Dziewczyna potraktowała to jako motywację do dalszej dyskusji:

– Właśnie, że wiem. Dlatego, gdybyś potrzebował wsparcia...

– Nie potrzebuję.

– Ale gdybyś potrzebował...

– Czy ty nie rozumiesz po angielsku? Mam mówić po hiszpańsku?!

– Tacy jak my powinni trzymać się razem.

Oloneir zaśmiał się cicho. Nawet trochę zazdrościł jej tej nieświadomości.

– Tacy jak my, czyli kto?

Chloe spojrzała na niego nieco zdezorientowana.

– Jesteś gejem.

– Kto tak twierdzi?

– Cała szkoła? – odparła bardziej pytająco niż twierdząco.

Oloneir parsknął.

– Prawda wykracza daleko poza wasze pojmowanie rzeczywistości. Miłego.

Próbował odejść, ale dziewczyna nie dawała za wygraną.

– Z tym ślubem to prawda? Jesteś przecież a młody...

Podczas gdy poprzednie pytania mogły irytować, ale raczej go bawiły, teraz poważnie się zdenerwował, bo skończyła mu się cierpliwość. Nie znosił, gdy ktoś interesował się jego życiem prywatnym. Może wynikało to z tego, że odkąd odkrył, kto jest jego matką, stale musiał trzymać tę informację w całkowitej tajemnicy? Inaczej groziło to śmiercią. W związku z tym nie zamierzał mówić dziewczynie prawdy, tym bardziej, że jej nie znał. Co to ją w ogóle interesowało? Tego nie lubił w ludziach – tej bezczelnej wścibskości.

– Bez komentarza.

Odszedł, po drodze jeszcze dwukrotnie ignorując jej zaczepki. I choć rozmowa go rozdrażniła, to pchnęła jego myśli w stronę pewnego pomysłu.

Podszedł do siedzącego samotnie Petera, a gdy ten nie zarejestrował jego obecności, wyjął mu z uszu słuchawki. Chłopak spojrzał na niego pytająco.

– Mam coś – zaczął Oloneir.

– Dajesz.

– Założymy w szkole klub ufologiczny.

– Co? – Peter z trudem powstrzymywał śmiech. – To ten moment, kiedy powinien zacząć się martwić?

– Wiem, jak to brzmi, ale spójrz na to szerzej. Ściągniemy wszystkich uczniów z X, wprowadzimy ich w temat...

– Co na to Keji?

– Jeszcze o tym nie wie, ale się dowie.

Peter skinął głową, po czym spojrzał na Oloneira poważnie.

– Dobra, załóżmy, że twój plan nie jest głupi, ale musimy go podrasować. Żadnego oficjalnego zakładania czegokolwiek. Sami damy radę znaleźć tych ludzi. Mówiłeś, że masz pamięć do twarzy. Kto oprócz mnie, Patricii i Jake'a jest w X?

– Julie Dekker, Philip Fowler i dyrektor Barnes. Philip raczej odpada...

– Dyrektor też.

– Czemu?

– Widziałem, jak dzisiaj rano rozmawiał z Rinorem.

Oloneir skinął głową na znak, że rozumie.

– Dobra, zacznijmy od Julie.

– Czemu od niej?

– To skomplikowane... Ale z nią będzie najciężej, zaufaj mi.

Stowarzyszenie XWhere stories live. Discover now