67

759 22 0
                                    

Dzień Bożego Narodzenia.

Nigdy nie byłam wielką fanką świąt. Albo jakichkolwiek innych świąt.

U Dursleyów nigdy nie było fajnie i jak dotąd nie przeżyłam wielu świąt z dala od nich. Przynajmniej żadnych, które byłyby na tyle wyjątkowe, bym myślała o nich inaczej.

Ale te wydawały się być tymi, które to zrobią. Śmiechy i wesołe rozmowy rozbrzmiewały w całej Kwaterze Głównej, a Weasleyowie sprawili, że Harry, Syriusz i ja poczuliśmy się jak w domu. Jakbyśmy byli częścią rodziny.

Nawet Ron i ja dogadywaliśmy się przez ten czas.

Rozłożyłam się na jednej ze starych kanap, ręce owinęłam wokół własnego torsu, przytulając własne ciało, próbując się rozgrzać.

"Nie możesz poważnie marznąć w swetrze mamy" zauważył Fred z rozbawieniem, marszcząc brwi, gdy szarpał czarny świąteczny sweter.

Moje oczy opadły w dół, by podziwiać go ponownie, uśmiechając się lekko, gdy prześledziłam inicjał mojego imienia na materiale. "Cóż, jest tu cholernie zimno, prawda?" zapytałam retorycznie, przewracając oczami na jego komentarz i wzdychając.

"Możesz żałować, że to powiedziałaś, gdy włączysz ogień" powiedział Syriusz z rozbawionym uśmiechem na twarzy, gdy przechodził przez drzwi. Jego wzrok padł na mnie, a potem na kominek po drugiej stronie pokoju.

Zaśmiałam się, kiwając głową. "Wiesz co, to nie jest taki zły pomysł".

Uśmiechnął się skinieniem głowy, po czym wziął głęboki oddech, a jego usta nagle ułożyły się w prostą linię.

Wszedł do pokoju z rękami założonymi za plecami, ale teraz zwisały one luźno po obu stronach jego ciała, a jego dłoń ściskała matową czarną kopertę.

Zmarszczyłam brwi, gdy ją zauważyłam, zastanawiając się, co to było i dla kogo.

Powoli podszedł do kanapy, na której siedzieliśmy z Fredem, ostatecznie pozwalając sobie usiąść między nami z westchnieniem.

"Znam ten herb" powiedział Syriusz, trzymając w dłoni zapieczętowany list i przyglądając mu się podejrzliwie. "Teraz należy do mojego kuzyna."

Podniosłam wzrok znad jego dłoni, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że on już na mnie patrzy.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Fred odchrząknął, wstał i zaczął iść w kierunku drzwi. "To mój znak" uśmiechnął się, zdając sobie sprawę, że to prawdopodobnie zamieni się w rozmowę nie przeznaczoną dla jego uszu.

Syriusz uśmiechnął się słabo, doceniając jego gest, po czym spojrzał na mnie.

Szybko ponownie spojrzałam na kopertę, obawiając się, że przyciągnę jego wzrok i zobaczę w nim coś, czego nie chciałam. Podał mi ją ostrożnie, prawdopodobnie obserwując każdy mój ruch.

Materiał był miękki, niemal jedwabisty, choć z wyglądu matowy. Podziwiałam kopertę trochę dłużej, dostrzegając moje inicjały z tyłu, napisane srebrnym atramentem, podczas gdy przód był zapieczętowany ciemnozieloną woskową pieczęcią, która pokazywała herb, o którym mówił Syriusz.

Pośrodku widniało duże M, otoczone włóczniami i kilkoma wężowymi stworzeniami. Była to tylko pieczęć, więc nie mogłam odczytać słów przedstawionych poniżej, choć byłamm dość pewna, że to łacina.

"Twój kuzyn?" zapytałam cicho, nie odrywając wzroku od koperty w mojej dłoni.

Poczułam jego dłoń na ramieniu i kątem oka dostrzegłam, że kiwa głową. "Narcissa Black" powiedział. "Cóż , Malfoy, teraz", poprawił się, z nutą rozbawienia w głosie, zanim znów spoważniał.

Kiedy połączyłam kropki, odchrząknęłam. "Tak, słyszałam o niej. Tak jakby. Mój przyjaciel z Durmstrangu kiedyś o niej wspominał" wyjaśniłam, w końcu na niego patrząc.

Ku mojemu zaskoczeniu nie zmarszczył brwi, ani nie pojawił się grymas na jego twarzy. Zamiast tego na jego ustach pojawił się nikły uśmiech, a w oczach miał tylko życzliwość.

"Chociaż wątpię, by ten list był od niej." Zaśmiał się nisko, unosząc brwi ze świadomym wyrazem twarzy.

