Rozdział 11

144 9 3
                                    

Minęło kilka tygodni odkąd zatrzymałam się u Dom'a. Z każdym kolejnym dniem czułam się jeszcze gorzej okłamując Toretto. Cały czas unikałam rozmowy na temat tego kim tak na prawdę jestem. Nasz każdy dzień wyglądał podobnie. Najwięcej czasu spędzaliśmy w garażu naprawiając samochody. Nawet Brian choć odrobinę zaczął mi ufać.

- Skończyłam - oznajmiłam zamykając maskę od jednego z aut, które przyprowadził Dominic. Odpaliłam je i dumna uśmiechnęłam trzymając ręce na kierownicy.

- Odpocznij sobie, siedzimy już tutaj bite pięć godzin - wytarł swoje ręce o brudną szmatkę, którą schował do tylnej kieszeni swoich spodni. - Mia zrobiła obiad, zjedz coś - dodał oglądając samochód.

- To miłe, że tak o mnie dbasz - puściłam mu oczko nadal siedząc. - Na pewno znajdzie się jeszcze dla mnie coś do zrobienia - westchnęłam opuszczając samochód. - Muszę w końcu znaleźć pracę i oddać tobie za wszystko - oparłam się plecami o szafki z narzędziami. Widziałam jak Toretto przewraca oczami kierując się w moją stronę.

- Pomogę Ci coś znaleźć lecz nie wezmę od Ciebie nic, ani grosza - przejechał dłonią po głowie a ja tylko przytaknęłam głową.
***

- Dom to chyba ktoś do Ciebie - usłyszałem podniesiony ton głosu dziewczyny zmieszany z piskiem opon kiedy sprzątałem stare części od auta.

- Jakob- wyszeptałem pod nosem sam do siebie i wyszedłem na zewnątrz. Na dworze było już ciemno, kolejny dzień przesiedzieliśmy w garażu.

- Co? Kto to? - zapytała patrząc na mnie lekko przejęta.

- Zostań tu na chwilę - rozkazałem i podszedłem w stronę brata, który wyszedł z samochodu. - Jakob? - podniosłem brew i zamknąłem bruneta w szczelnym uścisku.

- Brata nie poznajesz? - zaśmiał się i trzasnął drzwiami od samochodu po czym rozejrzał się dookoła zatrzymując wzrok na dziewczynie. - Znasz ją? - zapytał bezpośrednio a ja zmarszczyłem brwi. - W co się znowu wpakowałeś? - warknął idąc w stronę Mary. - My się chyba znamy, prawda? - spojrzał z góry na dziewczynę.

Zmarszczyłem brwi nie wiedząc co się tu dzieje, co tu robi mój brat i skąd zna panienkę Davis. Stanąłem obok Jakob'a i patrzyłem na Mary. Widziałem, że była zakłopotana. Uciekała wzrokiem na wszystkie możliwe strony. Kiedy chciałem się odezwać chwyciła za kluczyki od nowo naprawionego samochodu i bez zastanowienia do niego wsiadła ruszając jak najszybciej potrafiła.

- Wyjaśnisz mi to Jakob! - warknąłem i razem z bratem w pośpiechu udaliśmy się w pościg za Mary. Oczywiście to on musiał wsiąść za kółko. Nie uważam, że źle prowadzi ale umówmy się ja robię to o wiele lepiej.

- Szybciej! - wziąłem głęboki wdech obserwując auto, które z każdą minutą oddalało się od naszego.

- Zamknij się w końcu - uciszył mnie zmieniając bieg, poczułem jak całe moje ciało wbiło się w fotel.

- Kto to jest? Skąd ją znasz? - zapytałem prawie krzycząc przez głośny jazgot silnika.

- Naprawdę jesteś głupi Dom - skręcił ostro w prawo kontynuując - Współpracowałem z nią kiedyś, jest byłą agentką FBI, coś pokroju Brian'a - dodał szybko. - Chciała wsadzić mnie do pudła po czym pomogła mi, jak widać szybko zmienia zdanie po której stronie prawa jest. - zaśmiał się kpiąco.

Nie mogłem uwierzyć w jego słowa, może nawet nie chciałem w to wierzyć. To nie jest możliwe. Mary, która podobnie nie jest Mary pracowała w policji do tego ten cholerny wypadek, który na pewno nie był przypadkiem. Czułem jak wszystko się we mnie gotuje.

- Zatrzymaj się - oznajmiłem ze spokojem lecz Jakob nadal jechał. - Zatrzymaj się do cholery! - krzyknąłem a on bez słowa to zrobił przez co po chwili straciliśmy dziewczynę z oczu. - Znajdę ją, zrobie to sam. - zacisnąłem pięść.

- Podała się jako Mary Davis, kłamała prawda? - spojrzałem na brata z obojętnym wyrazem twarzy a on tylko przytaknął głową.

- Agatha. Agatha Anderson - odrzekł krótko, tyle mi wystarczyło żeby ją znaleźć. Kiwnąłem głową i zostawiłem go samego.

Ride or Die?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz