12. Dorosłość

45 19 14
                                    

Wczoraj chcieliśmy być dorośli.

Dziś dorosłość przytłacza.

Szukam tylko pochodni.

Choć by oświetliła ten bałagan.

Najlepiej ją zgasić.

I siedzieć w ciemności.

Zająć się snami.

Tam jest dużo chwil beztroskich.

To takie nierealne.

Jakby było tylko fikcją.

Na co dzień jakbym tonął w oceanie.

Przejmując się tą niewidoczną blizną.

Kogo ona odchodzi, jak nikt jej nie widzi.

Przecież krwawisz tylko w środku.

Podobno jest bólu limit.

A skupiam się tylko na ostrzu.

Jakby ból był nieskończony.

Ważne, że dalej nie widzę krwi.

Choć podobno ten świat taki kolorowy.

Chce już złapać kilka pięknych chwil.

A one takie nieosiągalne.

Jak te wszystkie piękne.

Ja jestem ostatnio tylko jak cień.

Zastanawiają się nad moim tętnem.

Bo jestem tak zimny.

Zastanawiają się co mam w oczach.

Gdy już piszę, to się iskrzy.

Już nie skupiam się na koszach.

Przecież się tam wyrzuca odpady.

Choć odrzucenie tak boli.

Już nie pamiętam poznanych.

Ty dalej zapach po tamtej nosisz.

Chowam w dłonie twarzWhere stories live. Discover now