Otworzyłam oczy. Była niedziela 15 października, a ja Vicky Blush wczoraj prawdopodobnie wczoraj przeżyła jeden z najbardziej emocjonujących momentów swojego życia. Otrzymałam wiadomość od Luck'a. To chłopak w którym podkochuje się odkąd pamiętam. Luck to wysoki brunet o zielonych oczach. Co prawda nasza wymiana zdań była bardzo krótka, ale to nie ma znaczenia. Liczy się to że w ogóle coś napisał!
To sprawiło że moje serce od wczoraj bije coraz szybciej. Zastanawiając się jak mu szybko i zwięźle odpisać straciłam dobre pół godziny,
Luck: Hej, tu Luck, chodzimy razem do szkoły. czy w przyszłym tygodniu jest spotkanie samorządu szkolnego?
Ja: Cześć, tak jest we wtorek o 16.20 w sali 145. Skąd masz mój numer?
Luck: Poprosiłem Avani, wiem że jej siostra Millie chodzi z Tobą do klasy
Ja: Aha, super to do zobaczenia w szkole
Luck: Tak. Do zobaczenia :)
Dodał uśmiech na końcu, co to oznacza? Cieszy się? A może tylko udaje? A może w ogóle go nie obchodzę. Wszelkie możliwe myśli krążyły wokół mnie a ja nie byłam się w stanie uspokoić. Przecież on równie dobrze mógł zapytać kogoś ze swojej klasy lub Millie. Może próbuje nawiązać ze mną kontakt? VICKY! USPOKÓJ SIĘ! - upomniałam siebie samą w myślach - takim myśleniem doprowadzę się do wariactwa - o ile jeszcze go nie mam - uśmiechnęłam się w myślach.
W kuchni zastałam tatę parzącego kawę, uśmiechał się, nie wiedział o tym że niedługo będzie się uśmiechał sześć razy szerzej. Otworzyłam szafkę i szukałam herbatki, której dawno nie piłam. Kochałam pić herbatę! W końcu zdecydowałam się tą czarną z granatem i liczi. Podczas gdy czekałam aż woda w czajniku się zagotuje, przyszło powiadomienie. Gdy odblokowałam go dostałam drugie powiadomienie. Od Luck'a. To mój szczęśliwy dzień pomyślałam. Lecz mój entuzjazm momentalnie opadł gdy w tym samym czasie dostałam trzecie powiadomienie i otworzyłam wiadomości;
Luck: Ta wiadomość została usunięta.
Luck: Ta wiadomość została usunięta
Luck: Przepraszam pomyłka.
Odpisałam mu głupkowate "Ok nic się nie stało" po czym zalewając herbatę natknęłam się na wzrok który był ostatnim który bym chciała zobaczyć; moja ukochana młodsza siostrzyczka.
- Cześć - powiedziała jakimś cudem bez sarkazmu i ironi
- Hej - odpowiedziałam zdziwiona
- Co robisz?
Już miałam na końcu języka ostrą odpowiedź czy nie widzi, przecież patrzy, ale stwierdziłam że bezsensu wszczynać kolejną kłótnie.
- Parzę herbatę - odparłam znużona
- Fajnieee - oznajmiła jakby chciała coś ukryć - to ja idę, paa
-STOP! - krzyknęłam
- Takk? - w głosie Lay było słychać że ledwo powstrzymuje się od paniki
- Wiem że coś zrobiłaś - rzekłam - jak mi nie powiesz sprawdzę sama, i będzie gorzej.
- Boooo... ja... wygoniłam Roela z twojego pokoju i...
- Dlaczego?! - mój głos się wznosił i zaczynał nabierać mocnego ale i rozpaczliwego tonu.
- Mnie denerwował... i on.... wybiegł przez taras.. i pobiegł nie wiem gdzie...
- Laylaaaa.... Naprawdę?!
- Przepraszam Vicky... Ja nie chcia....
- Co mnie obchodzi co chciałaś?! Ważne że zaginął przez Ciebie!
- Można wiedzieć co się tu dzieje? - do kuchni wkroczyła mama jeszcze w piżamie. - w dodatku obudził mnie twój kot Vicky!
- Przepraszam mamo już dobrze.
Mama wyszła z kuchni a ja z radością przytuliłam Roela. Layla próbowała szybko uciec, ale ją powstrzymałam.
- A z Tobą sobie jeszcze porozmawiam - oznajmiłam usatysfakcjonowana faktem, że się nie sprzeciwiła
- No ale..
- Stop. Teraz ja mówię. Będziesz miała czas wszystko wyjaśnić w swoim czasie. - teraz idziemy do mojego pokoju. - mój głos złagodniał - chcesz herbatki? Czarna z granatem i liczi.
Layla pokręciła głową.
- No dobrze, w takim razie chodź. Idziemy na górę. - do jednej ręki wzięłam kubek z wrzącym napojem a w drugiej niosłam mojego kocurka.
Gdy znalazłyśmy się w moim pokoju pogłaskałam Roela i sprawdziłam czy nic mu się nie stało. Wzięłam głęboki wdech na rozmowę z Laylą
- No dobrze, proszę zacząć. - oznajmiłam
- Okej, było ta...
- Jeszcze jedna rzecz
- Jaka?
- Najważniejszy warunek - rzekłam wyniośle - SZCZERZE
- No okej, ale dasz mi wreszcie powiedzieć?! - Lay zaczęła się irytować
- Zamieniam się w słuch - odpowiedziałam po czym sięgnęłam po kubek z ciepłą herbatką.
- Wstałam rano - zaczęła - no i dobrze niech Ci będzie SZCZERZE. Miałam WIĘKSZĄ niż zwykle straszną ochotę by Ci dokuczyć - przyznała się zawstydzona - poszłam do twojego pokoju gdzie na twoim łóżku spał Roel, wiem jak bardzo go kochasz więc postanowiłam tym razem mu dokuczyć. Podeszła do niego i zaczęłam go spychać w stronę łóżka na co od razu się obudził i mnie podrapał - mówiła - no i zaczęłam go wyganiać z pokoju, a potem wybiegł na pole i dopóki nie pojawił się w kuchni to go nie widziałam - skończyłam moja młodsza siostra - no i teraz jesteś zadowolona z SZCZEREJ odpowiedzi? - spytała wracając do typowego dla siebie sarkastycznego tonu.
- Tak ale... - odpowiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy
- Tak?
- Teraz zrobię Ci wykład na temat właściwego traktowania WSZYSTKICH - podkreśliłam to słowo - członków naszej rodziny.
Layla przewróciła oczami ale nic nie powiedziała, nadal wiedziała że mogę to powiedzieć rodzicom a wtedy było by tylko gorzej.
- No to widzę że jesteś gotowa! Zaczynamy - wprowadziłam - Najpierw przypomnę Ci że musisz pamiętać o...
Po pół godzinnym wykładzie na temat dobroci nie wiem kto był bardziej wykończony; ja czy Layla. Na pewno wiedziałam że mało co z tego wprowadzi do swojego życia no ale nie miałam nic innego do robienia w tej sprawie oprócz liczenia na cud. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Jedno nie odebrane połączenie od Lin - później oddzwonię obiecał sobie po czym sięgnęłam po szkicownik i dziś postanowiłam na kartce uwiecznić śpiącego Roela.
Był wieczór, pakowałam się do szkoły. Podręcznik do historii, zeszyt do geografii, ćwiczenia z matematyki... Sprawdzałam czy wszystko mam. Jeszcze budzik, ustawiłam osiem budzików przeciągu od 5.30 do 6.00, następnie zeszłam zjeść kolację. Postanowiłam że dzisiaj zjem kanapki z serem żółtym, rukolą, pomidorkami i do tego herbatka z sokiem malinowym. Gdy skończyłam jeść nałożyłam karmy dla Roela i dolałam mu wody.
Wieczorem gdy szłam spać położyłam głowę w stronę okna, uwielbiałam podziwiać gwiazdy nocą, wtem przypomniałam sobie o nieodebranym połączeniu od Lin, sięgnęłam po telefon, co prawda była 22.43 ale Lin zazwyczaj nie spała o tej porze. W przeciwieństwie do mnie chodziła poźno wstać i gdy tylko mogła później wstawała. Wybrałam jej numer. Wtem mojemu zaskoczeniu rozległ się zaspany głos Lin;
- Halo?
- Hej już śpisz? - zapytałam zdziwona - przepraszam że dopiero teraz oddzwaniam ale zapomniałam
- Nie nic się nie stało - odparła - tylko... - jej głos się załamał
I wtedy połączenie zostało zerwane.
Nowy rekord! Rozdział liczy 1041 słów.
Tak jak Vicky proszę o SZCZERĄ opinie w komentarzu
--------------------->
Niedługo nowy rozdział i... Nowa książka🤫
YOU ARE READING
Tak się zaczęło... [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionPierwszy tom dylogii "Tak" 𝑇𝑎𝑘 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑒̨ł𝑜... Vicky to z pozoru zwykła nastolatka lecz w głębi kryje się wielce nierozważna i szalona dziewczyna. Jej młodsza siostra to kolejna fala problebów, gdy 12-latce wydaje się że już nie da rad...