22

96 7 0
                                    

Patrzyła z niepokojem w boczne lusterko. Zdawało się, że jedno auto cały czas za nimi podąża. Jeśli to byłaby prawda, to jej plan by się nie powiódł. Jednak nie udawało się go zgubić.
- Jesteśmy na miejscu. - odparł kierowca taksówki.
- Zmiana planów. - powiedziała, gdy zauważyła, że auto stanęło za nimi, ale nikt nie wysiadł. - Proszę mnie zawieść na bazar.
- Nie rozumiem. Przecież bazar jest po drugiej stronie torów. Szybciej będzie pani przejść tunelem niż jechać na około i cisnąć się przez te wszystkie skrzyżowania ze światłami.
- O to chodzi. Proszę jechać. I jeśli to możliwe, to proszę zgubić tych, którzy jadą za nami.
- To będzie dużo kosztowało.
- Nie szkodzi. Jestem na to przygotowana.
Kierowca wziął sobie słowa Leny do serca i jechał na granicy ryzyka, żeby tylko ich zgubić. W końcu pozbyli się ogona, a Lena weszła do kilku butików żeby się przebrać. W jednym udało jej się nawet kupić niedrogą perukę, która nie wyglądała jak 100% kiczu nałożonego na hełm motocyklisty. W końcu dotarła do kas na dworcu i kupiła bilet do Bawarii.

Przez całą podróż pociągiem myślała o tym, jak radzi sobie Jake. Wielokrotnie musiała powstrzymać odruch sięgania po telefon, tak bardzo chciała się z nim skontaktować. Ale wiedziała, czym to by mogło grozić.

- Tym hakerom to naprawdę odbija do reszty. Chyba im się nudzi. Znaleźliby sobie jakieś porządne zajęcie, a nie tak ludzi okradać. - zaczęła komentować jedna ze współpasażerek w przedziale.
- Też o tym słyszałam. To straszne. Dobrze, że nie chodzę do kasyn. Tak to bym się bała, że i moje dane zostałyby ujawnione. - dołączyła się inna, a Lena uważnie słuchała. - Jaki oni w ogóle mają w tym cel?
- Jak to jaki? Pieniądze, oczywiście. Włamują się tym ludziom na konto i nie zostawiają ani centa.
- Nie, to nie tak. Oni upublicznili te dane. To znaczy, że każdy inny złodziej może z nich skorzystać. To bez sensu. To jakby sfora wilków złapała ofiarę i podzieliła się z innymi stadami.
- Mówię pani, że to po prostu banda rozpieszczonych gówniarzy, której się wydaje, że to taki niewinny żarcik.
- Przepraszam, wiadomo może jakiego kasyna dotyczy ta sprawa?
- Oj, biedna nic nie wiesz? Pewnie martwisz się o swoje środki.
- Trzeba było nie szwędać się po takich miejscach.
- W wiadomościach mówili o właścicielu, ale nie pamiętam jak się nazywał. Możesz sama sprawdzić. Jest teraz o tym głośno na każdej stronie.
- Teraz nie mam dostępu do internetu. Ale dziękuję za informację.

Gdy dojechała na miejsce i znalazła przyzwoity nocleg, włączyła telewizję. Faktycznie, wszędzie o tym mówili. Puszczano też nagranie, które hakerzy umieścili na stronach internetowych hoteli.

"Myślałeś, że ujdzie ci to na sucho. Ale z nami nie wygrasz. Wiemy o tobie wszystko. Wiemy co zrobiłeś i kogo przekupiłeś. Próbowałeś nam zagrozić i zabrać coś, co do nas należy. Teraz się dowiesz co się dzieje, gdy ktoś próbuje z nami zadzierać."

Nie mogła powstrzymać łez. Wiedziała, że za tym wszystkim stał Jake. To było całkowicie w jego stylu.

