Rozdział 13

46 3 4
                                    

Do rana sprawdzałem informacje na temat Agathy. Nie rozumiałem jak mogła mnie tak perfidnie okłamywać. Pomagałem jej, dbałem o nią, dałem schronienie a ta fałszywa suka mnie oszukała. Czułem tylko wściekłość i zażenowanie. Dałem sobą pomiatać przez ten cały czas.

- Wszystko w porządku? Co robisz z moim laptopem? - usłyszałem głos Brian'a - Dom? - powtórzył głośniej przez co spojrzałem na niego.

- Która jest? Nic ważnego musiałem sprawdzić coś na szybko - odparłem z lekkim, udawanym uśmiechem. Nie miałem zamiaru mówić mu oraz mojej ukochanej siostrze o sytuacji, która miała wczoraj miejsce. Chcę to załatwić sam, po swojemu.
- Sprawdzałem oferty pracy dla Mary - dodałem i zamknąłem laptopa czując jak dopada mnie ogromne zmęczenie. Blondyn tylko lekko skinął głową lecz wiedziałem, że tak łatwo się nie podda i zacznie węszyć. On nigdy nie odpuszcza.

- Mary jest u siebie? - zapytał przygotowując śniadanie dla siebie i Mii. Westchnąłem cicho i podniosłem się z krzesła. Widziałem, że podążał za mną wzrokiem.

- Poszła pobiegać - odparłem krótko, chcąc uniknąć kolejnych pytań z jego strony.

-Pamiętasz, że wyjeżdżamy dzisiaj? Wrócimy dopiero w poniedziałek - oznajmił grzebiąc w lodówce.

-Tak, tak pamiętam - westchnąłem z ulgą. Będę miał dużo czasu żeby odszukać panienkę Anderson.
- Macie na siebie uważać a w szczególności na tego małego urwisa. - dodałem po czym wziąłem małego Jack'a na ręce, który biegł w moją stronę.

-Dobrze wiesz, że nic nam nie grozi - przewrócił oczami siedząc przy stole i jedząc swoje przepyszne śniadanie mruknął z pełną buzią. -Będziesz miał dużo czasu na posprzątanie domu- puścił mi oczko.
- I znalezienie w końcu pracy dla Mary - uśmiechnął się cwaniacko.

- Zmykaj maluchu - szepnąłem do Jack'a i postawiłem go na ziemię. Młody od razu podbiegł do taty i sprawnym ruchem wślizgnął mu się na kolana. - O której wyjeżdżacie? - oparłem się o barierkę od schodów patrząc na Brian'a  i zwróciłem głowę w stronę mojej siostry, która właśnie w swojej zwiewnej, niebieskiej sukience schodziła z nich.

- Za dwie godziny - posłała mi szczery uśmiech i pogłaskała po ramieniu. Przytaknąłem tylko głową i udałem się na górę do mojego pokoju. Po przekroczeniu progu zamknąłem drzwi na klucz, przebrałem się w coś wygodniejszego i opadłem zmęczony na łóżko. Ciągle myślałem o niej. Co robi, gdzie teraz jest a może już uciekła. Westchnąłem ciężko naciągając na siebie koc. Pachniał nią. Ciągle o niej myślałem, nie mogłem przestać. Przez ten cały czas mnie okłamywała, na każdym kroku. Suka. Jak mogłem być taki głupi. Zrobiłbym dla niej wszystko a ona perfidnie to wykorzystała. Na mojej szczęście będę sam w domu, będę miał dużo czasu żeby ją odszukać razem z moim bratem. Wziąłem telefon z szafki nocnej i bez wahania zadzwoniłem do niego. Nie odbierał, jak zwykle. Dzwoniłem jeszcze kilka razy ale nic, głucha cisza. Przetarłem twarz dłonią a drugą odłożyłem telefon na pościel. Po chwili z pełną myśli głową zasnąłem.

- Dom! - głos Mii rozbrzmiał po całym domu. Otworzyłem zaspane oczy i czym prędzej otworzyłem drzwi. Zaśmiała się pod nosem widząc mnie.

- Co? Co się stało? - spojrzałem na nią przejęty lecz ona dalej się śmiała. Zmarszczyłem brwi.

- Już jedziemy, będziemy w poniedziałek - przytuliła mnie. - Uważaj na siebie i pozdrów Mary jak wróci, zostawiłam jej kilka nowych ciuchów - mówiła wtulona.

Tak bardzo chciałem jej powiedzieć prawdę ale nie mogłem, nie chciałem żeby się tym martwiła, tym bardziej przed samym wyjazdem. - Na pewno się ucieszy. - zapewniłem ją i pogładziłem po włosach.
- Będę dzwonić. - zapewniłem. Siostra pożegnała się ze mną i wyszła. Stanąłem przed oknem żeby jeszcze im pomachać i zostałem zupełnie sam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 12 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ride or Die?Where stories live. Discover now