Rozdział 15.

435 20 51
                                    

Will

Nie byłem z natury szczególnie wstydliwą osobą. Miałem zamiar zostać lekarzem, więc ludzkie sprawy nie były mi obce. Mało co mogło mnie obrzydzić, zaskoczyć i także zawstydzić. Bo po prostu byłem świadomy tego, jak funkcjonują ludzie i co jest dla nich całkowicie normalne.

Kiedy jednak zostałem przyłapany w łóżku z Nico, sytuacja nagle nie była wcale taka prosta. Nie chciałem, żeby ktoś widział nas w takiej chwili. Tak intymnej, tak ważnej dla mnie. Chciałem widzieć wtedy tylko Nico a nie słuchać insynuacji, które nawet nie wiedziałem, czy jakkolwiek dotykają chłopaka, czy nie. Wydawało się, że się nimi nie przejmował, ale czy dlatego, że nie chciał dać nikomu satysfakcji i tego pokazać? Czy dlatego, że to nie miało dla niego znaczenia?

Bardzo chciałem, żeby miało znaczenie, nawet jeśli nie przejmował się wystarczająco, by go to zawstydzało czy krępowało...

Wyszedłem za Nico z domku szybko. Dałem się złapać za rękę a potem pociągnąć, gdziekolwiek Nico tylko chciał, bo tak naprawdę nie mogłem skupić się na niczym innym, niż na jego dłoni.

Zimnej dłoni. Chłopak ewidentnie miał problemy z krążeniem, ale ten temat mogliśmy poruszyć trochę później.

Dopiero, kiedy ruszyliśmy prosto na domek Nico, zrozumiałem, że właśnie tam idziemy. Nie pomogło mi to jednak zbyt wiele w zlikwidowaniu tego speszenia. To było takie głupie, bo skoro Nico nie był speszony, to ja też nie powinienem. Bez względu na to, z jakiego to było powodu. Nie potrafiłem jednak nic na to poradzić.

– Przepraszam za nich... - palnąłem w końcu, chcąc jakkolwiek ratować sytuację i chociaż coś z siebie wydusić.

Naprawdę było mi głupio za rodzeństwo. Zachowali się nieodpowiednio i już nawet pomijając moją reakcję, nie chciałem, żeby jakkolwiek odstraszyli Nico. Nie mógłbym się z tym pogodzić...

– Nic się nie stało - Nico jednak wydawał się całkiem spokojny. Może aż za spokojny. Jego rysy twarzy dosłownie prawie nie drgnęły odkąd wyszliśmy z domku Apolla.

– Okej... Na pewno?

– Jasne. Czemu miałoby?

Bo ktoś nas przyłapał i wyśmiał w intymnej sytuacji i kiedyś byś się tym przejął. No chyba, że to nic dla ciebie nie znaczy.

– Nie wiem... Głupio gadali po prostu...

– Ciebie to krępowało?

– Trochę... - jeszcze bardziej wstyd było mi przyznać to na głos, kiedy on był taki opanowany i poczułem, że moje policzki pieką mnie jeszcze bardziej, niż wcześniej.

Nawet gdybym chciał udawać, że mnie to nie rusza, one od razu by mnie zdradziły, więc udawanie właściwie nie miało sensu.

Nico wpuścił mnie do swojego domku a potem zmierzył, zdecydowanie zbyt uważnym wzrokiem.

– Dlaczego?

Wzruszyłem lekko ramionami i przeszedłem kawałek po jego domku z głową lekko pochyloną w dół, zastanawiając się, jak mu to wytłumaczyć, nie przyznając przy tym wprost, jak bardzo mi na nim zależy. Ostatecznie usiadłem na łóżku i dopiero wtedy na niego spojrzałem.

– Will? Czemu?

– Po prostu... Ciebie to w ogóle nie krępuje?

Nico otworzył szafę i zaczął wyciągać z niej ubrania. Pewnie, żeby się przebrać. Może chciał też dać jakieś mi.

Proszę daj mi swoje ubranie. Takie pachnące tobą.

– Niespecjalnie.

– Dlaczego?

want you back || solangelo ✔️ Onde histórias criam vida. Descubra agora