Rozdział 1

472 27 1
                                    

- Dominic... - Wyszeptała Mia szturchając mnie w ramię. Z niechęcią otworzyłem oczy i wypuściłem głośno powietrze z płuc.
- Śniadanie gotowe i Brian na ciebie czeka. - Dodała z szerokim uśmiechem przejeżdżając dłonią po swoim brzuchu, po czym ruszyła w stronę drzwi.
- Zaraz przyjdę. - Oznajmiłem schodząc z łóżka. Ubrałem biały podkoszulek i spojrzałem na szatynkę od góry do dołu.
- Jak się czujesz? - Zapytałem z uśmiechem zatrzymując wzrok na jej brzuchu.
- W porządku, lepiej pogadaj z Brian'em. - Zaśmiała się w między czasie opierając barkiem o framugę drzwi. Podniosłem brwi i
prychnąłem pod nosem patrząc na nią z zaciekawieniem.
- No co, panikuje bardziej niż ja. - Mruknęła gestykulując dłońmi. Po krótkiej chwili posłała mi delikatny uśmiech i bez słowa wyszła z pokoju. Nadal widziałem w niej moją małą siostrzyczkę.
  Po śniadaniu od razu poszedłem do warsztatu i zabrałem się za naprawę nowo nabytego auta.
- Możecie już lecieć chłopaki
- Jesteś pewny Dom? Trochę nam jeszcze zostało do ogarnięcia. - Jake spojrzał na mnie zmieszany, bawiąc się kluczem francuskim w ręce.
- Nie dyskutuj, reszta też. - Starałem się zachować spokojny ton głosu, co nie było dosyć łatwe.
- No już! - Warknąłem patrząc na nich wszystkich, byli dobrymi pracownikami ale
wolałem teraz zostać sam.Chłopcy w pośpiechu opuścili pomieszczenie. Doskonale wiedzieli,że nie warto wchodzić ze mną w jakąkolwiek dyskusje. Pokręciłem głową dla rozluźnienia i przeniosłem wzrok na otwierające się drzwi.
- Mia? - Zapytałem zdziwiony zamykając maskę od samochodu, dziewczyna założyła ręce na piersi i podeszła bliżej mnie.
- Znowu to robisz, nie dajesz sobie pomóc. - Mówiła przez cały czas patrząc mi prosto w oczy, a ja ani na moment nie odwróciłem od niej wzorku.
- Mógłbyś chociaż na chwilę dać sobie spokój i odpocząć.Przesiadujesz tutaj od rana do nocy.-
Westchnęła przeczesując swoje długie włosy niewielką dłonią.
- Dom, ja po prostu się martwię.Od śmierci Letty zachowujesz się inaczej - Dodała,nie miałem ochoty tego słuchać. Mimowolnie zacisnąłem pięść i spojrzałem na nią z góry.
- Przestaniesz? Nie mam ochoty tego słuchać. - Wysyczałem niespokojnie, wyminąłem siostrę i ruszyłem w stronę wyjścia z warsztatu.
Młodsza od razu poszła za mną. Nigdy się nie poddawała. Cała ona.
- Wróć tu i porozmawiają ze mną. - Rzekła zniecierpliwiona stając na środku chodnika.
- Wieczorem będę i nie waż się więcej wspominać o Letty - Spojrzałem na nią z powagą wsiadając do auta,zacisnąłem dłoń na kierownicy i ruszyłem z piskiem opon.
***
Po zakupie najpotrzebniejszych rzeczy do naprawy samochodu miałem cholerną ochotę pobyć chociaż przez chwilę sam.Spojrzałem na zegarek i westchnąłem przeciągle. Było grubo po północy a ja nie chciałem martwić Mii. Postanowiłem do niej zadzwonić ale nie odebrała. Zrezygnowany odłożyłem telefon i podniosłem wzrok,nie spuszczając nogi z gazu. Nagle kątem oka dostrzegłem jakiś błysk, spojrzałem w tamtą stronę i spostrzegłem rozpierdolny samochód na środku pola Zmarszczyłem brwi, co tu sie stało? Pospiesznie zjechałem na pobocze żeby sprawdzić co się dzieje.
-Co do chuja.- Mruknąłem do siebie i chwyciłem za broń,którą trzymałem w tylnej kieszeni spodni. Bez większego zawahania podbiegłem do auta i przez dłuższą chwilę przyglądałem się mu.Ocknąłem się i przerażony wyciągnąłem z niego kobietę.
Sprawdziłem jej tętno,żyła.

Ride or Die?Where stories live. Discover now