19

126 19 0
                                    

-Pov. Pedri-

Następnego dnia obudziłem się około dziewiątej. Dzisiaj graliśmy mecz, ale nie pamiętałem z kim. Wygramoliłem się z łóżka po jakiś dziesięciu minutach. Zszedłem na dół, aby się napić, coś zjeść i sprawdzić z kim gramy. Zrobiłem sobie kanapki, bo nie miałem pomysłu na coś innego i postawiłem na herbatę. Gdy już jadłem, sprawdziłem w końcu, kto będzie naszym rywalem. No tak, el classico. Uśmiechnąłem się, ponieważ lubiłem z nimi grać. Zawsze była adrenalina i każdy był pewny wygranej swojego klubu. Po chwili postanowiłem, że napiszę do Pabla.

Ty:
Siema młody, wstałeś?

Od razu mi odpisał.

Młody👶🏼💗:
Siema, tak, wyspałeś się?

Ty:
Tak, a Ty?

Młody👶🏼💗:
Tezz

Ty:
To co, dziś tylko zwycięstwo?

Młody👶🏼💗:
Najaak, dojadę ich.

Ty:
Tylko uważaj na kartki hahaha.

Zaśmiałem się i mimo, że go nie widziałem, to wiedziałem, że on też.

Ty:
Będę o 18 po Ciebie, dobra?

Młody👶🏼💗:
Git

Była już 17:40, spakowałem potrzebne rzeczy i wyszedłem z domu. Położyłem torbę na tylnie siedzenia i usiadłem na miejscu kierowcy. Odpaliłem silnik i odjechałem. Po dziesięciu minutach byłem już pod mieszkaniem przyjaciela. Zatrąbiłem na niego, a ten zaraz się pojawił. Uśmiechnąłem się, gdy zauważyłem, że ma na sobie moją bluzę. Wsiadł agresywnie na siedzenia pasażera i dosłownie rzucił swoją torbę obok mojej.

- Jazda z kurwami, rozjebiemy ich. - Widziałem, że był bardzo podekscytowany tym meczem.

- Dobra dobra, tylko uważaj na kartki. - Zaśmiałem się.

- Dobraa, jedź, bo się spóźnimy. - No i ruszyłem pod stadion.

Była osiemdziesiąta minuta. Koniec meczu się zbliżał, aż nagle usłyszałem gwizdek. Początkowo nie wiedziałem co się dzieje, ale po krótkiej chwili ujrzałem mojego przyjaciela, siedzącego na murawie i trzymającego się za nogę. Od razu do niego podbiegłem i kucnąłem przy nim.

- Pablo, wszystko okej?.. - Spytałem zmartwiony.

- Tak.. nic mi nie jest.. - Wysyczał. Kilkukrotnie próbował wstać, ale bezskutecznie. Mógł ruszać nogą, ale grać nie dał rady. Zawołałem sztab medyczny mimo jego sprzeciwów. Po chwili go zabrali. Zajebie tego zjeba, który mu to zrobił. Do końca meczu grałem bardzo agresywnie, ale starałem się nie złapać kartek. Po spotkaniu liczył się tylko Pablo. Szukałem go nawet się nie przebierając. Po jakiś dziesięciu minutach go znalazłem. Lekarze powiedzieli, że może dziś wyjść, na szczęście to było tylko drobne stłuczenie. Kiedy dostał kule, wróciliśmy do szatni, aby się przebrać. Po przebraniu odwiozłem Pabla do domu i sam wróciłem do siebie. Nawet nie biorąc torby, ponieważ nie miałem na to siły, poszedłem do pokoju, zabrałem tylko spodenki oraz bieliznę i ruszyłem do łazienki. Szybko się rozebrałem i wszedłem pod prysznic. Dziś zajęło mi to wyjątkowo długo jak na mnie. Po jakiś trzydziestu minutach, wyszedłem i się ubrałem. Po powrocie do sypialni, poprostu rzuciłem się na łóżko i niestety bez napisania dobranoc młodemu, odpłynąłem prawie od razu.

~something more than friendsship~Where stories live. Discover now