam rację, byli zbyt zajęci nadmiernym przewracaniem oczami.

Widok ten był co najmniej zabawny i sprawił, że z moich ust wydobył się śmiech. Potrząsnęłam na nich głową, zanim wepchnęłam pierwszy kęs ciasta do ust, a jego smak sprawił, że westchnęłam z zadowoleniem.

"I przyprowadziła swojego chłopaka. Spójrz, Freddie" kontynuował George, kiwając głową w kierunku Draco; oczy Freda podążyły za jego spojrzeniem, tak jak moje.

Siedział przy jednym z okrągłych stołów z Wren i Luną, wyglądając, jakby prowadził z nimi dość poważną rozmowę.

Jakby zauważył moje spojrzenie, jego głowa mimowolnie obróciła się w naszą stronę, a oczy przeleciały po bliźniaczkach Weasley, zanim zatrzymały się na mnie. Uniósł brwi, cicho pytając, dlaczego praktycznie się na niego gapimy.

Po prostu potrząsnąłem głową na jego pytanie, dając mu do zrozumienia, że nie ma żadnego szczególnego powodu. Nie mogłam się jednak powstrzymać od małego uśmiechu, który pojawił się na moich ustach po przedłużającym się kontakcie wzrokowym.

W tym samym czasie, gdy odwrócił się z uśmiechem na ustach, ja również.

"Cóż, osobiście uważam, że to dobrze, że już przedstawiasz go rodzinie. Z tym nigdy nie można zacząć za wcześnie. Prawda, George?" drażnił się Fred, szturchając mnie w bok i zdobywając się na zduszony śmiech, a także przewrócenie oczami.

"Sam bym tego lepiej nie ujął, Fred. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, no cóż, konflikt interesów" zaśmiał się, wskazując na swoje lewe ucho, które było zakryte bandażem owiniętym wokół całej głowy.

"Konflikt interesów, prawda?" mruknęłam, kręcąc głową na jego lekki dobór słów. "To może być coś więcej, nie sądzisz?" Z moich ust wydobył się pozbawiony humoru śmiech, gdy odwróciłam jego głowę, by spojrzeć na obrażenia. "Co się stało?"

"Och, nic, naprawdę" wzruszył ramionami, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. "Po prostu stary, dobry Snape przeklinał mi do ucha, kiedy zabieraliśmy tu twojego brata." wyjaśnił swobodnie.

"Cóż, nigdy nie mógł znieść żadnego z was" odparłam żartobliwie, nie chcąc zepsuć raczej radosnej atmosfery powagą sytuacji.

Chociaż w mojej głowie mózg pracował w nadgodzinach z powodu tego objawienia.

Do tej pory raczej dawałam Snape'owi kredyt zaufania.

Tak jak w przypadku Draco, mogło być coś, co Voldemort trzymał nad jego głową. Mógł mieć ważne powody, by zrobić to, co zrobił - wyższy cel tego wszystkiego.

Ale tak naprawdę nie widziałam wyższego celu w przeklinaniu George'a Weasleya, kiedy próbowali uratować mojego brata.

W tym momencie był po prostu jednym z nich. Nie zadawano mu żadnych pytań, nie miał żadnych wątpliwości.

Potrząsnęłam głową, by wyrwać się z zamyślenia i uśmiechnęłam się, gdy spojrzałam na nich. "Rodzina, co?" zastanawiałam się na głos, a słowa Freda rozbrzmiewały w moich uszach, gdy szczery uśmiech zastąpił fałszywy.

"Tak, rodzina" Fred przewrócił oczami, kpiąc ze sposobu, w jaki to powiedziałam. "Co? Masz gdzieś w kolejce lepszą ofertę?" zażartował, udając, że rozgląda się po namiocie z szeroko otwartymi oczami.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz