16

136 18 2
                                    

-Pov. Pedri-

Minął miesiąc. Obudziłem się po ósmej rano. Moja relacja z Pablem bardzo upadła, zazwyczaj się ignorowaliśmy, a bardziej to Pablo mnie ignorował. Odkąd mam dziewczynę tak robił.

To przez nią mnie ignoruje?.. Nie, nie możliwe, przecież Pablo mnie lubi, nie kocha..

Cały czas w głowie miałem tego typu myśli. Bałem się, że czymś go zraniłem. Wyciągnąłem telefon i napisałem do przyjaciela.

Ty:
Hej młody, wstałeś?

Zapytałem tak jak zawsze to nawzajem robiliśmy. Oczywiście nie dostałem odpowiedzi. Było mi źle z myślą, że mogłem go zranić, to mój przyjaciel i bardzo mi na nim zależy, a chyba go tracę.. Postanowiłem, że pójdę do kuchni i zrobię sobie kawę, chciałem na chwilę przestać o tym myśleć, ale nic nie pomagało. Co jakiś czas pisałem do Pabla wiadomości popijając kawę, ale nic z tego.

A co jeśli on sobie coś zrobił?..

Podkręciłem mocno głową, aby jak najszybciej pozbyć się tej myśli. Przez nią poczułem, jak zaczynają mnie piec oczy. Byłem sam, więc w końcu mogę. Po chwili już łzy spływały po moich policzkach. Nie próbowałem się nawet uspokoić, chciałbym, aby Pablo przy mnie był.. Z każdą chwilą płakałem coraz bardziej. Oparłem się plecami o szafkę kuchenną i zjechałem w dół. Schowałem twarz w rękach i płakałem jak małe dziecko, bo nie wiedziałem, co mam robić. Po jakiejś godzinie, cały zapłakany, zasnąłem oparty o szafkę.

Nie wiem, ile czasu minęło, ale wiem, że obudziła mnie wibracja tekefonu. Poderwałem się z miejsca i bez wahania odebrałem, nie patrząc nawet kto to.

- Halo?.. - Wychrypiałem.

- Hej Pedriiś. - Od razu poznałam głos dziewczyny. Była to Rozalia, czyli moja dziewczyna.

- Musimy porozmawiać, spotkamy się w naszej ulubionej restauracji o siedemnastej? - Dodała.

- No okej..

- To do zobaczeniaa. - Rozłączyła się nawet nie dając mi się pożegnać, ale niezbyt mnie to obchodziło. Ton jej głosu był bardzo radosny, ale to też niezbyt mnie obchodziło, teraz liczył się dla mnie tylko Pablo. Postanowiłem wybrać numer chłopaka, ale odrzucił połączenie.

Odrzucił, czyli żyje..

Odetchnąłem z ulgą, po czym wstałem, aby odłożyć urządzenie i trochę się ogarnąć. Odłożyłem komórkę i westchnąłem. Chciałbym go teraz przytulić, przeprosić.. Po chwili zamyślenia ruszyłem do łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą i poprawiłem włosy. Po tym wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę auta, a później wspomnianej wcześniej restauracji.

Siedzieliśmy już przy stoliku. Dostaliśmy menu, ale ja nie miałem ochoty nic jeść, chciałem jak najszybciej wrócić do domu.

- To co mi chciałaś takiego powiedzieć? - Spytałem dziewczynę, niezbyt mając ochotę z nią rozmawiać.

- Chciałam Ci powiedzieć, że to koniec, tak naprawdę nigdy Cię nie kochałam, chciałam tylko pieniędzy.

- Okej.

- I co? Tak bez emocji? - Szatynka podniosła brew.

- Nie boli mnie zerwanie z tobą, tylko to, że przez Ciebie straciłem przyjaciela. - Wstałem i skierowałem się w stronę wyjścia.

- Ej czekaj! Żartowałam! - Krzyczała za mną dziewczyna i próbowała mnie dogonić. W końcu wszedłem do auta, zamykając jej drzwi przed nosem i odjeżdżając. Gdy dojechałem do domu, miałem ogromne wyrzuty sumienia, wybrałem dziewczynę, z którą w związku nawet nie czułem się dobrze za przyjaciela, który był dla mnie jak brat. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Odstawiłem auto pod mieszkanie i wszedłem do środka, aby zabrać słuchawki. Włożyłem je do uszu i wyszedłem z domu, zamknąłem go na klucz i skierowałem się poprostu przed siebie, wsłuchując się w jedną z piosenwk Coldplay, Viva La Vida.

~something more than friendsship~Donde viven las historias. Descúbrelo ahora