20

70 30 0
                                    

Wieczorem Keji wymienił z Oloneirem kilka wiadomości. Doszli do porozumienia, że paru osobom należą się wyjaśnienie. Udało się zebrać wszystkich członków X ze szkoły, włącznie z Julie, Philipem i dyrektorem Barnesem. Oloneir upierał się, aby zaprosić też Jordana, który akurat tu dodarł. Spotkali się w jednej z klas w szkole jakiś czas przed pierwszą lekcją.

– Co to za ważny powód, że ściągasz nas wszystkich o szóstej rano w poniedziałek? – spytał Peter. – I co tu robi Mason? Bo z tego, co wiem, nie należy do X.

Widać było, że Jordan chciał coś odpowiedzieć, ale się powstrzymał, jakby wiedział, że dyskusja niczego dobrego tu nie wniesie.

– Czemu zwołałeś na jutro spotkanie X? – zapytała Patricia.

– Zaraz wszystko wyjaśnimy – zapewnił Keji.

– „My"?

– Wybaczcie lekkie spóźnienie – odezwał się Oloneir, który zmaterializował się w sali, powodując lekkie zamieszanie wśród przybyłych.

– Co... właśnie...? – próbowała wydusić z siebie pytanie Julie.

– Tak, mam supermoce, wielkie mi halo! – zaczął, po czym entuzjastycznie klasnął w dłonie, ignorując fakt, że ludzie wciąż przetwarzają to, co przed chwilą zobaczyli. – Dobra, przejdźmy do rzeczy, bo mamy przynajmniej dwa poważne problemy – stwierdził Oloneir, od razu podchodząc na tablicy. – Obecnie sytuacja wygląda tak... – Zaczął, szkicując na lewej stronie tablicy Słońce i orbity planet Układu Słonecznego do Marsa włącznie, uwzględniając orbitę Nibiru. Następnie dwukrotnie narysował Ziemię i Nibiru, w dwóch różnych punktach orbit. W jednym z układów te dwie planety, wraz ze Słońcem stanowiły linię prostą. – Słońce zasłania Nibiru, ale to nie potrwa wiecznie. Według moich obliczeń za sto pięćdziesiąt trzy dni Nibiru będzie widoczne gołym okiem na niebie. W ciągu maksymalnie kilku dni ludzie zwrócą na to uwagę...

– I to aż taki problem? – spytał Barnes.

– Nie – przyznał Oloneir. – To początek problemu. W tym samym czasie szacowana liczba kataklizmów na Ziemi spowodowana bliskością Nibiru wzrośnie do około trzech tygodniowo. Szacunkowo dwieście sześćdziesiąt jeden dni później uskok San Andreas aktywuje się i sprawi, że niemal cała Kalifornia runie do oceanu. Wszystko, co się tam znajduje, San Francisco, Los Angeles i inne znikną w ciągu kilku minut. I uwierzcie mi, to dopiero początek. Kataklizmy będą się nasilać, wybuchnie chaos, a wtedy, za sześćset trzydzieści dziewięć dni licząc od dzisiaj, Nibiru znajdzie się w tym miejscu. – Narysował duży punkt na Układzie Słonecznym, nieco w bok i minimalnie powyżej punktu oznaczającego Ziemię. – A Ziemia tu – dodał, dorysowując punkt niemalże stykający się z tym symbolizującym przyszłe położenie Nibiru, dopisując obok, ile dni dzieli ich od tego momentu. – Najbliższe położenie na kolejne trzy tysiące sześćset lat.

– Czyli ludzie naprawdę będą musieli dowiedzieć się o Nibiru? – spytał Jake.

– Tak. I prawdopodobnie w najgorszy możliwy sposób – stwierdził, i od liczby dni poprowadził kolejną strzałkę. – Czy to wszystko doprowadzi nas do końca świata? – spytał, pisząc na tablicy drukowanymi literami „KONIEC ŚWIATA", po czy postawił przed tym określeniem znak zapytania. – Możliwe, że nie. Natomiast to, czego jesteśmy dziś niemal pewni, to...

Napisał na tablicy „INWAZJA NIBIRU" i podkreślił kilkukrotnie.

– Co?! – spytali wszyscy niemal jednocześnie.

– Żartujesz sobie?! – spytała Patricia.

– Chciałbym.

– Mamy niemal całkowitą pewność, że to jest powód, dla którego mój ojciec mnie tu przysłał – odparł Keji.

Stowarzyszenie XWhere stories live. Discover now