10. Szczyt

56 21 6
                                    

W końcu zrozum, że jestem twoim szczytem.

Choć ja jeszcze do góry polecę.

Czy dalej szukasz to, co ukryte?

Ja się czuję, jakbym wchodził na arenę.

Najlepiej mnie nie zaczepiaj.

Będę musiał wtedy odpowiedzieć.

Nie skupiam się już na tych wymyślonych karierach.

Naprawdę nie liczy się już pochodzenie.

Tylko to, co masz w sercu.

To, czemu znów ktoś posługuje się stereotypem?

Już się przebudź.

Bo chyba się zgubiłeś we mgle.

Znów ktoś myśli, że jest w stanie mnie wyjaśnić.

Bo wierzy w swoją wielkość.

Ja już tylko wymieniam cię przez przypadki.

Ja już pewny swego.

Jeszcze nigdy nie byłem w takiej formie.

A ty czekaj na wielkopoezję.

Już nie liczy się ten pośpiech.

Już nie chcę iść na ten dach.

Przecież się boję śmierci.

To jak bym mógł chcieć.

Chciałem już tylko świecić.

Już nikt mnie nie może zgnieść.

Przecież wiesz, gdzie jest prawda.

Ja już tylko chcę pisać te piękne wiersze.

Choćby była tu tylko garstka.

Pamiętajcie, że ja tu nadal jestem.

Chowam w dłonie twarzWhere stories live. Discover now