Dlatego dzień po tamtych wydarzeniach specjalnie wszczął bójkę na ulicy z bezdomnym, którego kojarzył jako dosyć agresywnego – uznał go za bardziej etyczny cel niż losową osobę z ulicy. To, że nie dał rady go uderzyć, uznał za dobry znak. Rzucił się do ucieczki i wrócił do swojego domu.

Dobra wiadomość: czar wciąż działał.

Zła wiadomość: wciąż nie wiedział, co sprawiło, że mógł uderzyć Toma.

Domyślał się jedynie tyle, że był jakiś sposób na złamanie czaru i przypadkiem go odkrył.

Prawdopodobnie powinien drążyć dalej, aby znaleźć przyczynę tego, co się wydarzyło, ale po przemyśleniu uznał, że woli nie ruszać tego tematu. Czasem posiadanie odpowiedzi było bardziej niebezpieczne niż niewiedza. Co prawda, Oloneir prędzej dałby się zabić, niż zdradziłby Soeresowi sposób na złamanie czaru zabezpieczającego ludzkość, ale to nie oznaczało, że władca Nibiru nie mógłby zdobyć pozyskanych przez niego informacji w żaden inny sposób.

Kolejne dni były ciężkie i stresujące. Soeres potwierdził, że przylatuje na Ziemię. Keji nadal unikał Oloneira i dawał mu jasne sygnały, że wciąż nie chce mieć z nim nic do czynienia. Ten zaczął powoli myśleć, aby ponownie sfingować swoją śmierć, skoro wyglądało na to, że wszystko szlag trafi. Ta myśl nasiliła się szczególnie w dniu, w którym Soeres przybył na Ziemię i w pierwszej kolejności udał się na rozmowę ze swoim synem.

Oloneir spakował wszystkie swoje najważniejsze rzeczy, aby być gotowym do ucieczki, i opracował plan. Chciał, aby budynek, w którym aktualnie mieszkał, wyglądał tak, jakby doszło tu do walki ludzi z nadprzyrodzonymi zdolnościami – liczył na to, że wówczas Soeres uwierzy, że porwali go rządni zemsty Cyrionczycy, i nie będzie go szukał. Jednak zanim zdążył dokończyć dzieła, ktoś zapukał do drzwi.

Mimo że posiadał mnóstwo kosmicznej technologii, nie miał żadnej kamery przed drzwiami. Ba, nie zainstalował nawet domofonu. Jakoś nigdy nie czuł takiej potrzeby. Teraz tego żałował.

Serce biło mu o wiele szybciej niż zwykle. Nastawiał się do walki lub błyskawicznej ucieczki, spodziewając się żądnego krwi Soeresa. Zmienił nawet kolor włosów na naturalny, czyli czarny (co robił niezwykle rzadko), aby minimalnie zmniejszyć potencjalny gniew władcy Nibiru. Jednak gdy otworzył drzwi, nie dostrzegł tam króla Nibiru.

– Keji? – spytał zaskoczony, widząc go tutaj. Fakt, że Keji tu przyszedł, był dziwny, a to, że przyszedł tu sam, wydał się Oloneirowi nieco podejrzany. – Co ty tu robisz?

Keji również był zdezorientowany, bo pierwszy raz widział przyjaciela w czarnych włosach. Wiedział już, że ciemne włosy były cechą łączącą wszystkich Nibiryjczyków, więc nie powinno go to dziwić, ale skoro mógł mieć czarne włosy to czemu, mimo to, przez ostatnie dwa lata Oloneir nosił włosy w kolorze blond? Nie przyszedł tu jednak po to, aby to roztrząsać.

– Rozmawiałem z ojcem – poinformował go. – Powiedział mi coś ciekawego na twój temat.

Oloneir wpuścił go do środka, a po upewnieniu się, że Soeresa na pewno tu nie ma, w ułamku sekundy przywrócił swoje włosy do koloru blond.

– Co dokładnie? – spytał, ale Keji nie odpowiedział, bo z wyraźnym zdezorientowaniem przyglądał się jego włosom.

– Jak ty to robisz?

– Tak samo jak ze skórą – odparł. – Co powiedział ci twój ojciec?

Keji spojrzał na niego niepewnie. Tak właściwie Soeres nie powiedział tego wprost, ale młody Nibiryjczyk dał radę połączyć fakty. Gdy był u Oloneira po raz ostatni, Proto wzniosła alarm, że doszło do zderzenia statków. W tym samym czasie takie zdarzenie faktycznie miało miejsce, a do tego wydarzyło się coś jeszcze – ci ludzie zostali w jakiś nadprzyrodzony sposób uratowani i w mgnieniu oka przetransportowani na ląd.

Stowarzyszenie XTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang