Keji wziął od niego opaskę i zamyślił się na moment. Pamiętał, gdy jeszcze przed tym wszystkim powiedział Oloneirowi, że byłby świetnym starszym bratem. Okazało się, że był jego starszym bratem! Może i różnie między nimi bywało, ale z jakiegoś powodu Oloneir przez cały ten czas trwał obok, gdy go potrzebował, rozumiał go, nie narzucał się.

– Wiesz, jak na szaleńca jesteś całkiem dobrym bratem.

Na twarzy Oloneira pojawił się lekki uśmiech. Gdyby pominąć ekscytację Atlantaes, to można by było uznać go za pierwszy, szczery uśmiech, jaki Keji widział na twarzy swojego brata, odkąd to wszystko się zaczęło. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak dużo to wszystko musiało go kosztować.

– Robię, co mogę.

Keji go przytulił, co dla Oloneira było zaskoczeniem, bo miał ostatnio poczucie dystansu między nimi. Może Keji też i dlatego próbował w ten sposób coś naprawić. Oloneir też go objął.

Z trudem powstrzymywał płacz. Do tej pory pamiętał, gdy mama wyznała mu, że będzie mieć dziecko z Soeresem. Bała się jego reakcji, a potem długo z nim rozmawiała o tym, czy w ogóle powinien mieć kontakt z Kejim, gdy ten przyjdzie na świat. Dla obojga z nich wydawało się wtedy logiczne, że Keji nigdy nie dowie się, że Oloneir jest jego bratem.

Sprawy potoczyły się jednak tak, jak się potoczyły. Gdy Iris umierała, poprosiła syna, by pomógł Cyrionczykom, a potem wrócił i odnalazł Kejiego. Ufała, że wspólnie jej synowie uczynią Nibiru lepszym miejscem. Oloneir też w to wierzył, szczególnie po tym, co zobaczył w Indiach. Jednak zdawał sobie sprawę, że jeśli do tego dojdzie, to dopiero za wiele lat. Przynajmniej ziemskich lat. Rok na Nibiru był za długi, aby którykolwiek z nich dożył pełnego roku.

– Wracajcie z Tomem do siebie – polecił bratu i odsunął się od niego. – Nie chcę, żebyście mieli przeze mnie problemy. To nie pożegnanie, zobaczymy się jutro... A, i jeszcze jedno – przypomniał sobie i wskazał na opaskę. – Stuknij dwa razy z lewej strony, to stanie się niewidzialna. Dwa razy z prawej i znowu będzie widoczna. Resztę wyjaśnię ci jutro.

Keji zrobił to dla testu i był pod wrażeniem tej technologii.

Oloneir ruszył po parę ostatnich rzeczy, które wciąż leżały na trawie przed domem. Skinęli sobie z Tomem głowami. Zabawne, jak szybko przestali być wrogami. Gorzej, że stało się to w takich okolicznościach, które mogły odbić się naprawdę ogromnymi konsekwencjami.

* * *

Philip z niedowierzaniem słuchał historii swojego ojca i Kejiego. Podobnie jak Tom, dotąd bezgranicznie ufał Soeresowi. Opisane przez tę dwójkę wydarzenie nieco tę wiarę osłabiły, ale całkowicie jej nie wyeliminowały.

– Dobra, ale skąd macie pewność, że mówi prawdę? – spytał wreszcie. – Skoro Soeres nie wiedział, że twoja matka miała jakieś inne dziecko, to równie dobrze może kłamać. Przyznał, że okłamał Soeresa, aby się do ciebie zbliżyć. Nie brzmi jak ktoś, komu można ufać.

– Zacytował jakieś proroctwo, wedle którego syn królowej, ale nie króla umrze. Mój ojciec je znał – powiedział Keji.

– No i jesteście do siebie podobni – przyznał Tom.

– Dla mnie to za mało. Dziwię się, że tobie to wystarcza – Philip skrytykował łatwowierność taty.

– Nawet zakładając, że Oloneir kłamie w kwestii bycia bratem Kejiego, nie zmienia to faktu, że Soeres zabił własną żonę, na naszych oczach próbował zabić Oloneira i przypadkiem prawie zabił mnie.

– Nadal jestem w stanie to zrozumieć. Nie znamy całej sytuacji.

– Gdyby Tom zabił teraz twoją mamę, wybaczyłbyś mu? – spytał Keji zszokowany tym, że Philip wciąż próbował bronić Soeresa. – Mógłbyś w ogóle na niego spojrzeć?!

Stowarzyszenie XWhere stories live. Discover now