Rozdział 8

211 12 0
                                    

- Muszę kończyć, później odzwonię - powiedziałam w pośpiechu do Diany i rozłączyłam się nie czekając na jej odpowiedź.
Obróciłam delikatnie głowę w tył i podniosłam wzrok. Spojrzałam w ciemne tęczówki wbijające swoje spojrzenie we mnie.
- Jack zasnął, przyniosłem herbatę. - Dominic podał mi kubek z gorącym napojem, którego od razu wzięłam i odwróciłam wzrok.

- Przepraszam, że przeszkodziłem ale to było chyba coś pilnego - dodał z nutą skruchy w głosie, posłałam mu uśmiech i zapewniłam, że nic się nie stało. Dom usiadł obok mnie i razem oglądaliśmy zachód słońca. Cisza pomiędzy nami była lekko niezręczna ale starałam się o tym nie myśleć, musiałam się zrelaksować.

- Jak się czujesz? No wiesz ten wypadek naprawdę był poważny

- Czasami jeszcze bolą mnie żebra ale to nic takiego, naprawdę Ci dziękuję - odrzekłam z uśmiechem. Mimo tego, że nie musiał uratował mi życie za co jestem mu bardzo wdzięczna.
- Czuję się o wiele lepiej lecz za niedługo będę musiała wracać do własnych spraw, uwierz miło mi było Ciebie poznać - wzięłam spory łyk gorącego naparu podciągając nogi bardziej do brody.

- Mi Ciebie też naprawdę. Czuję się przy Tobie bardzo dobrze, nie chciałabym żebyś odchodziła - wyszeptał i powoli wstał z krzesła.
Odstawił kubek na niewielkim stoliczku i podszedł w moją stronę. Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać...Może poznał o mnie prawdę? Może chcę mnie pocałować? Może zaraz wyjebie mi porządnego liścia?
Nie wiem, mam tyle sprzecznych myśli w głowie.

- Proszę nie odchodź - dodał zmartwiony i nachylił się nade mną - Pomogę Ci we wszystkim uwierz, musisz mi tylko zaufać - dodał bardzo przekonująco i zgarnął moją grzywkę za ucho, uciekałam od niego wzrokiem. Czemu zaczęło mi na nim tak cholernie zależeć? Kurwa. Przez te kilka dni zdobył moje cholerne zaufanie, nigdy się tak nie czułam.

- Ja sama nie wiem...bardzo się boje - wyszeptałam z bezsilności czując zbierające się łzy w kącikach moich oczu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałam. - Jeżeli dowiesz się prawdy, zostawisz mnie uwierz a ja...ja tego bardzo nie chcę - dodałam na jednym wdechu czując jak moje ciało zaczyna drżeć.
Dominic spojrzał na mnie bardzo zmartwiony i pogłaskał po głowie.

- Już mała spokojnie, jestem - oznajmił z ciepłym uśmiechem. - Powiesz mi to w swoim czasie, rozumiem to - dodał i pocałował mnie delikatnie w głowę. Przymknęłam oczy i poczułam przyjemne ciepło w dole brzucha.

- Przepraszam za to wszystko, trochę namieszałam, bardzo tego nie chciałam. Jestem ci ogromnie wdzięczna i doceniam to co dla mnie zrobiłeś i nadal robisz - powiedziałam szczerze i uniosłam tylko kącik ust. Dom przytaknął głową i zabrał ode mnie prawie pusty kubek z zimną już herbatą.

- Chodź, położysz się - wyszeptał i podał mi rękę żebym wstała. Chwyciłam jego dużą dłoń i powoli wstałam. Dopiero teraz poczułam, że na dworze nie jest zbyt ciepło.
- Musisz się ogrzać - dodał dotykając drugą dłonią mojego policzka. Jego dotyk był aksamitny i wręcz kojący.

- Jak tylko będę mogła oddam ci za wszystko...za wszystko co dla mnie robisz...

- Już to przerabialiśmy, znasz moje zdanie na ten temat, udam że tego nie słyszałem jasne? -
mówił spokojnie marszcząc brwi. Przytaknęłam nieśmiało głową. Przez ten cały czas staliśmy bardzo blisko siebie. Nasze ciała dosłownie dzieliły milimetry. - Chodź bo zamarzniesz i co zrobię z bryłą lodu? - zapytał chcąc wywołać uśmiech na mojej twarzy co mu się udało.
***
Byłem bardzo zmartwiony stanem dziewczyny i cholernie chciałem jej pomóc, Dostrzegłem w jej oczach strach i to ogromny.

- Przyniosę Tobie czyste ciuchy od Mii.. - zaproponowałem ale dziewczyna pokiwała głową na boki. Widziałem iż była bardzo zmęczona, więc nie naciskałem. Ściągnęła buty siedząc na łóżku i bez słowa opadła w dresach.

- Nie jesteś głodna? - usiadłem na brzegu łóżka i spojrzałem na nią ze spokojem. Dostrzegłem, że Mary była blisko płaczu. Powoli wstałem i narzuciłem na nią koc. Musiałem...a tak w zasadzie to chciałem o nią dbać.
- Uwierz mała płacz to nic strasznego, czasem po nim czujemy się o wiele lepiej - wyszeptałem   i kucnąłem przy swoim skrzypiącym łóżku.

- Tyle dla mnie robisz... - zaczęła po czym po jej policzkach ciekły łzy, z każdą chwilą było ich coraz więcej. Serce mi pękało na ten widok. Wyciągnąłem opakowanie  chusteczek z szafki i podałem jej. Brunetka powoli podniosła się do pozycji siedzącej i próbowała wyrównać oddech. Niekontrolowanie chwyciłem ją za rękę, którą głaskałem kciukiem. Zacisnęła moją dłoń lecz unikała mojego spojrzenia. Nie lubiłem tego.

- Mary...jeżeli mam ci pomóc muszę znać prawdę - chwyciłem ją za podbródek tak żeby obdarzyła mnie swym spojrzeniem. Dziewczyna przez chwilę zagryzała swoją popuchniętą wargę od płaczu a ja nie mogłem się na nią napatrzeć.
Brunetka przymknęła oczy, co jakiś czas było słychać jej pociągnięcia nosem. - Wrócimy do tego jutro mała - dodałem i zabrałem rękę z jej twarzy.

- Zostaniesz? - zapytała łamiącym się głosem a ja przytaknąłem głową. Położyłem się obok niej i gapiłem w sufit.

- Ale tylko chwilę - mruknąłem z cwanym uśmiechem i pogłaskałem ją delikatnie po głowie. - Śpij dobrze Mary...

- Dobranoc Dom - odrzekła sennie i położyła się na brzuchu podciągając jedną nogę wyżej.

- Oj Mary Mary, prędzej czy później dowiem się kim tak naprawdę jesteś - niedługo później sam wyczerpany zasnąłem.

Ride or Die?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz