Nagle pojawiło się we mnie pragnienie, by znów to wszystko rozgryźć. Ta, która dręczyła mnie od kilku dni, ta, która sprawiała, że moje noce były niespokojne, a głowa bolała.

O czym rozmawiali tej nocy na przyjęciu bożonarodzeniowym Slughorna? I jaki, kurwa, był w to mój możliwy udział?

Wymamrotałam hasło do pokoju wspólnego, wścibska ściana otworzyła się przede mną, więc prześlizgnęłam się przez nią, gdy tylko była wystarczająco szeroka.

Miałam zamiar popędzić do dormitorium, wykorzystując czas, który spędziłam tam sama, najlepiej jak potrafiłam, by spróbować poskładać wszystko do kupy. Miałam jeszcze tydzień, a czas i tak pewnie minie zbyt szybko.

Zatrzymałam się jednak, gdy zauważyłam pewnego blondyna przechadzającego się po pokoju wspólnym, mamroczącego do siebie słowa, których nie mogłam zrozumieć. Był zły i wyraźnie poirytowany.

Zmarszczyłam brwi na ten widok, zdezorientowana, że jeszcze mnie nie zauważył. Zwykle był dość świadomy swojego otoczenia, ale tym razem wydawał się zbyt zagubiony w swoich myślach.

Gdy tylko przeszła mi przez głowę ta myśl, jego głowa skierowała się w moją stronę.

Przez chwilę przyglądał mi się uważnie, prawdopodobnie zastanawiając się, czy usłyszałam cokolwiek z tego, co mówił do siebie. Niestety, nie słyszałam.

"Dlaczego nie jesteś na kolacji?" zapytał, nie próbując w żaden sposób ukryć swojego nastawienia. Jego głos był niskim warknięciem: "Nie powinno cię tu teraz być".

"Wyszłam wcześniej" wyjaśniłam krótko, starając się nie przejmować jego słowami.

Oddychał ciężko, wyglądając na absolutnie wściekłego z powodu czegokolwiek. Jego włosy były w nieładzie, marynarka garnituru rozrzucona po podłodze, jeden rękaw koszuli niechlujnie podwinięty.

Wpatrywał się we mnie z drugiego końca pokoju, a w jego oczach było coś, czego nie potrafiłam określić. Jego spojrzenie powoli przesuwało się po moim ciele, nie spiesząc się.

Odchrząknął rozbawiony, jego powieki rozwarły się, gdy spojrzał w górę, a moje oczy spotkały się z jego w jednej chwili. Jego spojrzenie było ostre i intensywne; sprawiło, że chciałam, by odwrócił wzrok choć na chwilę.

"Czy muszę ci przypominać, co się stało ostatnim razem, gdy nie miałaś tego na sobie?" Zapytał, przechylając głowę i stukając w przestrzeń między obojczykami.

Wiedziałam, że mówił o naszyjniku, ale nie rozumiałam dlaczego. Dlaczego tak bardzo mu na nim zależało.

Przewróciłam oczami, krzyżując ręce na piersi i chichocząc. "Ostatnim razem po prostu myślałeś, że go nie noszę" poprawiłam, a na moich ustach pojawił się przebiegły uśmiech.

Chichotał nisko, kręcąc głową z niedowierzaniem, zanim nagle pokonał dzielący nas dystans, a moje plecy uderzyły mocno w najbliższą ścianę, gdy mnie do niej przycisnął.

Mój oddech przyspieszył pod wpływem nagłego ruchu, moje oczy rozszerzyły się i zamknęły z jego własnymi. Nie odważyłam się ruszyć; nie żebym naprawdę chciała.

"Podtrzymuje to co powiedziałem, Potter" powiedział, a jego głos był szorstki. Nie wyglądało na to, że jego złość opadła, wciąż wydawał się tak samo zirytowany jak wcześniej; może nawet bardziej. "Jeśli tak było ostatnim razem, to jak myślisz, co stanie się teraz, kiedy naprawdę go nie nosisz?"

"Aw co zamierzasz zrobić? Znowu zaczniesz mnie dusić-?"

Odetchnęłam gwałtownie, gdy jego dłoń nagle chwyciła moje policzki, ściskając je mocno. Sprawiał, że patrzyłam prosto na niego, jego głowa była centymetry od mojej.

Próbowałam zignorować sposób, w jaki mój puls przyspieszył, gdy mnie złapał; moje serce czuło się, jakby miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej, a żołądek się skręcał.

"Zamknij się" wycedził przez zaciśnięte zęby, oddychając tak samo ciężko jak ja, gdy zacisnął uścisk na moich policzkach.

"Zmuś mnie."

Jakby to były słowa, na które czekał. Jego oczy pociemniały, a na ustach pojawił się uśmieszek, zanim poczułam go na swoich. Nasze języki łakomie poruszały się względem siebie, a jego dłoń puściła mój policzek i zamiast tego znalazła swoje miejsce na mojej szyi.

Objęłam go za szyję, przyciągając bliżej, aż poczułam jego ciało przy swoim - rejestrując jego ciężki oddech i sposób, w jaki stłumił jęk, gdy przygryzłam jego wargę. Ten dźwięk niemal sprawił, że nogi ugięły się pode mną.

"Skocz" mamrotał do mojej skóry, a ja zrobiłam to bez pytania; moje nogi owinęły się wokół jego talii, a jego ręce natychmiast przesunęły się, by objąć mój tyłek.

Miękki jęk wymknął się z moich ust, gdy je ścisnął, jego usta przeniosły się na moją szyję i ssały moją skórę, prawdopodobnie pozostawiając ślad ciemnych siniaków w całym miejscu. Nie martwiłam się tym w tej chwili.

Poczułam, że lekko się rumienię, gdy się odsunął, jego blond włosy opadły mu na czoło, a on spojrzał na mnie; jego oczy były ciemne i przebiegłe.

"Powinniśmy-" Zaczął, jego wzrok migotał najpierw na wejście, a potem na drzwi prowadzące do dormitoriów. Podążyłam za jego wzrokiem, kiwając głową, zanim ponownie przycisnęłam usta do jego warg.

"Powinniśmy." mruknęłam, kiwając głową, a ściana za mną zniknęła, gdy poczułam, jak zaczyna zbliżać się do drzwi.

Pisnęłam głośno, gdy prawie stracił równowagę w połowie drogi przez pokój, ze śmiechem wyskakując z jego ramion dla własnego bezpieczeństwa.

"Ani słowa o tym" mruknął, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, choć na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, gdy uciszał mnie, kiedy szliśmy w kierunku jego pokoju.

Przewróciłam oczami, kolejny śmiech wymknął mi się z ust, gdy chwyciłam go za rękę, by pociągnąć go za sobą; jego tempo w końcu przyśpieszyło.

"Ktoś jest niecierpliwy" zażartował, przeczesując drugą ręką włosy.

"Zamknij się." Kąciki moich ust wygięły się w uśmiechu, gdy słowa opuściły moje usta, a on zaśmiał się nisko.

"Myślę, że to już przerobiliśmy."

Potter? ☆ Draco MalfoyWhere stories live. Discover now