"Nigdy nie wiadomo" odparłam, chwytając go nieco mocniej z półuśmiechem.

"Wiesz..." Przerwał na chwilę, drapiąc się po karku i poruszając się niewygodnie na siedzeniu. "Harry powiedział mi o tobie i Draco" powiedział powoli, z przepraszającym uśmiechem na ustach.

Jęknęłam, przewracając oczami i opadając z powrotem na kanapę. "Oczywiście, że tak. Zapomniałam, że rozmawiacie o wszystkim, prawda?" zirytowałam się, przypominając sobie czas, kiedy poszedł porozmawiać z Harrym, ale nie ze mną.

Czepianie się tego jednego razu wydawało się małostkowe, ale po prostu nie lubiłam, gdy ludzie faworyzowali mnie i mojego bliźniaka.

Przechylił lekko głowę, marszcząc brwi, ale uprzejmy uśmiech wciąż gościł na jego ustach. "Czy wiesz, dlaczego nie było cię z bratem, kiedy twoi rodzice zostali zabici?" Zapytał nagle, sprawiając, że natychmiast zmarszczyłam brwi.

Byłam zaskoczony tym pytaniem, spodziewając się dosłownie wszystkiego innego niż to, co wyszło z jego ust. Potrząsnęłam głową.

"Halloween zawsze było jednym z moich ulubionych świąt" zaczął, a na jego ustach pojawił się uśmiech. "Bardzo chciałem spędzić je z moimi uroczymi chrześniakami, dać Jamesowi i Lily trochę wolnego. Niebiosa, zasłużyli na to."

Nie patrzył już na mnie. Zamiast tego jego oczy były skierowane prosto przed siebie, całkowicie zagubione we wspomnieniach dawnych dni. "Ale wy dwoje byliście naprawdę wymagający i nie sądziłem, że sobie z tym poradzę. A ty zawsze lubiłaś spędzać trochę czasu ze mną" zaśmiał się cicho. "Więc twoi rodzice i ja uzgodniliśmy, że spędzisz noc u mnie, podczas gdy Harry zostanie w domu. Byłem taki podekscytowany; nie masz pojęcia."

Słuchałam uważnie, domyślając się, do czego to zmierza. Mój oddech stał się cięższy, gdy nadal słuchałam, jak opowiada o tamtej nocy. Nadal nie był to jeden z moich ulubionych tematów rozmów.

"Płakałaś całą noc. Pamiętam, jak myślałem: "Wow, naprawdę wyświadczyłem dziś Jamesowi i Lily przysługę", znosząc twój płacz i mając nadzieję, że zamiast tego dobrze się wyspali. Niewiele wiedziałem..." urwał, jego głowa była opuszczona, potrząsał nią lekko, gdy mówił.

"Dopiero kiedy usłyszałem o tym, co stało się następnego ranka, zrozumiałem, dlaczego płakałaś. Czułem się taki winny. Zawsze myślałem: "Gdybym tylko zabrał was oboje tamtej nocy", wiesz? Bóg wie, co by się teraz zmieniło".

Przełknęłam ciężko, próbując wymyślić coś, co mogłabym powiedzieć. Skończyło się jednak na tym, że po prostu go przytuliłam. "Nie miałam pojęcia" wyszeptałam, mój głos był przepraszający, nawet jeśli nie miałam ku temu powodu. "Ale to nie twoja wina. Ani trochę."

Z jego ust wyrwało się głębokie westchnienie, które odbiło się echem po całym pokoju. "Nie chcę, żebyś myślała, że faworyzuję Harry'ego. Ale czasami obarczam się odpowiedzialnością za to, co się stało. I nic nie poradzę na to, że czuję, że jestem mu to winien" potrząsnął lekko głową, najwyraźniej głęboko zamyślony. "Wiem, że to złe, przepraszam. I tak nie powinienem cię tym obciążać. Chciałem tylko, żebyś wiedziała."

Oczyścił gardło, rozglądając się raz po pustym pokoju, zanim wstał. Moje oczy podążyły za nim w kierunku drzwi, gdzie zatrzymał się w futrynie i odwrócił po raz ostatni.

"Może porozmawiamy o tym liście innym razem? Tylko nie zmuszaj mnie do tej rozmowy o kwiatkach i psz-" zaczął z uśmiechem, a ja szybko machnęłam rękami przed twarzą, błagając go, żeby przestał w tym momencie.

"Nie martw się, to nie będzie konieczne!" Zaśmiałam się szybko, a on skrzywił się z uśmiechem na ustach.

"W takim razie zostawię cię z tym. Wesołych Świąt" powiedział z mrugnięciem, po czym delikatnie zamknął za sobą drzwi.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz