Rozdział 9

872 70 9
                                    

Jeśli chcecie być na bieżąco lub poznać małe informacje z następnych rozdziałów, zapraszam na moje media:

twitter: withoutsy #ruthwatt

tik tok: zauroczono

Miłego czytania!

-

Valerie

W sypialni rozniósł się wysoki dźwięk budzika, który przedarł się przez mój płytki sen i wydawał się wniknąć nawet do kości.

Z bólem uniosłam ociężałą od zaledwie dwóch godzin snu głowę i próbowałam odnaleźć zakopany w pościeli telefon. Mięśnie protestowały boleśnie. Nie patrząc na ekran, wcisnęłam dwa razy guzik z boku urządzenia, aby wyłączyć ten uporczywy dźwięk.

Gdy w końcu zapadła cisza, pozwoliłam głowie opaść bezwładnie na poduszki i zacisnęłam mocno powieki. Oczy mnie piekły, jakby ktoś rzucił mi garścią piasku prosto w twarz.

Nie minęło kilka sekund, gdy do moich uszu wdarł się ten sam dźwięk. Z jękiem ponownie wyciszyłam telefon i odwróciłam się na drugą stronę materaca. Potrzebowałam tylko jednej, dziesięciominutowej drzemki.

Po chwili telefon ponownie rozbrzmiał, a ból w głowie eksploatował gwałtownie.

Niemożliwe, aby drzemka trwała tak krótko.

Rozbudzona podniosłam się do pozycji siedzącej i złapałam wibrujące urządzenie w dłoń. Gdy spojrzałam w dół na ekran, krew odeszła mi z twarzy.

To nie był cholerny budzik.

Nevan.

Nerwowym ruchem odgarnęłam kosmyki włosów z twarzy, nabrałam głęboki oddech i przytrzymałam chwilę. Wypuściłam go powoli, próbując kontrolować swoje tętno i odebrałam.

– Halo?

Po drugiej stronie panowała całkowita cisza. Nie był w ogrodzie, ani nawet na tarasie, gdzie przebywał najczęściej w rannych godzinach, pijąc filiżankę czarnej kawy i paląc dwa papierosy. Musiał być w swoim biurze.

Miałam cholerny problem. Poznałam to nawet po jego oddechu. Wdech, a wydech dzieliła dłuższa o dwie sekundy różnica. Nevan zbyt rzadko pokazywał prawdziwe emocje, więc musiałam nauczyć się jakoś to rozpoznawać.

Słuchanie jego oddechu stało się moją rutyną, obsesją.

– Co się dzieje, Valerie? – zapytał na pozór spokojnie, ale ja już wiedziałam. Nie ważne, co powiem, byłam na straconej pozycji. Cholera.

Spuściłam wzrok na swoje nagie nogi. Gdy wróciliśmy do domu, niebo traciło nocny mrok i pierwsze znaki poranka zaczęły się przebijać przez czerń. Byłam zbyt zmęczona, aby ubrać piżamę, nie wspominając nawet o prysznicu. Rozebrałam się do bielizny i rzuciłam na łóżko.

Temperatura była wysoka, nawet wczesnym rankiem. Zapomniałam zasłonić okien, przez co sypialnia nagrzewała się coraz bardziej. Moja skóra była pokryta cienką warstwą potu.

– Mieliśmy małe zamieszanie, które popsuło mój plan – wyjaśniłam Nevanowi pospiesznie, zaciskając palce na gołych udach. – Rozmawiałeś z Hollisterem?

– Nie. Nie rozmawiałem z nim – zaprzeczył powoli. – To my mieliśmy umowę.

Zacisnęłam powieki i wolną dłonią przycisnęłam palce do powiek.

Mogłam z radością walczyć z Lucą i jego rodzeństwem, ale najmniejszy ślad złości Nevana powodował, że mój żołądek zwijał się boleśnie. Zbyt dużo do stracenia, tak wiele do zyskania.

Beautifully ruthlessWhere stories live. Discover now