Rozdział 32

105 15 0
                                    

Oliver stresował się kwalifikacjami do drużyny. Ręce mu się trzęsły i ciężko mu się oddychało. Nigdy się tak nie czuł. Raczej był pewny co się będzie działo, a tu miał wrażenie, że może stać się wszystko. Oliver przemył twarz zimną wodą z nadzieją, że ona postawi go na nogi. Jego mama przez cały ranek próbowała go pocieszyć, ale nic to nie dawało. Czuł się jeszcze gorzej.

- Dasz sobie radę, kochanie - powiedziała jego mama, kiedy pojawił się na dole gotowy do wyjścia. Pocałowała go w policzek.

Wyszedł na dwór czując jak uderza go fala ciepła. Teleportował się na stadion, przed którym stało wiele chętnych. Wiedział, że nie będzie jedyny, ale to jeszcze bardziej go zestresowało. Podeszła do niego wysoka dziewczyna z opaloną skórą. Uśmiechnęła się lekko.

- Pan Wood? - zapytała. Kiwnął głową - Jest pan pierwszy.

Boisko wydawało się okromne. Kapitan drużyny stał już na boisku. Uśmiechnął się do Olivera. Obok niego stał menadżer, który od razu ruszył w jego stronę.

- Panie Wood. Bardzo nam miło, że pan przyszedł - powiedział z uśmiechem.

- Dziękuję za zaproszenie - powiedział Oliver próbował zachować spokój.

- Pokaż co potrafisz! - powiedział klepiąc go po plecach.

Zaczęło się niewinne od sprawności ruchu. Później dosiedli moteł i tutaj Oliver musiał dać z siebie coś więcej. Zawsze go chwalili za umiejętności i za to co potrafi wyczynić będąc na miotle. Starał nie patrzeć na dwóch obserwatorów. W końcu trochę się wyluzował. Kiedy już wylądował. Menadżer zarządził krótki mecz. Oliver czuł się, że idzie mu świetnie. Bronił każdego uderzenia.

Wylądował na ziemi zmęczony i spocony. Philbert Deverill uśmiechnął się do niego szeroko i zaprosił do swojego gabinetu. Zaraz po tym jak Oliver usłyszał, że jest przyjęty serce mu zabiło szybciej i ledwo słyszał co mówi Philbert.

- Dziękuję bardzo za szansę - powiedział Oliver.

- Na razie to tylko rezerwowy, ale masz ogromną szansę na coś więcej - powiedział - Jesteś wolny. Widzimy się w poniedziałek na treningu.

Oliver wrócił do domu w skowronkach. Rodzice od razu mu pogratulowali, a jego mama trzymała go w uścisku przez dobre kilka minut.

- Dostałeś jakiś list - powiedział jego ojciec, kiedy mama nareszcie go wypuściła z uścisku.

Zabrał kopertę i od razu otworzył. List był od właścicielki mieszkania, którym był zainteresowany. Mieszkanie nie było duże, ale wystarczające dla niego. Nie rozmawiał o tym z Vanessą. Czuł, że robi źle.

***

Nowe mieszkanie Olivera było małe, ale i przytulne. Vanessa spędzała tam dużo czasu, szczególnie, że Oliver często miał treningi. Nie wprowadziła się oficjalnie do niego, ale Oliverowi to nie przeszkadzało. W ich związku było lepiej niż zwykle. Zbliżyli się do siebie, co ich oboje cieszyło.

Vanessa wstała rano z ogromnym bólem głowy. Oliver siedział przy małym stole w kuchni z kawą. Odwrócił się w stronę Vanessy i lekko zmarszczył brwi.

- Wziąż nie wyglądasz najlepiej - powiedział.

- Nic mi nie jest, Ollie - powiedziała i sama zaczęła robić kawę. Nie miała ochoty na nic do jedzenia.

- Zaraz muszę się zbierać. Odpocznij dzisiaj - poprosił - Postaram się wrócić szybciej niż wczoraj.

Oliver pocałował Vanessę w głowę i wyszedł z mieszkania. Od razu wybrała numer do pierwszej osoby jaka jej przyszła na myśl, a ona pojawiła się przed jej drzwiami w mgnieniu oka.

- Mam to o co prosiłaś - powiedziała Amore podając jej eliksir.

- Boję się...

- To nic takiego, Van - powiedziała Amore głaskając jej plecy.

Już od kilku dni Vanessa dziwnie się czuję, ale nie czuła, że to zwykła choroba. Było to coś innego poważniejszego. Kilka razy rozmawiała z Amore o tym przez telefon. Nie chciała mówić o tym Oliverowi. Robiłby sobie nadzieję.

Zrobiła test ciążowy i czekała chwilę na wynik. Nie była na to gotowa. Nie sądziła, że to się stanie tak szybko. Amore stanęła obok niej i chwyciła za rękę.

- Wszystko będzie dobrze - powiedziała Amore.

- Ile jeszcze? - zapytała i wzięła głęboki wdech.

- Chwila - mruknęła Amore. To były najdłuższe minuty jej życia - Van... nie jesteś w ciąży.

Vanessa odepchnęła z ulgą. W jej oczach od razu pojawiły się łzy. Amore objęła ją ramionami.

- Nie mów nic Oliverowi, proszę - poprosiła Vanessa. Brunetka kiwnęła lekko głową.

Wziąż się dziwnie czuła. Nie była gotowa na dziecko i nie chciała ich mieć w tak młodym wieku, ale jednak czuła się smutna. Do końca dnia nie wiedziała co ze sobą zrobić. Trzęsły jej się dłonie i chciało jej się płakać. Kiedy Oliver wrócił Vanessa juz spała. Pocałował ją w głowę i sam położył się obok niej.

Gryfońskie Zasady | Oliver WoodWhere stories live. Discover now