Musiała dać mu znać, że jest bezpieczna i nic jej nie grozi. Zastanawiała się tylko jak. Czy gdyby wyciągnęła z telefonu kartę sim i nie łączyła się z wi-fi to mogła włączyć bezpiecznie telefon? Jedyne, czego potrzebowała, to przypomnieć sobie numer Jake'a i zadzwonić z recepcji. Żałowała, że nie miała takiej pamięci do numerów jak Thomas. A może wystarczyło tylko zalogować się na konto google i zajrzeć do kontaktów? Ale co, jeśli jej komputer też byłby namierzony? A nie zaloguje się przecież na komputerze w recepcji. Chociaż?
Zbiegła po schodach i przypadła do lady.
- Przepraszam, czy mogłabym użyć komputera? Muszę tylko napisać jedną wiadomość.
- Przykro mi, ale to niemożliwe. Mogę coś dla pani sprawdzić, ale nie może pani tu usiąść.
- Proszę, tylko jedna wiadomość.
- Nie może pani skorzystać z telefonu?
- No tak się składa, że nie.
- Przykro mi. Naprawdę chciałabym pomóc, ale jeśli szefowa się dowie, zwolni mnie.
- Och, rozumiem.
Niestety pomysł, żeby wysłać wiadomość przez Wattpada z hotelowego komputera nie wypalił. Musiała więc zaryzykować z telefonem.
"Ach, mogłam wcześniej o tym pomyśleć i zapisać sobie jego numer na kartce." wyrzuciła sobie.
Poszła na miasto, żeby w razie co, nie zdradzić miejsca noclegu. Wielokolorowe baśniowe domki z muru pruskiego ją z jednej strony zachwyciły, ale z drugiej jeszcze bardziej przygnębiły, że nie może być tam z Jakiem i spacerować z nim uliczkami średniowiecznego miasteczka.
Starala się jak najszybciej spisać numer, po czym znów wyłączyła telefon i wróciła do hotelu. Z recepcji zadzwoniła do Jake'a.

- Jake?
- Lena to ty? - zapytał zdziwiony.
- Chciałam tylko powiedzieć ci, że jestem bezpieczna. A Ty?
- Ja też.
- Dziękuję, Jake.
- Za co?
- Za to, czego dziś dokonałeś. Jesteś niesamowity.
- Miło mi to słyszeć. Czy będę mógł oddzwonić na ten numer, żeby dać ci znać, że już po wszystkim?
- Tak. Gdyby coś się zmieniło, będę cię na bieżąco informować.
- Lena, muszę się tylko upewnić: nie włączałaś swojego telefonu przez cały ten czas?
- Właściwie, to włączyłam na chwilę. Ale byłam całkowicie off-line. Wyjęłam kartę, wyłączyłam lokalizację, nie miałam internetu.
- Ach, no to dobrze. Raczej nie powinno być w takim razie problemów. Sprawdziłem też, że Twój komputer powinien być bezpieczny.
- Powinien?
- Tak na 98%. To znaczy, że lepiej, żebyś go nie włączała, chyba że w nagłym przypadku.
- Dobrze wiedzieć...
- Chciałabyś jeszcze o coś zapytać?
- Nie... Tylko... Powodzenia Jake.
- Tylko to? Brzmiało to trochę inaczej na początku.
- No... Strasznie za tobą tęsknię. Tu jest tak ładnie. Musimy tu razem kiedyś przyjechać.
- Przyjadę do ciebie, jak tylko skończę z Horstem. To nie potrwa długo, obiecuję. Zobaczmy się jeszcze w tym tygodniu.
Też za tobą tęsknię. Kocham cię Lena.
- Ja ciebie też.
- Muszę już kończyć. Bądź ostrożna.
- Ty też.
- Pa pa.
- Pa.

Tak ciężko było mu nacisnąć czerwoną słuchawkę. Ale nie mógł się rozpraszać. Złapanie Horsta było sprawą nadrzędną i jedynym środkiem do tego, żeby móc znów zobaczyć się z Leną.

Serwery prokuratury zostały zablokowane, a dane prokuratorów wykradzione. Gdy tylko zaszantażowano prokuratora generalnego, że dane te zostaną upublicznione, jeśli nie wyda nakazu aresztowania dla Horsta i nie zamknie go w więzieniu, zaczął się prawdziwy pościg. Do wszystkich kasyn, hoteli, biur i zarządów przybyli umundurowani, skonfiskowali wszystko, co się dało i zaaresztowali wielu ludzi. Jednak sam Horst zdążył uciec.



Ale to nie problem dla legionu haktywistów, prawda?

Hack into my heartWhere stories live. Discover now