Walter przeniósł Kejiego do miejsca oddalonego niespełna dwie minuty spaceru od domu Fowlerów. Było już późno. Nibiryjczyk potrzebował kilku godzin i pięciu ingerencji Waltera, aby jego organizm względnie się ustabilizował. Głowa przestała go boleć, zniknęły zawroty... Wciąż miał ochotę wybrać się na Nibiru i rozliczyć z ojcem, ale dano mu jasno do zrozumienia, że powinien się wstrzymać przynajmniej przez dwa dni, a najlepiej jeszcze dłużej.
Uznał, że prawdopodobnie powinien wstrzymać się też z podzieleniem się z kimkolwiek informacją o tym, że wróciły mu wspomnienia. Skoro i tak nie mógł skonfrontować się z ojcem, wolał dać sobie czas na poukładanie tego wszystkiego. Mocno jednak wątpił, aby był w stanie zaufać swojej biologicznej rodzinie. Może z wyjątkiem Oloneira.
Wszedł do domu jakby nigdy nic. Nie był pewien, czy Rinor już wrócił. Nie miał ochoty na razie się z nim kontaktować. Zastanawiał się, czy znał prawdę o tym, kto tak naprawdę powinien przejąć tron po ojcu. W końcu to tłumaczyłoby jego plan morderstwa, który zdradził Peterowi, gdy tylko przybył na Ziemię.
Sekundę po zamknięciu drzwi poczuł szarpnięcie i dostrzegł ostrze, które bardzo szybko zmierzało w kierunku jego twarzy. To, kto go zaatakował, nie było najmniejszym zaskoczeniem. Uchylił się w ostatniej chwili i chwycił napastnika za zewnętrzną stronę nadgarstka, a ułamek sekundy później za wewnętrzną. Nóż wyleciał w powietrze. Keji jakimś cudem zdołał złapać go za rękojeść, po czym wykorzystał zdezorientowanie Rinora, aby powalić go na podłogę. Przygniótł go kolanem do klatki piersiowej i przystawił nóż do gardła.
– Jezu, Adam! – wydarła się Laura, która widziała całą tę sytuację.
Rinor zaśmiał się złowieszczo.
– Co teraz zrobisz, zdrajco? – spytał prowokacyjnym szeptem. – Zabijesz mnie?
– Nie, ale dzisiaj się stąd wynosisz – postanowił, podnosząc się.
Rinor wstał, nie spuszczając oczu z, jak się okazało, starszego brata.
– Nie ty o tym decydujesz. A już na pewno nie teraz.
– Pozwolę się nie zgodzić. Nikt cię tu nie potrzebuje.
– Ty mnie potrzebujesz. Pobłądziłeś, bracie.
Keji pokręcił głową.
– Jestem pewien, co robić bardziej niż kiedykolwiek.
– Po tym, co dziś zrobiłeś, wątpię. Zdradziłeś nas – powiedział ostro. – Zdradziłeś mnie i zrobiłeś ze mnie kretyna. Naprawdę wybrałeś ich stronę?!
– Jestem po swojej własnej stronie.
Rinor znowu się zaśmiał i spojrzał na Kejiego z pogardą i współczuciem jednocześnie.
– Zabawne. Twój ukochany braciszek powiedział ojcu to samo. Zgadnij, kto lepiej na tym wyszedł.
Keji nie dawał za wygraną i spojrzał na Rinora z widoczną wściekłością.
– Mówię poważnie. Wynoś się stąd!
Rinor uniósł ręce do góry i ruszył w stronę drzwi, wciąż prowokacyjnie na niego patrząc.
– Jak sobie życzysz, ale nie myśl, że to koniec. Nie mam pojęcia, jak ostrzegłeś Waltera, ale słono za to zapłacisz.
– To groźba?
– Obietnica, braciszku. Obietnica...
Rinor wyszedł, a Keji spojrzał na przerażoną Laurę.
– Od kiedy umiesz walczyć? – spytała wciąż zszokowana jego umiejętnościami.
YOU ARE READING
Stowarzyszenie X
Science FictionCo jeśli któregoś dnia okaże się, że całe twoje życie to kłamstwo? Adam zawsze czuł, że jest w nim coś innego, mimo to żył jak normalny nastolatek aż pewnego dnia całe jego życie wywróciło się do góry nogami. Dowiedział się, że jest synem władcy mit...