5

182 9 0
                                    

- Pięknie wyglądasz, Lena. Masz gust - powiedziała Jessy gładząc wzorzysty materiał sukienki Leny.

- Ty też wyglądasz świetnie, Jessy, kwitnąco. - Lena zwróciła komentarz.

- Och, przestań mi tak słodzić, bo dostanę cukrzycy. Cieszę się, że przyjechałaś. Wiem, że nie było to dla ciebie łatwe. Ale dużo się zmieniło w Duskwood. Ostatnio miasto zainwestowało sporo pieniędzy w renowację i turystyczne atrakcje. Teraz jest tu tak, żywo i wesoło. Ciągle coś się dzieje!

- Widzę, że tobie to się podoba.

- No raczej! Teraz w każdy weekend idziemy paczką na miasto się zabawić i zawsze robimy coś innego. Nawet moja praca sekretarki nie jest już tak nudna!

- Nadal pracujesz w Roger's Garage?

- Nie, Paul zamknął warsztat niemalże od razu. Sam jest już na emeryturze i nie ma komu... sama wiesz...

- Nie ma komu tego przekazać.

- Zresztą T T i tak by ich wygryzło.

- Chyba nie pracujesz tam?!

- Nie, no co ty! Nie jestem zdrajcą. Pracuję w biurze informacji turystycznej. Dlatego jestem ze wszystkimi wydarzeniami i imprezami na bieżąco.

- Masz już coś na prezent dla nowożeńców?

- Tak, ale to tajemnica. A ty?

- Jeszcze nie. Nie mam pomysłu. W najgorszym wypadku dam kopertę i butelkę wina.

- Czemu w najgorszym? To właśnie jeden z lepszych prezentów! Będą mogli zrobić z tym co będą chcieli.

- Niby tak, ale chciałam też dać Lilly coś bardziej od serca.

- To mam na to świetną radę - chodźmy na zakupy. - zachichotała Jessy. -  Mówiłam ci już że mamy nowiusieńkie centrum handlowe? W toaletach nadal pachnie Castoramą.

W centrum handlowym Lena nie znalazła jednak nic wartego większego zainteresowania, tak jak się spodziewała. Kupiła jedynie sobie buty na ślub, bo uświadomiła sobie, że chociaż sukienkę ma, to butów zapomniała wziąć ze sobą.

Następnego dnia postanowiła przejść się po ulicach Duskwood i zajrzeć do lokalnych sklepikarzy w poszukiwaniu czegoś oryginalnego. I tak trafiła pod lombard - słynny lombard, który kiedyś sprzedał Hannie bransoletkę ze szmaragdowymi oczkami. Szybko rozpoznała to miejsce, widziała je na zdjęciach. Spojrzała na witrynę, gdzie dostrzegła stary otwierany medalion. Był zamknięty więc ciekawość nakazywała jej dowiedzieć się, co skrywał w środku. Gdy uniosła głowę, nagle zamarła ze strachu i tylko krótko pisnęła. W szybie dostrzegła odbicie innej osoby, której twarz skrywała się w cieniu kaptura. Ta postać stała tuż za nią i wyciągała jej stronę rękę. Odwróciła się gwałtownie i gotowa do bicia się zaczęła krzyczeć:

- Nie zbliżaj się d..

- Lena? Lena, to naprawdę ty?

Hack into my heartWhere stories live. Discover now