Epilog

101 10 6
                                    

Gdyby to był film, to na końcowych napisach leciałaby ta piosenka.

- Hej Lilly, już jestem w drodze. Jeszcze pięć minut. - Lena odebrała telefon.
- Spokojnie, bo jeszcze jakiś wypadek spowodujesz.
- Nie jestem takim piratem drogowym jak ty Lilly. - odgryzła się.
Była podekscytowana. Już za kilka chwil, zobaczą się z Hanną i to nie w formie odwiedzin, ale normalnie - na wolności.
- Och, a Jake nie przyjechał z Tobą? - zdziwiła się Lilly, gdy wsiadła do samochodu Leny.
- Akurat teraz jest na terapii. Ja mam swoją sesję jutro. Muszę wiedzieć jak mam się obchodzić z Jakiem. Choć po wstępnej rozmowie u mnie też psycholog podejrzewa PTSD.
- Czy Jake powiedział ci w końcu co wydarzyło się w więzieniu?
- Nie, powiedział jedynie, że nie chce mnie tym obarczać. Ale domyślam się, co mogło się wydarzyć. Lilly, widziałam to. Widziałam jego blizny i ataki paniki. I może to nawet lepiej, że nie wiem, co dokładnie się stało. Chyba nawet nie byłabym w stanie tego znieść. 
- Być może masz rację. Jak myślisz, czy terapia przyniesie oczekiwane efekty?
- Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Jake nie jest kimś, kogo można łatwo złamać. On jest prawdziwym mścicielem, ma to zapisane w DNA.
- Mhm... Wyglądem może się bardzo różnić, ale charakter ma bez wątpienia po tatusiu. - zachichotała Lilly. - A tak na poważnie, nawet nie wiem jak mam ci dziękować Lena za to, że go przekonałaś. Choć on sam twierdzi, że go zaszantażowałaś.
- Przesadza. Nazwałbym to stanowczym przedstawieniem oczekiwań względem naszej relacji.
- Ach tak? To co mu powiedziałaś?
- Że nie przyjmę jego oświadczyn, dopóki nie pójdzie do lekarza.
- Lena, jesteś niesamowita. Naprawdę się cieszę, że Jake na ciebie trafił i że ja też mogłam cię poznać.

Lilly i Hanna mocno się przytuliły i nie chciały puścić. Blondynka wreszcie odzyskała swoją siostrę na dobre. Ile to trwało! Miały sobie tak dużo do opowiedzenia.
Hanna nie miała już upiornych wizji człowieka na skraju lasu. Owszem, czuła się winna z powodu Richiego, ale udało jej się to przerobić i żyć dalej. Miała dla kogo. Teraz, gdy wiedziała ile zrobili dla niej jej bliscy, a nawet zupełnie obcy ludzie jak Lena, chciała to docenić i się odwdzięczyć. Podczas pobytu w zakładzie karnym miała możliwość poznać ją trochę lepiej podczas odwiedzin. Nawet ją polubiła i chciała rozwijać tę przyjaźń.

Jessy udało się wyrwać z Duskwood i wyjechać do swojej siostry w Collvile.
Dan nie mógł znieść tęsknoty za nią i wkrótce też się tam przeprowadził.
Cleo związała się z Wrotami Nadzieji musząc w coraz większym stopniu wyręczać swoją matkę.
Thomas i Hannah poważnie ze sobą porozmawiali i od tej pory dobrze im się układało. Zamiast o smutnej bransoletce, myślała od tej pory o iskrzącym na jej palcu pierścionku.

Lena i Jake po niedługim czasie oficjalnie się zaręczyli. Postanowili zamieszkać w Miltenbergu i prowadzić tam bajkowe życie.

Koniec

Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas, żeby przeczytać ten wytwór mojej wyobraźni. A szczególnie tym, którzy zostawili po sobie ślad. Wiem, że to opowiadanie jest bardzo niedoskonałe, ale było pisane w ciągu czterech dni chorobowego. Jednocześnie jest to mój rekord czasowy.

Myślę o kontynuacji, bo jednak lasy Duskwood mają w sobie coś, od czego nie można się oderwać, ale chcę najpierw zobaczyć jak poradzi sobie to opowiadanie.

Jeszcze raz Ci dziękuję Czytelniku i życzę Ci wszystkiego dobrego!

Hack into my heartحيث تعيش القصص. اكتشف الآن